Pamiętacie, jak Wisła lała Parmę i Schalke w Pucharze UEFA? Jak była o maleńki kroczek od wyeliminowania Panathinaikosu? Kibice Białej Gwiazdy też pamiętają. I wiele razy w tym sezonie musieli przecierać oczy ze zdumienia zmieszanego z rozgoryczeniem, gdy ich zespół lądował w strefie spadkowej, gdy przejęty został przez oszusta Meresińskiego, wreszcie gdy obejmował go zamiast trenera z określoną marką hiszpański no-name. Ale choć nawet do próby powtórzenia tamtej ułańskiej szarży w pucharach wciąż droga daleka, Kiko Ramirez i jego banda sprawili, że wiślacy w przyszłość mogą spoglądać z optymizmem. Umiarkowanym, ale optymizmem.
MOCNY PUNKT
Stara gwardia. W Wiśle bardzo wiele się zmienia – w tym sezonie szczególnie – ale jeden constans pozostaje. To, że postaci, które Kraków znają lepiej niż wnętrze własnych kieszeni, nie dadzą ciała. Co prawda z tonu mocno spuścił Paweł Brożek, ale w tym sezonie wiele razy, gdy przychodziła trwoga, lekiem na całe zło okazywał się to Boguski, to Małecki, to Mączyński, to Głowacki. Doprawdy trudno sobie wyobrazić Białą Gwiazdę bez trzech jej kluczowych postaci środka pola, a także bez kapitana i prawdziwej defensywnej skały.
PIĄTA KOLUMNA
Taka była w tym sezonie skala trudności wywiezienia punktów z Chorzowa:
A tak wyglądał ten wyjazd w oczach piłkarzy Wisły:
Zresztą – Chorzów to tylko jeden z wielu przykładów. Mecze rozgrywane pod innym adresem niż Reymonta 22 były dla Wisły – z nielicznymi wyjątkami – prawdziwym koszmarem. 3 wygrane, 3 remisy, reszta konsekwentnie w czapę. Słabiutko, punktowo – identycznie jak lokalny rywal. 12 oczek na przestrzeni całego sezonu.
NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE
Zdecydowanie Petar Brlek. Nie tak dawno mieliśmy jeszcze sporo uzasadnionych wątpliwości, że gościu nie potrafi prosto kopnąć piłki. Przykładając nasz szrotometr do jego zdjęcia w skarbie kibica otrzymywaliśmy naprawdę wysokie wartości, choć przecież zapowiadano go jako ogromny talent.
Jak już się odblokował, okazało się, że jest tym brakującym ogniwem w ofensywie Wisły. Zawodnikiem widzącym na boisku znacznie więcej od szarego Kowalskiego, w dodatku zaraz może się okazać, że również zbawieniem dla dość dziurawego budżetu klubu. Bo już słychać, że w letnim okienku może być najdrożej sprzedanym z Wisły zawodnikiem. Gdybyście powiedzieli nam to przed startem sezonu? Cóż, prędzej uwierzylibyśmy w garnek ze złotem na końcu tęczy.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE
17, 15, 14 – oto dokonania strzeleckie Pawła Brożka od momentu powrotu do Wisły, sezon po sezonie. Aż do minionych rozgrywek, poniżej dychy snajper Białej Gwiazdy nie schodził. W tym sezonie jednak bardzo mocno obniżył loty, bo dobił zaledwie do sześciu trafień. Przyznacie, że to dość niecodzienna sytuacja, że w samej Wiśle jest aż trzech zawodników z większą liczbą bramek od dotychczasowego pewniaka, jeśli chodzi o wiślacką klasyfikację strzelców.
OKIEM EKSPERTA
– Wiesz jak jest. Nie kręcisz, nie jedziesz. Długo szukałem idealnego klubu, ale niestety – on szukał idealnego właściciela. He he.
Jakub M., były właściciel Wisły.
SZALENIE ISTOTNY FAKT
Gdyby zamienić miejscami imię i nazwisko Jakuba Bartosza, nikt nie zorientowałby się, że coś jest nie tak.
SEZON OKIEM WESZŁO
SONDA WESZŁO
[yop_poll id=”20″]
WERDYKT
Gdy Wisła wpadła w wir zmian właścicielskich, a drużyna sięgnęła dna w ligowej tabeli, mało kto mógł się spodziewać, że nie tylko uda się ją wydźwignąć do górnej ósemki, ale że wygrywając w 30. serii gier z Górnikiem Łęczna (co ostatecznie się nie udało) może nawet włączyć się do walki o puchary. Przyznajemy, że nie wierzyliśmy w Kiko Ramireza, anonimowego trenera z niższych lig hiszpańskich, jednak w szaleństwie Wisły była metoda.