Lech Poznań człapie w kierunku środka tabeli…

redakcja

Autor:redakcja

27 listopada 2011, 19:55 • 4 min czytania

Blisko 500 minut bez zdobytego gola, piąty mecz bez zwycięstwa. Lech Poznań kończy rundę jesienną polskiej ekstraklasy na fatalnym siódmym miejscu, z bardzo wyraźną stratą do lidera. Za wcześnie o czymkolwiek przesądzać, ale perspektywa kolejnego sezonu poza europejskimi pucharami staje się bardzo, bardzo realna. Cieszy się Śląsk Wrocław, cieszy się Legia Warszawa. Czyżby tylko te dwie drużyny miały na poważnie walczyć o mistrzostwo kraju? Obie w tej kolejce przegrały i… wcale nie skomplikowały swojej sytuacji.
Jose Maria Bakero poprzedni sezon skończył dość szczęśliwie na piątym miejscu. Szczęśliwie, ponieważ żeby „Kolejorz” był piąty, w dwóch ostatnich kolejkach wpadki musiały zanotować Górnik, Widzew, Lechia i Polonia. To wszystko miało miejsce i rzutem na taśmę Lech wskoczył na lokatę może niezbyt zaszczytną, ale też nie taką całkiem kompromitującą. W obecnym sezonie nie ma jednak oczekiwanego postępu, który powinien być widoczny, gdy trener prowadzi drużynę drugi sezon. Poznaniacy te rozgrywki zaczęli wspaniale, strzelając całe worki bramek, ale w sposób niewytłumaczalny nagle coś się zacięło. Już się mówiło o hiszpańskiej ręce Bakero, a teraz… No właśnie, teraz to już z Hiszpanią nie ma nic wspólnego, raczej Mołdawia czy Azerbejdżan. Lechici nie tylko nie są w stanie zdobyć gola, ale w ogóle mają trudności ze stworzeniem bramkowej sytuacji. Rudniew, który wydawał się nie do zatrzymania, a tymczasem ostatniego gola zdobył blisko dwa miesiące temu. Stilić powinien czym prędzej podpisywać nowy kontrakt, bo jak ma tak grać dalej, to „Kolejorz” w jego miejsce mógłby wziąć Rogalskiego z Podbeskidzia.

Lech Poznań człapie w kierunku środka tabeli…
Reklama

Dzisiaj na Lecha nie dało się patrzeć. Anemiczny jak Bełchatów w sierpniu, powolny, oklapły. Bez pomysłu, ale też bez prawdziwej walki. Człap, człap, człap. Tak bardzo prosił się o porażkę, że nawet Widzew poczuł krew. Piszemy, że nawet Widzew, bo w końcu łodzianie to zespół, który na wyjazdach najczęściej remisował 0:0. Jeśli ten mecz potrwałby jeszcze dwadzieścia minut, to prędzej skończyłoby się 0:2 niż 1:1.

Różnica jakościowa względem początku sezonu jest niesamowita. Tamten Lech dzisiejszego ograłby 10:0. Spotkanie z Widzewem obejrzało około 11 tysięcy osób, podczas gdy „Kolejorz” sprzedał 10 tysięcy karnetów. To oznacza, że przychodzą już tylko ci, którzy niechcący władowali się w oglądanie wszystkich meczów do końca sezonu (współczujemy). Jak tak to ma dalej wyglądać, to spokojnie wystarczałby też poprzedni obiekt, który – co przypominamy młodszym kibicom – miał tylko trzy trybuny, bo ktoś w pijanym widzie czwartej zapomniał zbudować.

Reklama

Wygrała dziś Cracovia, co przypomniało wszystkim poprzedni sezon. Wtedy też krakowianie byli w stanie agonalnym, ale Bełchatów podłączył ich pod tlen, przegrywając w niewyjaśniony sposób 2:3. Tym razem znowu o wszystkim zdecydowały ostatnie sekundy. Gola na wagę trzech punktów strzelił z rzutu wolnego piłkarz z reguły fatalny, czyli Boljević, chociaż troszkę palce pomaczał chyba też Sapela. Trzeba jednak zaznaczyć, że bramka padła z rzutu wolnego, który został podyktowany „z kapelusza”. Visniakovs za tę jaskółkę powinien wylecieć z boiska, jako że była to już jego druga symulka w tym spotkaniu.

Dobre spotkanie rozgrywał Kamil Kosowski, który jedną bramkę dograł (piękne, chociaż samobójcze wykończenie Kosanovicia – ostrzegaliśmy przed nim!), a powinien jeszcze ze dwie. Jednak Dawid Nowak nie wykorzystał fantastycznego dośrodkowania i trafił w słupek.

Zagadką dnia jest – kto na boisku Cracovii gra w tenisa? Na murawie w jednym z narożników boiska ewidentnie były ślady po liniach rozrysowanych na potrzeby tenisa właśnie. Radwańska się tam szykuje do turniejów na kortach trawiastych, czy to tylko fanaberia Janusza Filipiaka? Może znaleziono alternatywne zastosowanie dla obiektu, skoro piłkarze rzadko kiedy potrafią przyciągnąć na trybuny komplet widzów?

Kort tenisowy na boisku klubu ekstraklasy – tego jeszcze nie grali!

Image and video hosting by TinyPic


Lech Poznań – Widzew فódź 0:1 (oceniał Wojciech Kowalczyk)

Lech: Jasmin Burić 5 – Grzegorz Wojtkowiak 5, Hubert Wołąkiewicz 4 (46 Marciano Bruma 4), Marcin Kamiński 5, Luis Henríquez 3 – Rafał Murawski 4, Dimitrije Injac 4 (76 Vojo Ubiparip), Siergiej Kriwiec 3 (64 Jakub Wilk 3), Semir Ł tilić 2, Aleksandyr Tonew 4 – Artjoms Rudنevs 3.

Widzew: Maciej Mielcarz 6 – Jakub Bartkowski 6, Ugochukwu Ukah 7, Jarosław Bieniuk 7, Dudu Paraíba 7 – Adrian Budka 8 (90 Piotr Mroziński), Bruno Pinheiro 8, Hachem Abbès 6, Mindaugas Panka 6, Krzysztof Ostrowski 5 (46 Princewill Okachi 5) – Piotr Grzelczak 5 (90 Mariusz Stępiński).


Cracovia – GKS Bełchatów 2:1 (oceniał Wojciech Kowalczyk)

Cracovia: Wojciech Kaczmarek 5 – Mateusz Ł»ytko 6, فukasz Nawotczyński 5, Jan HoŁ¡ek 5, MiloŁ¡ Kosanović 4 – Aleksejs Vi١نakovs 4, Andraپ Struna 5 (57 Vladimir Boljević 6), Arkadiusz Radomski 5 (72 Mateusz Bartczak 5), Sławomir Szeliga 5, Alexandru Suvorov 5 – Andrzej Niedzielan 5 (80 Bartłomiej Dudzic).

Bełchatów: فukasz Sapela 4 – Maciej Mysiak 5, Maciej Szmatiuk 4, Mate Lacić 4, Zlatko Tanevski 5 – Paweł Buzała 6, Grzegorz Baran 5, Grzegorz Fonfara 4 (56 Tomasz Wróbel 4), Miroslav Boپok 5, Kamil Kosowski 7 (81 Grzegorz Kuświk) – Dawid Nowak 4 (78 Marcin Ł»ewłakow).

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama