Dyrektor sportowy Wisły trzyma się swojego zdania i po raz kolejny zapowiada, że zima w Krakowie nie przyniesie wielkich zmian. – O transferach powiem jedynie, że będzie ich niewiele. Mamy bardzo mocną drużynę i na każdym kroku podkreślam, iż możemy obronić mistrzostwo Polski. Niech tylko zawodnicy wrócą w styczniu wypoczęci i zdrowi, a zapewniam, że wiosną będzie bardzo ciekawie – stwierdza, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.
Nam coś jednak mówi, że ciekawie to może być dopiero w czerwcu, a zdanie „Wisła nie potrzebuje wzmocnień” byłoby ostatnim, jakie wypowiadalibyśmy na miejscu dyrektora Valckxa. Bardzo fajnie, że przy odrobinie szczęścia udało się wyjść z grupy Ligi Europy, osiągnąć ten niekwestionowany sukces, ale niech teraz nie zamazuje to pełni obrazu. Obrazu zespołu przeciętnego kadrowo, który przegrał jesienią sześć meczów w lidze. Traci dziesięć punktów do lidera i nie radził sobie u siebie z Górnikiem, Polonią czy Lechią.
Czy ktoś zwrócił uwagę, że w czerwcu 2012 wygasają kontrakty OŚMIU piłkarzom? Czy przypadkiem drużyna nie będzie wymagała korekt na KAŁ»DEJ pozycji? Zróbmy małą wyliczankę:
Pareiko – 34 lata, kontrakt do czerwca i brak sensownego zmiennika. Jaliens – nadaje się do kręcenia karuzeli. Lamey – słaby. Z kontraktem tylko do czerwca. Paljić i Diaz – również do czerwca. Sobolewski do czerwca i chyba powoli wypatruje już końca. Nunez, Jirsak – podobnie, także tylko do końca sezonu. I wreszcie Biton, przy którym chyba nikt nie ma wątpliwości, że Wisła nie wyłoży półtorej bańki, by go wykupić. A do tego jest jeszcze Melikson, który tylko patrzy, jak odejść do silniejszego klubu.
Przynajmniej przy dziesięciu piłkarzach pojawia się więc znak zapytania, a przecież większość z nich gra obecnie w wyjściowym składzie. I co, nadal wszystko wygląda tak dobrze? Tak drużynę buduje szanowany dyrektor sportowy? Na zasadzie – do końca sezonu dociągniemy tym, co mamy, a później będziemy się martwić?
Wydawało nam się, że właśnie po to ściągnięto Valckxa do Krakowa, by klub osiągnął stabilność i by nie trzeba było się głowić, jak za pól roku naprędce posklejać drużynę, gdy trzeba będzie zrezygnować z kilku piłkarzy albo gdy nie da się przedłużyć paru umów.
PAWEŁ MUZYKA