Selekcjoner, który wpadł na zażywaniu kokainy, orgiach z prostytutkami i rasistowskich zachowaniach. Trzęsący tamtejszym futbolem Gigi Becali, który zwalniał ludzi za to, że byli wyznawcami innej religii. Student z Timisoary, którego testowała “Biała Gwiazda” i pomalowana na blond drużyna na mundialu we Francji. Rumuńska piłka to naprawdę barwna karta w historii światowego futbolu.
1. Tak jak kilka ostatnich europejskich czempionatów udało się Rumunom odwiedzić, tak smaku mundialowych emocji tamtejsza drużyna nie zaznała od poprzedniego stulecia. Ostatni raz bowiem pojechać udało się do Francji w 1998 roku.
2. Na wspomnianym turnieju zresztą Rumunia zaprezentowała się i całkiem nieźle piłkarsko (awans do 1/8 finału, tam porażka z brązowymi medalistami z Chorwacji), i dość zaskakująco pod kątem image’u. Oto bowiem po zwycięstwie nad Anglikami w drugiej kolejce, zawodnicy postanowili pofarbować sobie włosy na blond. Wszyscy, bez wyjątku.
3. Lata 90. to okres, kiedy złote piłkarskie pokolenie z Rumunii zaczęło robić furorę. Najpierw były mistrzostwa świata z 1990 roku we Włoszech, gdzie nasi dzisiejsi rywale dotarli do 1/8 finału. Potem – mundial w USA i jeszcze lepszy rezultat. Najpierw zdecydowane zwycięstwo w grupie, gdzie udało się odstawić Szwajcarię, Stany Zjednoczone oraz Kolumbię, potem sensacyjny triumf nad Argentyną (3:2) i porażka dopiero w ćwierćfinale (2:2 i 4:5 w rzutach karny ze Szwecją). Wówczas więc Rumuni wykręcili najlepszy wynik w historii swojego kraju, a przecież jeszcze na MŚ ’98 udało się zahaczyć o 1/8.
4. Dla rumuńskich zawodników tamten czas to jednak nie tylko sukcesy na płaszczyźnie reprezentacyjnej, ale i klubowej. Hagi i Popescu – Puchar UEFA z Galatasaray. Belodedici – Puchar Mistrzów z Crveną. Dan Petrescu – Puchar Zdobywców Pucharów z Chelsea. Ioan Lupescu – Puchar Niemiec z Bayerem Leverkusen, a Daniel Prodan – mistrzostwo szkocji z Glasgow Rangers.
5. Wszystko posypało się już w tym stuleciu, bo tak jak jeszcze na EURO w Belgii i Holandii udało się zagościć, tak kolejne eliminacje – czy to rangi europejskiej, czy światowej – nie zawsze bywały udane. Przez te wszystkie lata, kiedy rumuńska piłka była w odwrocie, do niedawna silną reprezentację odstawiali wszyscy po kolei. Do Korei i Japonii Rumuni nie polecieli na skutek porażki w barażach ze Słowenią, mistrzostwa w Niemczech ich ominęły przez Holendrów i Czechów, turniej w RPA odpłynął gdy w grupie eliminacyjnej obejrzeli plecy Serbów, Francuzów, Austriaków a nawet Litwinów, zaś w wyścigu o brazylijski czempionat w grupie lepsi okazali się Holendrzy, a w barażach – Grecy.
6. Nie owijając w bawełnę można więc podsumować ostatnie lata w ich piłce reprezentacyjnej jako co najwyżej przeciętne. Bo i na EURO furory nie robili.
Wikipedia7. Nieco gorzej jest też ostatnio jeśli chodzi o piłkę klubową, bo od przejścia Legii żadna z drużyn nie wskoczyła na salony. Aktualnym mistrzem jest FC Viitorul Konstanca, ale poprzedni triumfatorzy konsekwentnie przygodę z Ligą Mistrzów kończyli jeszcze latem. Astria Giurgiu w mijającym sezonie odpadła w kwalifikacjach z Kopenhagą (1:4), rok wcześniej Steaua nie dała rady Partizanowi Belgrad (3:5), a dwa lata temu Łudogorcowi Razgrad (1:1 i oklep w karnych).
8. Steaua to w ogóle jest hit. Najpierw kontrowersyjny szkoleniowiec Gigi Becali nie szczędził kasy na klub, a potem musiał zmienić jego nazwę, by ten w ogóle otrzymał licencję na grę. Teraz bowiem w pierwszej lidze zespół figuruje jako FCSB.
9. Jednocześnie trzeba ekipie ze stolicy oddać, że zasłużyła się dla rumuńskiej piłki, bo to najbardziej utytułowany klub w historii. 26 mistrzostw kraju, 22 krajowe puchary, Puchar i Superpuchar Europy, dzielne wojaże w Pucharze UEFA czy Pucharze Zdobywców Pucharów. No, ale teraz to już historia i drużyna z Bukaresztu na razie musi się martwić tym w jaki sposób odzyskać prymat w kraju.
10. Największa gwiazda w historii tamtejszego futbolu? Z pewnością Gheorghe Hagi. 125 występów w reprezentacji, lata spędzone w Realu Madryt, Brescii, Barcelonie, Galatasaray… Do tego masa sukcesów, a teraz – owocna kariera w trenerce. To właśnie Hagi jest szkoleniowcem Viitorul, które sięgnęło właśnie po swoje pierwsze mistrzostwo w historii.
11. Młodsi kibice lepiej pamiętają jednak Adriana Mutu, który idealnie wpasowuje się w cały ten rumuński folklor. Świetny piłkarz, ale i wzorowy balet-mistrz. Jeśli nie było go właśnie gdzieś na boisku albo chociaż w szatni, to zapewne szukał możliwości do tego, by przyładować w palnik, albo – co gorsza – pociągnąć nosem. To jeden z najinteligentniejszych młodych ludzi jakich znam, nie mówię tylko o piłkarzach. – Przykład chłopca, którego chętnie przedstawiłbyś własnej córce. Utalentowany, serdeczny, nieegoistyczny, przystojny – mówili o nim w Weronie. Niestety, ten serdeczny i utalentowany chłopak za bardzo lubił życie nocne i choć CV ma całkiem niezłe, to karierę mógł zrobić o wiele poważniejszą. Więcej o nim TUTAJ. Że wariat? To udowadnia krótki fragment.
Niektóre opowieści o Rumunie naprawdę wyglądają jak rodem z wyobraźni mało błyskotliwego pisarza. Adrian Martianu, rumuński agent, na łamach „Dolce Sport” wyznawał, że Mutu chciał go… zabić. Zjawił się w hotelu z dwoma uzbrojonymi Korsykańczykami i groził mu śmiercią, a chodziło o jakieś niekorzystne dla niego zapisy kontraktowe.
Prawdą jest natomiast, że chciał adoptować dziecko, które w Chinach znaleziono w ścieku. Trąbiła o tym wówczas prasa na całym świecie, a Mutu uznał, że to dla niego znak, i że musi się zaopiekować „Baby 57”, bezimiennym maluchem z drugiego końca świata. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, rozbiło się o sprawy prawne.
12. Selekcjoner naszych dzisiejszych rywali to również niezły ananas. Christoph Daum bowiem miał kiedyś przed sobą świetlaną przyszłość, szykowano go na opiekuna niemieckiej drużyny narodowej, ale wpadł na… ćpaniu kokainy. Długo kłócił się z opinią publiczną, walczył w żenującym stylu próbując udowodnić, że jednak nie wciągał kresek na imprezach z prostytutkami, ale udowodniono mu w końcu, że wolny czas spędza nie tak jak powinien. I poleciał na margines.
13. Zresztą nie tylko z tego znany jest Daum. Piłkarze, których prowadził, krytykowali go również za rasizm (potrafił odwrócić się na pięcie i bez słowa odejść, kiedy jeden z czarnoskórych zawodników Besiktasu podszedł do niego na treningu), ale i szykanował homoseksualistów. Popieprzony facet, na pewno nie nieskazitelny, ale i z jajem. W Kolonii na przykład, podczas corocznego festiwalu, paradował w takim stroju.
14. Skoro już o świrach mowa – grzechem byłoby nie wspomnieć szerzej o największym z nich, czyli Gigim Becalim. TUTAJ obszerny tekst o nim, na zachętę krótki fragment.
Jako prawdziwie szalony człowiek, nieustannie żongluje trenerami. Od 2007 roku zatrudnił ich aż jedenastu, z czego niektórych kilkukrotnie! Cristiano Bergodi został zwolniony po tym, jak nie pozwolił mu wejść do szatni w przerwie meczu Ligi Europejskiej – Becali nie mógł znieść takiego upokorzenia przed piłkarzami. Ilie Stanowi otwarcie powiedział, iż byłby zwolniony gdyby nie fakt, że nie miał kim go zastąpić. W pewnym momencie zaczął podejrzewać go wręcz o działania dywersyjne. W końcu zwolnił Stana i wszystkich jego współpracowników za… niesłuchanie jego poleceń. Taktycznych. Znany jest z tego, że czasem najchętniej sam by prowadził drużynę. Przez pewien czas próbował wprowadzić ten plan w życie szukając figuranta na ławce trenerskiej, lecz ostatecznie odszedł od tego pomysłu. Największym echem odbiło się zwolnienie trenera odpowiedzialnego za przygotowanie fizyczne. Turek Yuksel Yesilov został wyrzucony z klubu za swoją religię. – Jako muzułmanin przynosi pecha chrześcijańskiemu klubowi – tłumaczył Becali.
15. Rumunia dostarczyła nam też kiedyś jednego z najbardziej zagadkowych piłkarzy, jacy przewinęli się przez polskie kluby. Sorin Oproiescu, pamiętacie? Gość trafił na testy do krakowskiej Wisły po tym, jak w klubie obejrzeli materiał wideo z jego zagraniami. Sęk jednak w tym, że na filmiku wcale nie był Sorin, a jakiś przypadkowy gość, a raczej – kilku przypadkowych gości. Aż żal że ta cała akcja to tylko skrupulatnie zaplanowana mistyfikacja, bo po tamtych materiałach można było uznać, że Sorin to nowy Hagi. Gość potrafił wszystko – kiwać, strzelać, wrzucać, bronić, wybijać, odbijać, i tak dalej, i tak dalej. Oj, to były czasy…
16. Absurdów jest jednak więcej, choć już bez wątku polskiego. O finansowej stabilizacji tamtejszej ligi wiele mówi przypadek Laurentiu Peteanu. Gość kilka lat temu był mistrzem kraju, grał regularnie na najwyższym poziomie rozgrywkowym aż w końcu piłkarską szatnię zamienił na… hotel. – Nie mam pieniędzy. Przez 23 lata grałem dla przyjemności, a nie mogę przez 100 lat tylko grać w piłkę – wyznał wspomniany na wstępie Petean brytyjskiemu dziennikowi. – Siedzieliśmy w domu z moją mamą, rozmawialiśmy o mojej karierze. Po dwóch godzinach podjąłem decyzję, że czas ruszyć z miejsca i ją zakończyć.
Dla Peteana znacznie atrakcyjniejsza finansowo okazała się być praca w niemieckim hotelu. Gość, który jeszcze parę lat temu wywalczył z kolegami możliwość mierzenia się na Old Trafford z Rooneyem i spółką (sam odszedł po mistrzowskim sezonie z Otelulu Galati, bo nie grał zbyt wiele), teraz obsługuje klientów hotelu w Freiburgu.
17. Nasze wspomnienia z meczów z Rumunią? W tym wieku nie ma ich za wiele. Listopadowe 3:0 w Bukareszcie, a wcześniej:
– 4:1 w meczu towarzyskim w 2013 roku (Daniel Łukasik strzelający gola w biało-czerwonych barwach, Jakub Słowik w bramce, Tomasz Kupisz z ławki na skrzydle – dziś nie do pomyślenia)
– 0:1 w sparingu w roku 2009
– 1:2 w roku 2002 – znów tylko sparing
18. Trzeba jednak przyznać, że ich “Narodowy” również robi wrażenie. Zarówno z zewnątrz…
… jak i wewnątrz.
19. To już jednak nie te czasy, kiedy Rumunia miała wielu zawodników rozsianych po całej Europie i to w markowych klubach. Dziś w składzie tej drużyny na próżno szukać nazwisk na widok których kopara opada do samej ziemi. Chipciu i Stanciu grają w Anderlechcie, Andone w Deportivo, Tatarusanu we Florencji, Stancu w Bursasporze, Gardos w Southampton, a najlepiej trafił chyba Chiriches, który reprezentuje barwy Napoli.
20. Chiriches zresztą wpasowuje się w rumuński folklor doskonale.