Kaczor nieustannie kuleje. Niekończące się problemy Alexandre Pato…

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2012, 12:18 • 5 min czytania

Gdyby każdego fana Milanu śledzącego zdrowotne perypetie Alexandra Pato wysłać na egzamin z anatomii, większość zdałaby go celująco. Porównania Brazylijczyka do szkła są wielce krzywdzące dla tego drugiego. Szkło przy „Kaczorze” to najtrwalszy materiał jaki kiedykolwiek został znaleziony na naszej planecie i nie rozpada się przy każdym kontakcie. Porównania te nie są przesadzone – od stycznia 2010 roku nadzieja Milanu przebyła aż 14 kontuzji, głównie mięśniowych. Jego przypadek można zaliczyć do medycznych zjawisk niewyjaśnionych, nad którym mogłyby debatować najtęższe głowy świata. Agenci Mulder i Scully a nawet detektyw Rutkowski nic by nie poradzili w tej sprawie.
Na początku kwietnia wydawało się, że problemy zdrowotne Pato ostatecznie odejdą w niepamięć. Adriano Galliani niczym szeryf, w stylu George’a Busha ogłaszającego złapanie Saddama Husajna oświadczył: znaleźliśmy ostateczne rozwiązanie problemów, nigdy więcej się nie powtórzą! Po kilku dniach w nogach „Kaczora” kibice Milanu pokładali ciche, nieśmiałe nadzieje, gdy wchodził na boisko w meczu z Barcelonąâ€¦ Był ostatnią deską ratunku. Szkopuł w tym, że po czternastu minutach ta deska połamała się na kawałki. Po raz kolejny. Wcześniejszy występ zaliczył półtora miesiąca temu.

Kaczor nieustannie kuleje. Niekończące się problemy Alexandre Pato…
Reklama

Zapewnieniom oficjalnej strony Milanu że „Alexandre wkrótce wróci jeszcze silniejszy niż wcześniej” już chyba nikt nie wierzy, traktowane jest to na zasadzie myślenia życzeniowego. Milanello od dwóch lat nie umie poradzić sobie z problemami Brazylijczyka, tak samo zagraniczni eksperci – niedawna wizyta w USA miała być ostatnią, niczego konstruktywnego nie przyniosła. Jean Pierre Meersseman, pomysłodawca ośrodka treningowego Milanu zapłacił za zaistniałą sytuację stanowiskiem, choć zaangażowania odmówić mu nie można. Mimo iż od kilku lat na własne życzenie działa nieco w cieniu, sprawą Pato interesuje się cały czas. „Nie sypiam nocami. Gdy widziałem w telewizji, że znowu doznał urazu, również czułem się źle, nie spodziewałem się tego”, tłumaczy. Sytuacja musi wyglądać dramatycznie, skoro poprosił swojego doradcę duchowego o to, by… modlił się za Pato.

Uwaga zwrócona jest ku przyczynom urazów „kulawego Kaczora”. Jego problemy rozpoczęły się na początku 2010 roku, czyli ponad 6 miesięcy od czasu odejścia Carlo Ancelottiego. Czyżby winna była zmiana treningu? Niewykluczone, zwłaszcza że „Carletto” pociągnął za sobą do Londynu Giovanniego Mauriego, człowieka odpowiedzialnego za przygotowanie kondycyjne.

Reklama

Drugą, najczęściej powtarzaną przyczyną jest nagły wzrost Brazylijczyka oraz zwiększenie masy ciała. Od momentu przybycia do Mediolanu przytył aż 7 kg. Obydwa procesy nie zsynchronizowały się ze sobą, co doprowadziło do zaburzenia równowagi fizycznej. Problem jest naturalny, więc możliwy do wyeliminowania – wystarczyłby do tego specjalistyczny trening. Ma on jednak swoją zasadniczą wadę – Pato musiałby diametralnie zmienić swój styl gry. Obecnie oparty jest on na przyspieszeniu oraz szybkości, które zatraciłby bezpowrotnie gdyby ta teoria się potwierdziła. Musiałby wtedy zacząć grać bardziej fizycznie. Prawdopodobnie to byłby koniec Brazylijczyka jakiego znamy. By zobaczyć różnicę¸ wystarczy porównać zdjęcia z 2008 roku, gdy „Kaczor” debiutował w Milanie oraz z tego sezonu.

Image and video hosting by TinyPic

Trzecia z przyczyn jest najciekawsza. Włoski biegacz Stefano Tilli uważa, iż za problemami stoi… styl biegania Pato! „Kaczor” podczas zrywu oraz samego biegu ma zbyt bardzo pochylać się do przodu nakładając przez to dodatkowe, niepotrzebne obciążenie na uda. Sposób ustawiania stóp również pozostawia wiele do życzenia. Wyjaśnione zostało to pokrótce na tym filmiku, jako iż problem ten jest powszechny:

„Gdyby Usain Bolt biegał jak Pato, stu metrów nie przebiegałby w czasie 9.58 tylko robiłby to w 11 sekund. Wystarczy zobaczyć na Youtube bramkę przeciwko Barcelonie”, twierdzi Tilli. By obejrzeć wszystkie trafienia Pato w tym sezonie wystarczy dosłownie chwila wolnego czasu – 4 bramki w 17 meczach mówią swoje, z powodu kontuzji opuścił ponad dwadzieścia potyczek. Od feralnego 2010 roku ominęło go już ponad 50 spotkań, czyli pełny sezon złożony ze spotkań ligowych oraz wszelkiej maści rozgrywek pucharowych.

Inną czynnikiem sprawczym może być stan murawy na San Siro, chociaż właściwie w Mediolanie należałoby zmierzyć ilość trawy w trawie. „La Gazzetta dello Sport” przygotowała ciekawą statystykę po 28 kolejce (do dziś drużyny rozegrały 3 spotkania więcej), wyliczając, ile spotkań opuścili wszyscy kontuzjowani piłkarze.

Image and video hosting by TinyPic

Milan zdystansował konkurencję, a na trzecim miejscu znalazł się Inter Mediolan. Takie są skutki posiadania wspólnego stadionu, który nieraz gościł drużyny nawet dwa razy w tygodniu – mediolańskie kolosy zabawiały widzów egzystencją w europejskich pucharach aż do wiosny. Z podobnym problemem zmagają się w Rzymie, którego przedstawiciele znajdują się na drugim i piątym miejscu. Na przeciwnym biegunie znajduje się Juventus, który wzniósł własny stadion na którym nie gości sąsiadów oraz nie nadwyrężając murawy swoimi pląsami na arenie międzynarodowej. Udziałem pięciu drużyn dzielących stadion – oprócz mediolańskich i rzymskich duetów należy doliczyć Genoę, która razem z drugoligową Sampdorią gra na jednej arenie – stało się prawie 1/3 ogólnej liczby urazów (681 z 2168), nawet pomimo faktu, iż Genueńczycy tę statystykę znacznie zaniżają.

W brodę pluć mogą sobie Adriano Galliani i Silvio Berlusconi, którzy w styczniu w ostatniej chwili zablokowali transfer Pato do PSG. Na biurku leżała już oferta na 28 mln euro, wystarczył jeden podpis by uwolnić się od wszelkich problemów… panowie jednak się rozmyślili, w ostatniej chwili. Nie spodziewali się chyba kolejnego nawału problemów. Ich intuicja tym razem zawiodła. Trudne decyzje podejmowane dawniej choć niepopularne z początku z biegiem czasu zamieniały ich w geniuszy. Przypadki wypchnięcia chronicznie schorowanych Kaki oraz Andrija Szewczenki za łączną kwotę ponad 100 mln euro powinny być opisane w każdym podręczniku dla początkujących marketingowców.

Konsekwencje sytuacji Pato sięgają coraz dalej. Piłkarze Milanu podobno utracili wiarę w klubowych lekarzy, chcąc leczyć się u sprawdzonych przez siebie specjalistów. Meersseman już przypłacił posadą, natomiast kolejnym winnym może stać się… Max Allegri. Nieodpowiedni trening oraz zbyt szybkie wprowadzenie do gry mogą wpływać na kolejne urazy, czego nie może mu wybaczyć Berlusconi traktujący Pato niczym własnego futbolowego syna – Milan nigdy nie wydał nawet podobnej kwoty na gołowąsa nie dysponującego nawet dowodem osobistym.

Coraz częściej pojawiają się nieśmiałe plotki o możliwym wypożyczeniu „Kaczora” do ojczystego kraju, gdzie miałby się ograć i wrócić do Mediolanu silniejszy. Jedno jest pewne – ten sezon dla Pato już się skończył, a tak naprawdę nigdy się nawet nie zaczął na dobre. Fani „Rossoneri” mogą się jednak obawiać. W podobnej sytuacji do Brazylijczyka sprzed kilku lat znajduje się Stephan El Shaarawy, ulubieniec bywalców San Siro. Oby przynajmniej jego kariera nie toczyła się od jednego gabinetu lekarskiego do drugiego.

فUKASZ GODLEWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama