No, niech się Franek cieszy, w sumie wypada szczerze napisać: ten terminarz to już nie będzie jego zmartwienie. Z drugiej strony aż trzeba zapytać: czy selekcjoner w ogóle przejrzał, co ustalono? Przecież gorszego terminarza nie da się sporządzić. Z pięciu ostatnich meczów, cztery gramy na wyjeździe. Cztery z pięciu. Dwa ostatnie – kluczowe. Z Ukrainą wyjazd i z Anglią wyjazd. Jak świat światem, tak zawsze mówiło się, że terminarz jest wtedy dobry, kiedy na końcu masz mecze u siebie, w których możesz przesądzić o losach eliminacji.
A tu, finisz – wyjazd, dom, wyjazd, wyjazd, wyjazd.
Gdyby wasza drużyna miała na koniec ligi taki terminarz, to byście się cieszyli czy martwili? Bo Franiu się cieszy, że „udało się uniknąć losowania”. A w czym losowanie mogłoby być gorsze? Jakim cudem można byłoby wylosować gorzej? Co, pięć ostatnich meczów na wyjeździe?
Każda z drużyn rozegra w tych eliminacjach pięć meczów u siebie i pięć na wyjeździe. My niemal wszystkie wyjazdowe zagramy pod sznurek na sam koniec. Terminarz jest TRAGICZNY. A Smuda na to: – To jest dobry terminarz. W pewnej chwili myślałem, że jednak się nie porozumiemy, bo raz Czarnogórcy mówili, że coś im nie pasuje, to znowu Ukraińcy… Wtedy FIFA musiałaby wylosować kalendarz i rządziłby przypadek. Ostatecznie dogadaliśmy się, potrzebny był kompromis, czy to nasz, czy Anglików którym zależało, aby rozegrać mecze w ustalonych wcześniej miesiącach na stadionie Wembley.
Ejże, o co biega? Świetny kompromis, naprawdę brawa dla tych, którym udało się go osiągnąć. Anglicy pewnie właśnie opowiadają sobie dowcipy na temat naszej delegacji…
A co do Smudy i losowania eliminacji mistrzostw świata 2014, to usłyszeliśmy dziś zabawny komentarz: – Franek ma syndrom spadochroniarza. Już wyskoczył z samolotu, nie otwiera mu się spadochron, ale on się zastanawia, czy na dole pod drzewem czeka na niego rower.
Tyle właśnie warte są przemyślenia Smudy na temat tego, co stanie się po finałach mistrzostw Europy.