Lech Poznań nie zwalnia tempa, bo właśnie dokonuje kolejnego tego lata transferu. Tym razem zespół Nenada Bjelicy ma zasilić człowiek, o przyjściu którego spekulowano już od dawna – Christian Gytkjaer, który przechodzi testy medyczne. To 27-letni środkowy napastnik z Danii, ostatnio przywdziewał barwy TSV 1860 Monachium.
Co prawda 2. Bundesligi Duńczyk nie podbił, ale też gdyby było inaczej, z pewnością nie witałby się dziś z Poznaniem. W swojej półrocznej przygodzie z niemieckim zapleczem zaliczył 15 ligowych meczów, w których dwa razy trafił do siatki. Na swoje nieszczęście, Gytkjaer wziął też udział w dwóch meczach barażowych o utrzymanie w II lidze, po których jego klub z hukiem zleciał na niższy poziom. Jakkolwiek spojrzeć, żadną miarą minionej wiosny nie może zaliczyć do udanych.
Ale też warto podkreślić, że Lech bierze piłkarza, który mimo wszystko cały czas grał, i który nie tracił czasu na ławce rezerwowych. A do TSV przeniósł się po fantastycznym 2016 roku, najlepszym w całej swojej karierze. Jeszcze kilka miesięcy temu Gytkjaer święcił następujące sukcesy:
– Mistrzostwo Norwegii
– Puchar Norwegii
– Tytuł króla strzelców w lidze norweskiej (19 goli)
– Debiut w reprezentacji Danii
– Transfer opiewający na 2,25 miliona euro
Jakkolwiek spojrzeć, w styczniu był to człowiek poza zasięgiem klubów z Ekstraklasy, a dziś – po rundzie regularnych występów w targanym problemami TSV – przechodzi do Lecha. Jest w świetnym wieku (27 lat), ma bardzo dobre warunki fizyczne (185 cm wzrostu), jest głodny sukcesów i ma też inną ważną dla napastnika cechę – wydaje się nieco szalony. Oceńcie zresztą sami:
Po liczbie zdjęć bez gaci, jakie zamieścił na swoim Instagramie, wnioskujemy że facet musi mieć angielskie korzenie. A już na pewno taki jest styl jego gry, bo świetnie czuje się w polu karnym przeciwnika, będąc w fizycznym kontakcie z obrońcami rywala. Ponadto bardzo dobrze gra głową i potrafi świetnie wykańczać akcje obiema nogami. A przy tym jest szybki i piłka z całą pewnością nie przeszkadza mu przy bieganiu. Tutaj możecie zobaczyć kompilację jego trafień z ostatniego sezonu w Norwegii:
Jakkolwiek spojrzeć, ten piłkarz z pewnością doda naszej lidze kolorytu, ale też i jakości. Wydaje się, że akurat taki szkoleniowiec jak Nenad Bjelica powinien sobie poradzić z jego temperamentem i wydobyć z napastnika to, co najlepsze. Ponadto za Gytkjaerem przemawia jeszcze inna statystyka. Od sześciu sezonów – czy to grając w Danii, czy w Norwegii – notuje dwucyfrowe wyniki strzeleckie w lidze. Poza króciutkim epizodem w TSV strzelał wszędzie, gdzie grał. I na dziś naprawdę ciężko znaleźć wiele argumentów za tym, że w Lechu miałoby być inaczej.
Bärkroth, De Marco, Dilaver, Rakels, Šitum, Gytkjaer (o ile testy medyczne okażą się formalnością) – zagraniczny zaciąg Kolejorza pod względem liczby już robi porządne wrażenie. Jeżeli za tym pójdzie też jakość, Nenad Bjelica może mieć w najbliższym czasie mnóstwo pozytywnego bólu głowy. Najpierw jednak będzie musiał to wszystko jakoś poukładać, co z całą pewnością nie będzie proste. Tak czy inaczej – rewolucja w Poznaniu trwa.