Sytuacja Olympique Lyon przed ostatnią serią spotkań fazy grupowej Ligi Mistrzów była nie do pozazdroszczenia. „Les Gones”, aby marzyć o awansie, musieli liczyć na porażkę Ajaxu Amsterdam z Realem i przede wszystkim odrobić do Holendrów siedem goli – bo taka właśnie była różnica w bilansie bramkowym między zespołami. W bezpośrednich pojedynkach dwa razy padł remis 0:0. Przed szóstą kolejką grupy D, tabela wyglądała tak:

A po niej już tak:
Oba warunki szczęśliwym trafem dla Lyonu się spełniły, chociaż szanse na to były podobne, jak na trafienie szóstki w totka. Zwłaszcza, że francuski zespół do przerwy zaledwie remisował 1:1, chociaż od 30. minuty grał z przewagą jednego zawodnika.
„Cud Lyonu” – tak artykuł na temat tego, co wczoraj wydarzyło się w Zagrzebiu tytułuje francuski „Le Parisien”. Do tego dorzuca wielkie zdjęcie cieszących się z awansu do kolejnej rundy graczy OL. Okej, cud na pewno – nie codziennie przecież strzela się rywalowi siedem goli na jego terenie. Pytanie tylko, czy nie był to taki „cud kontrolowany”.
Taki właśnie scenariusz zasugerował zaraz po meczu na swojej stronie internetowej hiszpański dziennik „AS”. Reporterzy gazety dopatrzyli się po jednym z czterech trafień Bafetimbiego Gomisa dziwnego zachowania obrońcy Dynama – Domagoja Vidy. Defensor chorwackiego zespołu najpierw mrugnął do napastnika Lyonu okiem, a później pokazał mu uniesiony do góry kciuk. Widać to na tym filmie:
Rzeczywiście – jakiś gest Vidy w kierunku Gomisa jest, ale tak naprawdę można go zinterpretować na wiele różnych sposobów.
Teoretycznie – obiektywną opinię o tym spotkaniu powinna wyrazić włoska „La Gazzetta Dello Sport” – ich ten mecz ani ziębił, ani parzył. No to zaglądamy do tego popularnego sportowego dziennika:
„To spotkanie to była jakaś farsa. Gdybyśmy byli członkami UEFA, to dokładnie byśmy tę sprawę zbadali. Bo, gdy wydaje się, że coś jest nie tak, to często jest tak, jak przypuszczamy” – piszą włoscy dziennikarze i ironizują, że w tym meczu Gomis błysnął czterema golami, bo rywale w ogóle nie próbowali bronić.
Chorwaci – co w tej sytuacji zrozumiałe – wszystkiemu zaprzeczają. Na swojej stronie internetowej przedstawiciele klubu z Zagrzebia wydali nawet specjalne oświadczenie: „Dynamo zdecydowanie dementuje wszelkie medialne insynuacje. To skandaliczne i obraźliwe, że ktoś nas podejrzewa i równocześnie nie docenia gry naszych rywali. Większość meczu grali z przewagą jednego zawodnika i w pełni zasłużyli na zwycięstwo”. Jakby na potwierdzenie tego, że spotkanie z Lyonem był tylko haniebnym wypadkiem przy pracy – działacze Dinama postanowili rozstać się z dotychczasowym trenerem – Krunoslavem Jurciciem.
Jedynie Holendrzy i tamtejsze media nie mają wątpliwości – Ajax został oszukany w spotkaniu z Realem, a mecz Dynamo – Olympique Lyon był ustawiony. Z tą pierwszą tezą trudno się nie zgodzić. Wystarczy spojrzeć, jakich goli dla Holendrów nie uznali sędziowie.
Ale wydaje nam się, że akurat w tej sytuacji nie ma sensu doszukiwać się jakiegoś drugiego dna. Wygląda to na zwyczajną i znaną z naszego rodzimego podwórka nieudolność arbitrów. Inaczej ma się sprawa meczu w Zagrzebiu. Holenderskie media już obiegło zdjęcie wspominanego wcześniej Domagoja Vidy, wychodzącego z punktu bukmacherskiego z kuponem w ręce. Fotografia – chociaż nie sprzed potyczki z Lyonem – miała dowodzić, że obrońca Dinama lubi obstawiać mecze. Dla wielu fanów Ajaxu to wystarczyło i już obwiniają defensora o ustawienie spotkania.
– Lyon zdobywał gole z nadzwyczajną łatwością i to jest bardzo dziwne. Na pewno będę popierał zorganizowanie śledztwa w sprawie tego meczu – powiedział po meczu trener Ajaxu – Frank De Boer. Jego wypowiedź publikują wszystkie holenderskie portale. Ale jak można się było spodziewać, UEFA nie ma sobie nic do zarzucenia. Przedstawiciele europejskiej federacji nie widzieli w tych meczach żadnych nieprawidłowości i dochodzenia w tej sprawie nie zamierzają rozpoczynać. Przynajmniej na razie. – Oczywiście, że UEFA ma na uwadze doniesienia, które pojawiają się w mediach po meczu w Zagrzebiu. Ale na obecnym etapie nie jesteśmy w stanie podjąć w tej sprawie żadnych działań. Będziemy rozmawiać z naszym obserwatorem, który był na tym meczu i jeśli on przekona nas, że były jakieś nieprawidłowości, to na pewno przeprowadzimy stosowne dochodzenie – cytuje jednego z przedstawicieli europejskiej federacji holenderski portal Soccernews.nl .
Dalecy jesteśmy od ferowania wyroków i szanujemy zasadę domniemania niewinności, ale coś rzeczywiście może być na rzeczy, skoro śledztwo w tej sprawie rozpoczęła nawet francuska organizacja ds. internetowych zakładów bukmacherskich, o – bądź co bądź – sympatycznie brzmiącej nazwie „ARJEL”.
MACIEJ SYPUŁA




