Grecja, czyli przeciwnik wymarzony, nudny i… niewygodny

redakcja

Autor:redakcja

02 grudnia 2011, 21:56 • 5 min czytania

No to szykuje nam się chyba najnudniejsza inauguracja mistrzostw Europy w historii. Polska przeciwko Grecji. Ciężko wyobrazić sobie inne dwie drużyny, które grałyby futbol tak pasywny, toporny i zupełnie pozbawiony polotu. Z jednej strony – szczęście uśmiechnęło się do Smudy. Grecy są z pewnością do ogrania. Z drugiej – może być tak, że na trybunach Stadionu Narodowego w Warszawie będzie trzeba rozdawać zastrzyki z adrenaliny, żeby kibice nie usnęli po kwadransie. Jeśli szykuje się powtórka z ostatniego meczu w Pireusie, to my już podziękujemy.
Grecja to drużyna nudna do bólu. Nawet w 2004 roku, kiedy wygrywali mistrzostwa Europy w Portugalii nie dało się ich oglądać. Otto Rehhagel wbijał swoim zawodnikom do głowy, że jeśli nie mają pomysłu na rozegranie akcji, to lepiej wybijać piłki po autach. Ewentualnie – kopać gdzieś daleko na połowę przeciwników – niech oni się martwią, co z nią zrobić. No i Grecy tak kopali, wybijali, aż dotarli do finału, w którym Angelos Charisteas dostawił głowę tam, gdzie było trzeba i wygrali mistrzostwa. Triumfował antyfutbol, a Rehhagel pod Akropolem został okrzyknięty bogiem. Pomniki, które mu stawiano zaczęły pękać już cztery lata później. Trzy porażki w trzech meczach i tylko jedna strzelona bramka – obrońcy tytułu z kolejnego Euro wylecieli szybko i z hukiem. „Król Otto” mimo klęski na boiskach w Austrii i Szwajcarii utrzymał posadę. Wygrał kolejne eliminacje – tym razem do mistrzostw świata – i pojechał z Grekami do RPA. Tam znów było nudno i bezbarwnie. I ponownie skończyło się na rozgrywkach grupowych. Dopiero wtedy Rehhagel powiedział „finito” i postanowił dać sobie spokój.

Grecja, czyli przeciwnik wymarzony, nudny i… niewygodny
Reklama

Nową jakość miał wnieść portugalski trener – Fernando Santos. Trzeba przyznać, że przez eliminacje do Euro 2012 przeszedł z drużyną niemalże w suchych butach. Grecy nie umoczyli w żadnym meczu – siedem zwycięstw i trzy remisy to ich końcowy bilans. Ale rywali grupowych nie mieli jakoś specjalnie wymagających. Chociaż pozostawienie w pokonanym polu Chorwacji jakieś tam wrażenie robić musi. Nie śledzimy specjalnie występów greckiej reprezentacji, więc ciężko nam ocenić, czy zrobili postępy i grają już bardziej przyjazny dla oka futbol. Grupę eliminacyjną wygrali, ale więcej niż dwie bramki udało im się wcisnąć tylko słabym Maltańczykom. Dobrze bronią – to na pewno. W całych eliminacjach stracili tylko pięć goli. Ale bronienie dostępu do własnej bramki i od czasu do czasu kontratak, to już chyba maksimum ich ofensywnych możliwości. Ale – tak jak mówiliśmy – nie jesteśmy ekspertami od greckiego futbolu, zadzwoniliśmy więc do Michała Ł»ewłakowa i spytaliśmy go, jak to z nimi naprawdę jest:

Czym się różni obecna reprezentacja Grecji od tej, która w 2004 roku zdobywała mistrzostwo Europy?
– Tych dwóch zespołów nie można porównywać. W reprezentacji Rehhagela było zdecydowanie więcej piłkarskich osobowości, zawodników doświadczonych i ogranych na arenie międzynarodowej. Teraz przyszedł nowy trener i zdecydowanie odmłodził skład. Kadrę Fernando Santosa trudno w ogóle nazwać kontynuacją tej sprzed kilku lat – i tak w zasadzie, to ciężko powiedzieć czy jest to ich zaletą, czy wadą.

Reklama

To czego możemy się po Grekach spodziewać na Euro 2012?
– I znów mogę tylko powiedzieć, że tak naprawdę to wszystkiego. To jest taki zespół, który może albo zaskoczyć i zrobić coś z niczego, jak na Euro 2004, albo w fatalnym stylu odpaść z grupy tak, jak było na mistrzostwach cztery lata później. Mają teraz młody skład, grają chimerycznie i wszystko zależy od tego, w jakiej akurat będą formie. Na pewno prezentują poziom odpowiedni do tego, żeby coś na tej imprezie ugrać, ale wśród kandydatów do czołowych miejsc na pewno bym ich nie umieścił.

Dobrze, że akurat z nimi zagramy na inaugurację?
– Tak, losowanie było dla nas naprawdę świetne. Grecy są na pewno drużyną w naszym zasięgu. Powiem więcej – będziemy gospodarzami, więc daje nam nawet większe szanse na zwycięstwo.

A zgodzi się pan z naszą tezą, że może to być najnudniejszy mecz mistrzostw? Oba zespoły raczej nie słyną z wielkiego polotu w grze…
– Może dla Niemców czy Holendrów nie będzie to specjalnie atrakcyjne spotkanie, ale nie przesadzajmy. Dla polskich kibiców na pewno będzie to bardzo ważny mecz i wątpię, żeby się jakoś specjalnie podczas niego nudzili.

Grecy są do ogrania – to zdanie powtarzają też inni eksperci, do których udało nam się dodzwonić. – Mogliśmy trafić dużo gorzej, jest szansa, żeby wyjść z tej grupy – twierdzi Michał Probierz, ale od razu przestrzega też przed hurraoptymizmem: – Oglądałem Greków w dwóch meczach i wbrew pozorom, to bardzo niewygodny przeciwnik, a wszyscy Polacy oczywiście z góry oczekują wygranej. Więcej będę mógł na pewno powiedzieć, kiedy popracuję tutaj parę tygodni dłużej. Z mojej drużyny szansę na załapanie się do kadry ma bramkarz Markos Vellidis i może któryś z młodych chłopaków pod koniec dostanie jeszcze szansę od selekcjonera – dodaje.

W podobnym tonie wypowiada się również Marek Saganowski, który grecki futbol poznał od podszewki, grając w Atromitosie Ateny: – Grupa jest dla nas wyśmienita i wyjście z niej na pewno jest w zasięgu naszej reprezentacji. Dobrze, że na początek zagramy z Grecją, bo z nimi z pewnością jesteśmy w stanie powalczyć o zwycięstwo. A wygrana w pierwszym meczu jest przecież bardzo ważna i gwarantuje dobrą pozycję wyjściową przed kolejnymi spotkaniami. Chociaż z drugiej strony, to Grecy na pewno też się cieszą z tego, że wylosowali akurat nas. Obok Ukrainy jesteśmy chyba teoretycznie najsłabszą drużyną, która zagra na mistrzostwach. Ale pamiętajmy, że na takiej imprezie tak naprawdę nie ma słabych zespołów – podsumowuje napastnik فKS-u.

– Grecy przyjęli losowanie z ogromna radością, też uważają, że trafiła im się łatwa grupa – potwierdza Probierz, który w Salonikach na bieżąco śledził ich rekacje na wyniki losowania. – Ale chyba wszystkie drużyny w tej grupie mają takie podejście. Dwie przestaną się cieszyć już po fazie grupowej – podsumowuje.

MACIEJ SYPUفA

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
1
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama