CZWARTEK: co się dzieje z Aviramem Baruchyanem?

redakcja

Autor:redakcja

22 marca 2012, 09:49 • 5 min czytania

Więcej na ten temat w „Przeglądzie Sportowym”. Poza tym „Super Express” dotarł do ostatniej ofiary Marcina Wasilewskiego i przeprowadził z nią wywiad.
FAKT

CZWARTEK: co się dzieje z Aviramem Baruchyanem?
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Skorża wściekły na swoich zawodników kazał im stawić się na Łazienkowskiej o siódmej, mimo że trening był o 10:30. Ponadto „Fakt” apeluje do Smudy, żeby wybrał się do Watford na mecz Tomasza Kuszczaka.

GAZETA WYBORCZA

Rozmowa z Michałem Listkiewiczem o Polonii Warszawa.

Skąd pomysł, by tłumaczył pan przepisy gry w piłkę nożną piłkarzom Polonii?
Nie jest to mój wymysł ani nikogo z klubu. Taki jest wymóg licencyjny. Do 30 marca każdy zespół musi zorganizować spotkanie z byłym lub obecnym arbitrem, który opowie piłkarzom o najnowszych tendencjach w sędziowaniu. Poprosiła mnie też o to Legia, i poszedłbym na spotkanie z jej zawodnikami, ale akurat lecę na kongres UEFA. Nie jest to nic nadzwyczajnego ani nowego. Kiedyś kluby zapraszały sędziów na obozy przygotowawcze, na dwa, trzy dni, ale zaczęto na to krzywo patrzeć. Teraz wystarczy kilka godzin pogadanki. Ja przyjechałem do ośrodka treningowego Polonii w Markach. Byłem tam pierwszy raz, sympatycznie i obiecująco to wygląda. Kiedy zostanie ukończone, to naprawdę klub będzie miał centrum z prawdziwego zdarzenia.

Jak wygląda znajomość przepisów u piłkarzy Polonii?
Znają się, mieli wiele pytań. Najbardziej zaskoczył mnie Marcin Baszczyński. Zapowiedział, że chce iść na kurs sędziowski. Niestety, musiałem go zmartwić, że kariery międzynarodowej już nie zrobi. Kiedyś to było możliwe. Wojciech Rudy czy Tadeusz Dąbrowski, dwaj byli piłkarze, zostali arbitrami i prowadzili spotkania za granicą. Dziś trzeba zacząć wcześnie, by zostać zawodowym sędzią.

(…)

Polonia gra brutalnie czy delikatnie?
Gra raczej łagodnie, ale ma ogromne problemy z przepisową grą w powietrzu. Nie mógł sobie z tym poradzić Artur Sobiech, on był najbardziej brutalny, złapał z tego powodu kilka czerwonych kartek. Tendencję do uderzania rywali ma właśnie Teodorczyk, czasami Edgar Çani. Sędziowie o tym wiedzą, zapamiętują takich piłkarzy, potem gwiżdżą i ich karzą. Nie jest to coś, co wymyślono ot, tak sobie. Statystyki wykazały, że piłkarze odnoszą więcej urazów głowy niż nóg. Sam się tym kiedyś zdziwiłem. Oczywiście, na zagranie łokciem można spojrzeć w różny sposób, i tak to jest określone w przepisach. فokcia przy wyskoku używa się jako „tool”, czyli narzędzia, albo „weapon” – jako broni. O tym decyduje sędzia, jak je określić i czy od razu nie dać czerwonej kartki. Mam wrażenie, że za granicą za tego typu „wyskoki”, sędziowie częściej karzą piłkarzy czerwonymi kartkami. W Polsce do tego tematu podchodzi się nieco za łagodnie.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Peterem Delorgem, którego brutalnie sfaulował Marcin Wasilewski.

Atak Wasilewskiego miał miejsce w niedzielę. Jak się pan teraz czuje?
Peter Delorge: – Nieźle, choć wciąż boli mnie głowa, nos i szczęka. Tak naprawdę miałem mnóstwo szczęścia. Lekarze powiedzieli mi, że ten faul Wasilewskiego mógł mieć o wiele poważniejsze skutki, bo gdyby trafił mnie łokciem kilka centymetrów wyżej, to całkowicie złamałby mi nos. A gdyby to było kilka centymetrów niżej, wybiłby mi zęby.

– Co pan pamięta z tego incydentu?
– Straciłem przytomność. Potem słyszałem głosy dookoła pytające, czy wszystko w porządku. Chciałem otworzyć oczy, ale nie potrafiłem. Przeraziłem się, bo nie czułem ani rąk, ani nóg. Trafiłem do karetki i tam kamień spadł mi z serca, bo czucie wróciło. Rozegrałem prawie 400 meczów w belgijskiej ekstraklasie, ale czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.

(…)

– Wiele osób domaga się surowej dyskwalifikacji. A pan?
– Nie mnie osądzać, ile meczów kary powinien dostać, ale komisja musi się tym zająć. Ktoś musi powstrzymać Wasilewskiego, bo jeśli takie zagranie ujdzie mu na sucho, to kto wie, co się wydarzy w następnych meczach? „Wasylowi” nieraz się upiekło. Rozumiem, że taki ma styl, ale gdzieś jest granica, a on ją właśnie przekroczył. Musi zrozumieć, że nie tędy droga.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Rozmówka z Michałem Probierzem o sytuacji Małeckiego.

Warto dawać Patrykowi Małeckiemu kolejną szansę?
Tak, bo w życiu każdy popełnia błędy. Chodzi tylko o to, by wyciągać z tych sytuacji wnioski na przyszłość, a mam nadzieję, że tak będzie w przypadku Małeckiego. Chcę dać mu drugą szansę. Teraz wszystko zależy od Patryka. On może jeszcze dużo wnieść do gry zespołu. Bardzo na niego liczę.

Dlaczego stanął pan po stronie zawodnika, który kilkakrotnie był karany przez klub za niewłaściwe zachowanie?
Bo dla mnie w pierwszej kolejności liczy się dobro zespołu. Moi zawodnicy wiedzą, że w drużynie prowadzonej przeze mnie panują proste reguły gry. Jeśli piłkarz chce zrobić wszystko, by pomóc klubowi osiągać sukcesy i ma zamiar być jego częścią, to dostaje ode mnie taką szansę.

Image and video hosting by TinyPic

Niezły tekst o transferze Avirama Baruchyana do Polonii.

Szkoleniowiec na pomeczowej konferencji prasowej znów tłumaczył, że Baruchyan nie przystosował się jeszcze do siłowej, polskiej ligi, że umiejętności ma duże, ale na razie nie pokazuje ich w meczach. Takie argumenty nie przekonują Grzegorza Wędzyńskiego: – Gdy w 2008 roku grał w eliminacjach Ligi Mistrzów z Wisłą Kraków, strzelił jej dwa gole. Nie przeszkadzała mu agresywna gra, umiał powalczyć z Radkiem Sobolewskim. Dlatego gdy dziś słyszę, że on nie lubi walki i pressingu, to trochę mnie to śmieszy. Powinien dostać co najmniej trzy mecze od 1 do 90 minuty, wtedy można go ocenić.

(…)

Itzchak Szum, były trener Baruchyana z Beitaru i 78-krotny reprezentant Izraela zauważa inną przyczynę słabszej postawy tego gracza. – Wielu piłkarzy w Izraelu ma taką mentalność, że wyjazd za granicę często jest dla nich problemem. W swoim kraju grają dobrze, bo mają wsparcie rodziny, każdy piątek spędzają wspólnie, po treningach i meczach trzymają się razem z kolegami z zespołu – twierdzi Szum. Baruchyan przyjechał do Polski bez rodziny, żona i dziecko dołączyli do niego w połowie lutego.

Jeszcze jedno – na ostatniej stronie Franciszek Smuda zapowiada, że powoła do 26-osobowej kadry PZPN przed Euro (trzy nazwiska odpadną po czterech tygodniach) Rafała Wolskiego i Marcina Kamińskiego.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama