Reklama

Kamil Glik zasypany złotem. Już się nie odkopie!

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

13 lipca 2017, 11:32 • 2 min czytania 46 komentarzy

Wystarczył jeden sezon, żeby Kamil Glik stał się dla AS Monaco piłkarzem absolutnie kluczowym (hmm, w zasadzie to wystarczyło kilka tygodni). A kluczowy piłkarz musi zarabiać jak inni topowi zawodnicy. Mimo że mistrz Francji miał reprezentanta Polski pod kontraktem do 2020 roku, zdecydował się już teraz dać mu ponad dwukrotną podwyżkę i nową umowę, aż do 2021 roku. To oznacza, że Glik zarobi w tym czasie ponad 50 milionów złotych i to netto.

Kamil Glik zasypany złotem. Już się nie odkopie!

Rok temu Glik został kupiony z Torino za 11 milionów euro. Z wynegocjowanego kontraktu był bardzo zadowolony. Niedawno w rozmowie z Weszło przyznawał, że z samych premii zarobi więcej niż przez rok w Torino.

– Na pewno mają tu gest. Przychodzi prezes, mówi, że dzisiaj premia podwójna czy potrójna. Jest fajnie. Jeśli zdobędziemy mistrzostwo to z premii zarobię więcej niż roczny kontrakt w Torino. Pod względem finansowym ten transfer też był dla mnie wielkim skokiem – mówił nam.

A okazało się, że Dmitrij Rybołowlew dopiero miał zamiar obsypać Polaka złotem: teraz Glik zarabiać będzie około 4 miliony euro rocznie, co przy zerowym podatku oznacza naprawdę wysoki kontrakt w skali europejskiej. Gdyby grał w lidze hiszpańskiej, niemieckiej, włoskiej czy angielskiej, musiałby mieć ok. 7-8 milionów euro podstawy, by dojść do takiej sumy. Dzisiaj – w obecności menedżera Jarosława Kołakowskiego – nowa umowa została parafowana.

– Jesteśmy zachwyceni przedłużeniem kontraktu z Kamilem. Odkąd do nas przyjechał, pokazał wielką jakość. Jest silnym, walecznym i charyzmatycznym obrońcą, szybko przekonał do siebie kibiców. To jeden z liderów drużyny, którzy są ważni dla reszty zawodników, ale też dla rozwoju młodych graczy. Jesteśmy pewni, że ma nam jeszcze dużo do zaoferowania – powiedział wiceprezes Wadim Wasiljew.

Reklama

W Monaco uznali więc, że trzeba piłkarzowi wybić z głowy myśli o ewentualnym odejściu, a przynajmniej sprawić, by nie napalał się na pierwszą lepszą ofertę i by z gry w Księstwie był pod każdym względem usatysfakcjonowany. Żelazny obrońca na takie uznanie mocno zapracował: w poprzednim sezonie grał wszystko, od deski do deski, prawie zawsze zbierając bardzo wysokie noty, strzelił sześć goli, a klub z nim w składzie sensacyjnie zdobył mistrzostwo kraju i awansował do półfinału Ligi Mistrzów.

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Szef polskich sędziów: Nie uważam, by błędów było znacząco więcej niż w przeszłości

Paweł Paczul
0
Szef polskich sędziów: Nie uważam, by błędów było znacząco więcej niż w przeszłości

Komentarze

46 komentarzy

Loading...