Rafa Nadal kontra Andy Murray – taki półfinał typowali eksperci po losowaniu drabinki tegorocznego Wimbledonu. Ale że sport bywa przewrotny, obu faworytów nie ma już w turnieju. Zamiast nich o finał zagrają Marin Cilić i… Sam Querrey, którego wielu polskich kibiców sportu na co dzień nieobeznanych z tenisem może po prostu nie kojarzyć. Fani z nad Wisły dobrze znają natomiast Łukasza Kubota. Lubinianin i jego partner Marcelo Melo są w genialnej formie – dziś awansowali do najlepszej czwórki par londyńskiej imprezy!
Polak i Brazylijczyk wygrali dwunasty (!) z rzędu mecz na trawie. W środowe popołudnie pobili braci Kena i Neala Skupskich (7:6, 6:4, 6:4) tym samym pozostając niepokonaną w tym roku na zielonej nawierzchni parą. Nie powiemy, żeby ten wynik specjalnie nas zdziwił: już przed Wimbledonem sugerowaliśmy, że ów duet może powalczyć w wielkoszlemowym turnieju o zwycięstwo – https://weszlo.com/2017/06/20/lukasz-kubot-jedyna-nadzieja-taniec-zwyciestwa-wimbledonie/
Rywalami Łukasza i Marcelo będą teraz najwyżej rozstawieni w turnieju w Henri Kontinen i John Peers. Kubot i Melo mają z tym deblem rachunki do wyrównania – w maju przegrali z Finem i Australijczykiem w ćwierćfinale turnieju w Rzymie 4:6, 6:7. Teraz również zapowiada się zacięta rywalizacja, bo zdaniem wielu spotkają się ze sobą najlepsze deble sezonu, zajmujące zresztą dwa pierwsze miejsca w rankingu ATP Doubles za ten rok – Polak i Brazylijczyk zgromadzili w nim 4160 punktów, ich rywale 3350.
***
Rozkochani w tenisie Amerykanie czekali na półfinalistę Wimbledonu aż od 2009 roku, kiedy to w najlepszej czwórce znalazł się Andy Roddick (potem przegrał epicki finał z Rogerem Federerem). Fani z USA chyba nie spodziewali się, że tę kiepską passę przerwie trzecia rakieta ich tenisa, czyli Querrey. Sam tylko raz w życiu – właśnie rok temu w Londynie – zagrał w ćwierćfinale wielkoszlemowej imprezy. Najczęściej udział w nich kończył na trzeciej rundzie.
Solidny zawodnik, który imponuje wzrostem (198 cm) – tak scharakteryzowałby zapewne Querreya przeciętny fan tenisa. Od dziś będzie raczej kojarzył się z tym gościem, który pobił Andy’ego Murraya przed uwielbiająca go publicznością. Inna sprawa, że Szkotowi odnowiła się dziś kontuzja biodra – w dwóch ostatnich partiach meczu absolutnie nie był sobą, zdobył w nich tylko… dwa gemy.
Teraz Querrey zagra z Ciliciem, z którym… zapisał się już w historii Wimbledonu. W 2012 roku panowie walczyli ze sobą łącznie przez 5 godzin i 31 minut, co jest drugim najdłuższym meczem od czasu powstania turnieju. Tę niesamowitą batalią ostatecznie wygrał Chorwat – w piątym secie pokonał Sama 17:15. Teraz faworytem też będzie Marin przed którym otwiera się szansa na drugi wielkoszlemowy finał w życiu (w 2014 wygrał US Open).