Polacy znowu mają mistrza i będą pić szampana. O ile Smuda pozwoli…

redakcja

Autor:redakcja

21 kwietnia 2012, 20:06 • 2 min czytania

Choć Bayern ograł 2:1 Werder Brema, to Monachium dzisiaj pogrążone jest w smutku, bo Borussia Dortmund poradziła sobie ze swoją imienniczką z Moenchengladbach i to jej kibice będą świętować do białego rana. BVB drugi raz z rzędu wygrało Bundesligę i to przy ogromnym udziale trójki Polaków. Zresztą, co będziemy się produkować – panowie, serce rośnie, jak się na Was patrzy. Ale z drugiej strony kraje się na myśl, że po takim sukcesie musicie być jedynymi abstynentami w drużynie, żeby nie podpaść Frankowi Smudzie.
Ale nie o Smudzie i PZPN tu mowa, bo są na szczęście w naszym futbolu rzeczy i ludzie o wiele przyjemniejsi. Choćby Jurgen Klopp i jego podopieczni, po których nie było szczególnie widać, aby byli spięci stawką spotkania i od początku grali swoje. Kontrolowali przebieg meczu, konsekwentnie dążyli do tworzenia sytuacji (przy jednej kapitalny „ciąg na bramkę” zaprezentował Robert Lewandowski, kiedy wszyscy odpuścili walkę o piłkę, a ten się do niej dorwał i starał – co prawda bezskutecznie – władować do bramki), aż do siatki w końcu trafił Ivan Perisić. Zrobiło się 1:0 i gospodarze „byli już mistrzem”. Po kilku minutach wydawało się, że powinni jednak „jeszcze nim nie być”, bo Marco Reus świetnie wybił się ze środka pola, rozegrał do boku, a jego koledzy wiedzieli już co zrobić z piłką i wstrzelili ją do bramki. Sędzia jednak odgwizdał spalonego, choć pewnie wybroniłby się, gdyby gwizdka w tej sytuacji nie użył.

Polacy znowu mają mistrza i będą pić szampana. O ile Smuda pozwoli…
Reklama

Na drugą połówkę BVB wyszło ewidentnie pobudzone i na dzień dobry stworzyło sobie kilka ciekawych okazji na zmianę rezultatu, ale zabrakło skuteczności (lub wyczucia Kagawy przy zagrywaniu do kolegów). Po niespełna godzinie gry było już jednak 2:0, bo Japończyk dostał świetną piłkę od Roberta Lewandowskiego i tej sytuacji już nie zmarnował.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Na trybunach zaczęło się już świętowanie, a w szeregi miejscowych wkradła się nerwowość i dwukrotnie dopuścili gości pod swoją bramkę, ale ci zachowywali się pod nią tak, jakby im strzelać nie kazano. Na nic zdawały się więc ciekawe dogrania aktywnego Reusa do kolegów, na nic zdawały się ich kontry. Dortmund dojechał do końca, choć de facto zostały jeszcze dwie kolejki.

Tak na tę chwilę wygląda statystyczny wkład Polaków w tytuł…

فukasz Piszczek – 31 meczów, 4 gole, 7 asyst
Kuba Błaszczykowski – 28 meczów, 4 gole, 10 asyst
Robert Lewandowski – 32 mecze, 20 bramek, 9 asyst

Ł»yczymy więc smacznego szampana. Należy wam się, zasłużyliście. Ale panowie, pamiętajcie tylko podczas świętowania: spokojnie i kulturalnie. Detektyw Smuda czuwa. Natomiast jeśli o nas chodzi, to… na zdrowie! A po wszystkim wracajcie szczęśliwie do domów. I niechaj wam taksówkarz życzliwym będzie.

Image and video hosting by TinyPic

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama