W swoim trzecim meczu na mistrzostwach, drużyna PZPN zagra z Czechami we Wrocławiu. Teoretycznie, gospodarzem będą oczywiście piłkarze Franciszka Smudy, ale – co ciekawe – mogą podczas tego spotkania, wcale nie znać lepiej stadionu od rywali. Byłaby to sytuacja co najmniej kuriozalna, bo chyba jeszcze nikt nie pozbawił się w podobny sposób atutu „własnego boiska”. Ale po kolei…
Pierwsze dwie kolejki meczów w grupie A, odbędą się 8 i 12 czerwca. Błaszczykowski i spółka zagrają wtedy z Grecją i Rosją w Warszawie. Natomiast Czesi będą o grupowe punkty walczyć wyłącznie we Wrocławiu, więc w momencie starcia z asami Smudy, będą mieć za sobą dwa spotkania na tym stadionie. Podczas gdy gospodarz turnieju, zagrał tam na razie tylko raz. Niedawno, z Włochami.
Kadra musi więc zagrać jeszcze co najmniej jeden mecz na stadionie Śląska przed Euro, żeby podczas finałów (których jest organizatorem) być tak samo obeznana z obiektem jak jej rywal. Jednak „tak samo”, to i tak chyba trochę za mało w sytuacji, gdy gra się u siebie. Jeśli chcieliby mieć na koncie o jeden mecz więcej niż Czesi, to przed turniejem, muszą zagrać we Wrocławiu dwa razy. Czy tak się stanie? Zobaczymy. Zresztą, jak widać wyżej na terminarzu UEFA, oficjalnie, to i tak Czechy będą gospodarzem.
TK
