Już drugi czytelnik skarży się na sędziego Lyczmańskiego

redakcja

Autor:redakcja

21 listopada 2011, 01:46 • 3 min czytania

Dostaliśmy list od czytelnika, który miał (nie)przyjemność obejrzeć w akcji sędziego Adama Lyczmańskiego – tego, który został chwilowo wywalony z ekstraklasy i przyucza się do zawodu w niższych ligach. Pewnie nie zwrócilibyśmy na ten list uwagi, gdyby… nie był to już drugi w ciągu ostatnich trzech tygodni. Poprzednio napisał do nas fan innej drużyny i też informował, że Lyczmański prowadzi mecze na niższym szczeblu po prostu fatalnie.
Oto ten najnowszy…

Witam,

Już drugi czytelnik skarży się na sędziego Lyczmańskiego
Reklama

Przyznaję, że ostatnio bardzo rzadko oglądam mecze polskiej ekstraklasy. Wpływ na to mają nie tylko piłkarze, w tym sezonie większymi kalekami okazują się sędziowie. Mamy dopiero półmetek, a skandalicznego sędziowania było więcej, niż w złotych czasach korupcji. W całości obejrzałem jedynie spotkanie Wisły z Jagiellonią, po którym, nie mogłem uwierzyć w to, co wyprawiał tam Pan Adam Lyczmański. Napisaliście wtedy, że po takich meczach nie macie ochoty pisać o futbolu. W pełni podzielam wasze uczucia. Lyczmańskiego powinni potępiać wtedy nawet kibice Wisły, bo przecież wrodzona ślepota Pana Adama może się kiedyś obrócić przeciwko ich klubowi.

Z tego co kojarzę Lyczmański dostał karę i odsunięto go od prowadzenia spotkań w Ekstraklasie. Czy ktoś przebadał mu w tym czasie wzrok? Czy ktoś sprawdził, czy gość nie potrzebuje okularów? Tu nie ma żartów, przecież facet może naprawdę cierpieć na poważną wadę wzroku! Diagnoza nie jest bezpodstawna, gdyż Pan Adam znów dał oszałamiający pokaz nieudolności. W ramach rehabilitacji wysłano go do sędziowania spotkań w drugiej lidze, co jest decyzją co najmniej idiotyczną. Przecież jak ktoś jest ślepy, jak kret, to nie dowidzi elementarnych naruszeń przepisów gry w piłkę, bez względu na to, czy będzie gwizdał w Lidze Mistrzów czy okręgówce.

Reklama

W sobotę miałem wątpliwą przyjemność gościć na stadionie w Legnicy. Wątpliwą, bo po pierwsze beznadziejny mecz zagrali piłkarze Miedzi, którym kibicuję. Pisze o tym od razu, żeby nie było, że szukam usprawiedliwienia porażki w nieporadności sędziego. O ile jednak zawodnicy trenera Baniaka, po pierwszej fatalnej połowie, znacznie poprawili grę w drugiej, o tyle Adam Lyczmański z każdą minutą udowadniał, że powinien trudnić się czymś innym, niż sędziowanie. Jemu ewidentnie trzeba znaleźć zawód, który nie wymaga spostrzegawczości.

Muszę przyznać, że drugoligowy mecz przerósł go totalnie. Mylił się w obie strony, niestety w kluczowych momentach tylko na niekorzyść gospodarzy. Jeśli zastanawialiście się, jakim cudem w meczu Wisły z Jagiellonią nie zauważył faulu Jaliensa na Tomaszu Ptaku, to nie mam pojęcia, co napisalibyście o sytuacji z 59 minuty sobotniego meczu, kiedy nie zauważył ręki w polu karnym gości z Tych. Nie mam żadnego materiału dowodowego. Niestety kamery telewizyjne z technologią z Houston nie goszczą na stadionach drugoligowych. Spróbuję więc opisać wyraziście – gdybym ja, położył rękę na tyłku rzeczniki Waszego KTS’u w tak czuły sposób, jak zawodnik z Tych objął piłkę w polu karnym, to, poza tym, że obiłaby mi twarz, dostałbym pewnie z 10 lat więzienia za molestowanie seksualne. TEJ RĘKI PO PROSTU NIE MOŁ»NA BYفO NIE ZAUWAŁ»YĆ!

Kończąc, bo rozpisałem się, w sumie pewnie zbędnie – Pan Adaś i tak będzie krzywdził kolejne drużyny swoimi decyzjami – mam dla tego ślepca krótki i dosadny przekaz. Panie Adamie, niech pan spierdala. Miernoty takie jak Pan nie powinny gwizdać nawet w meczach szkółek niedzielnych.

PS. Rzeczona sytuacja miała miejsce przy stanie 0-2, także zdaję sobie sprawę, że ewentualny karny byłby dopiero szansą na złapanie kontaktu z przeciwnikiem. Ale powtarzam jeszcze raz, to nie jest tekst o porażce Miedzi Legnica. To jest tekst o kalectwie Adama Lyczmańskiego. Uważajcie – ten człowiek może już niedługo odwiedzić Wasz stadion!

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama