Mercy Tagoe – dawniej piłkarka, niedawno sędzina, wkrótce pani trener

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2011, 14:52 • 4 min czytania

– Jednym z największych problemów sędziów jest to, że oni z reguły nie grali wcześniej w piłkę – powiedział niedawno Czesław Michniewicz w „Lidze + Extra”. Ale jej ten problem nie dotyczy. Ona na krajowym i międzynarodowym poziomie zarówno w piłkę grała, jak i prowadziła mecze. A teraz czas na kolejne wyzwanie, trenerskie.
– To, że byłam zawodniczką, reprezentantką mojego kraju, było w sędziowaniu bardzo pomocne, bo znałam wszelkie triki, używane przez piłkarzy i piłkarki do nabrania sędziego – przyznała niedawno Mercy Tagoe (na zdjęciu na środku), która w Ghanie jest już sławą, celebrytką. A także symbolem tego, że nawet w tej społeczności, życie kobiety, w dodatku żony znanego sportowca (szczypiornista Daniel Quarcoo), nie musi sprowadzać się do gotowania i zajmowania potomstwem.

Mercy Tagoe – dawniej piłkarka, niedawno sędzina, wkrótce pani trener
Reklama

Za klucz do swojego sukcesu uważa dyscyplinę. Gdy pewnego popołudnia odwiedzili ją dziennikarze „The Mirror”, akurat ubrana w strój sportowy zaczynała swój codzienny jogging. Od chwili, gdy w 2005 roku została sędziną międzynarodową, starała się biegać codziennie, najczęściej wczesnym świtem: – Jestem już przyzwyczajona do wstawania nawet o 3.00 i uderzania w trasę. Pełniąc tę funkcję nie możesz być leniwym, bo testy sprawnościowe, którym się poddajemy, są bardzo ciężkim zadaniem. To trudne, wymaga wielu poświęceń, ale staram się jakoś to łączyć z życiem rodzinnym i zawodowym – opowiadała w rozmowie. A łączyć jest z czym, bo Mercy, oprócz biegania z gwizdkiem, jest również matką, z zawodu – … specjalistą przeciwpożarowym, a wówczas – w 2006 roku – studiowała też język francuski.

Zadatki na czołowego krajowego sportowca miała od dziecka. W szkole średniej była mistrzynią regionu w skoku wzwyż. Po przeprowadzce do Tema zaprzyjaźniła się z Simonem Addo – bramkarzem, 32-krotnym reprezentantem Ghany. To on namówił ją do występu w amatorskich zawodach, gdzie dostrzeżono jej talent. Po epizodzie w zespole o wdzięcznej nazwie Supreme Ladies F.C i awansie do drużyny regionalnej z Akry, została powołana do kadry. Z reprezentacją najpierw wywalczyła awans, a potem – w 1999 roku – poleciała na Mistrzostwa Świata kobiet do USA. Ghanijkom najlepiej nie poszło, w grupie wywalczyły tylko 1 punkt, ale futbol kobiecy wówczas w Afryce raczkował.

Reklama

Miejscem dla niej szczególnym jest nigeryjskie miasto Warri. W 1998 roku grała tam na Mistrzostwach Afryki kobiet jako piłkarka reprezentacji Ghany. Po ośmiu latach na tę samą imprezę powróci już jako arbiter, pracując u boku koleżanki, która kiedyś prowadziła jej mecz.

Swoją karierę sędziowską rozwijać pragnęła stopniowo, krok po kroku. Były mistrzostwa kontynentu, więc może… – Modlę się do Boga, by otworzył mi drzwi do prowadzenia spotkań na Mistrzostwach Świata kobiet. Chcę w ten sposób zapisać się w sportowej historii Ghany – mówiła przejęta w 2007 roku. Niedługo później prowadziła finał Mistrzostw Afryki, mecz RPA – Gwinea Równikowa. Dziennikarze wybrali ją najlepszym sędzią w kraju, otrzymała też tytuł Arbitra Sezonu Onetouch Premier League (liga Ghany), dystansując w obu tych plebiscytach cenionych już w Ghanie sędziów – mężczyzn. Dodamy, że była pierwszą kobietą w historii ligi, którą spotkał ten zaszczyt.

Teraz pasowałoby zdanie, że mimo licznych sukcesów pozostała wciąż tą samą Mercy Tagoe – skromną, prostą dziewczyną, nie dbającą o poklask. Ale to mijałoby się chyba z prawdą. – Co jest najfajniejsze? Gdy grasz w drużynie narodowej albo sędziujesz z ramienia FIFA, gdziekolwiek jesteś, wszyscy traktują cię jakbyś była królową, a gdy tylko zakaszlesz zaraz pojawia się ktoś, by ci pomóc. Dla mnie to niesamowite, że ja – dziewczyna z Tema – poruszam się teraz w konwoju z policyjną eskortą, jak najwięksi przywódcy – po tej wypowiedzi widać, że bycie celebrytką zupełnie jej nie krępuje. Ona wręcz polubiła ten świat. – Każda kolejna nagroda to setki smsów z gratulacjami. Teraz jak wychodzę z domu, na przykład idę pobiegać, ludzie rozpoznają mnie na ulicy, zagadują. Ale to piękne, niech ta chwila trwa.

Trwała do roku 2010. Wówczas Tagoe jako jedyna Afrykanka sędziowała mecze na Mistrzostwach Świata kobiet, tyle że do lat 20. Sędzią technicznym na tym turnieju była Polka Karolina Radzik – Johan, do której zadzwoniliśmy. – Tagoe pan mówi? A tak, jasne, że ją kojarzę. Miła, fajna, sympatyczna dziewczyna. Wiecznie uśmiechnięta. Czasem zamieniłyśmy kilka słów, ale tylko na szkoleniach oraz podczas posiłków. Bo w czasie tego turnieju każdy niestety miał bardzo mało czasu – wspomina Radzik w rozmowie z nami.

Jednak rok później w turnieju seniorskim Ghanijka spotkań już nie prowadziła. Wybrano Kamerunkę Therese Neguel. I być może ten moment leży u źródeł jej kolejnej, dla wielu – zupełnie niespodziewanej decyzji.

Kilka tygodni temu pojawiła się w Ghanijskiej Federacji Piłkarskiej, która ogłosiła nabór trenerów dla siedmiu drużyn narodowych. Ze 164 kandydatur federacja wybrała 25 osób, wśród których rzecz jasna znalazła się Tagoe. Choć, gdy zobaczyła listę potencjalnych selekcjonerów, trochę się wystraszyła. – Oni wszyscy mają już wielkie doświadczenie trenerskie. Dla mnie to zaszczyt być pośród nich – mówi z przejęciem. Dodaje, że nawet jak posady nie otrzyma, chciałaby pracować u boku któregoś z nich jako asystent. I pojawić się na dużej piłkarskiej imprezie w kolejnej, trzeciej już roli…

JAKUB RADOMSKI

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama