Piłkarze Arsenalu mają za sobą swój najgorszy start w historii Premier League. Jeszcze kilka tygodni temu, mało który kibic „Kanonierów” wierzył w to, że ich ulubieńcy tak szybko zażegnają kryzys i włączą się do walki o europejskie puchary. Tymczasem podopieczni Arsene’a Wengera złapali wiatr w żagle i mają realne szasnę na dogonienie czołówki.
Były defensor londyńczyków, Lauren przyznał, że za jego czasów w szatni zespołu panowała fantastyczna atmosfera. I to właśnie brak zżycia uważa za główną przyczynę fatalnej inauguracji sezonu: – Klimat panujący w naszej drużynie był niepowtarzalny. Każdy z nas miał ten sam cel. Nie było żadnych podziałów. Wszyscy stanowiliśmy jedność. To była nasza recepta na sukces – przyznał były mistrz Anglii. Po ucieczce największych gwiazd zespołu, czyli Nasriego i Fabregasa, sympatycy z Emirates mieli podstawy, by sądzić, że duch z szatni umarł wraz z ich odejściem. Nasz rodak, Łukasz Fabiański przyznaje, że z początku ciężko było nawiązać wspólny język z następcami charyzmatycznych przywódców: – To normalne zjawisko. W ostatnim dniu okienka transferowego dołączyło do nas kilku nowych piłkarzy. Komunikacja między nami pozostawiała wiele do życzenia. Brakowało przede wszystkim zgrania, ale byłem pewny, że czas działa na naszą korzyść – stwierdził popularny „Fabian”.
Dotkliwe porażki z Blackburn Rovers i Manchesterem United nie napawały optymizmem. Na próżno było szukać pozytywów w ich grze. Wydawało się, że bieżący sezon jest dla nich stracony. Jednak ku zaskoczeniu sceptycznie nastawionych obserwatorów, drużyna z meczu na mecz zaczęła robić zauważalne postępy, a zwycięski pojedynek z Chelsea uznaje się za symboliczny moment wyjścia z kryzysu. Londyńczycy wygrali wszystkie sześć ostatnich spotkań. Wengerowi należy się wielki szacunek, ponieważ mało, który trener potrafi wyjść z tak głębokiego dołka. Jeśli chodzi o piłkarzy, to na szczególne słowa uznania zasługuje Robin van Persie. Zdaniem Fabiańskiego wysoka forma Holendra nie jest dziełem przypadku: – Minęło trochę czasu, nawiązaliśmy więź z nowymi graczami, zgraliśmy się na boisku i poza nim. Nasza dobra gra nie wzięła się znikąd – ocenia reprezentant Polski. Patrząc na Wojciecha Szczęsnego i Alexa Oxlade’a-Chamberlaina trudno się z Fabiańskim w tej kwestii nie zgodzić.
Bardzo możliwe, że latem będziemy mieli powtórkę z historii. Najlepszy piłkarz zespołu, Robin van Persie wzbudza zainteresowanie najsilniejszych klubów w Europie. Jeśli londyńczycy nie awansują do rozgrywek Champions League, to perspektywa jego odejścia stanie się bardzo realna. W jego ślady może pójść Jack Wilshere. Anglik od kilku miesięcy leczy poważną kontuzje, ale zainteresowanie jego osobą ze strony Realu Madryt nie słabnie. Jest wielce prawdopodobne, że w razie niepowodzenia eskortuje się na Santiago Bernabeu, gdzie występy w europejskich pucharach – nie oszukujmy się – będzie miał zapewnione co sezon. 19-letni pomocnik jest największym idolem fanów z Emirates, lecz perspektywa dalszego rozwoju może sprawić, że postanowi zmienić wybrankę swego serca. Młodzi ludzie często zmieniają swoje poglądy, niewykluczone, że 5-krotny reprezentant Anglii jeszcze się nie raz zakocha i odkocha.
Opinia publiczna była przekonana, że brak wyników był spowodowany odejściem Fabregasa i Nasriego. Postronni obserwatorzy zapomnieli o Wilsherze, który w poprzednich rozgrywkach został uznany za największe odkrycie w szeregach Arsenalu. Naszym skromnym zdaniem prezentuje on zbliżony poziom do swoich kolegów z „Blaugrany” i „The Citizens”. Jego powrót jest szykowany na początek nowego roku i może być kluczowy dla przebiegu bieżących rozgrywek. Cesc Fabregas zapewnia że w jego oczach jest on w stanie poprowadzić jego byłego pracodawcę do sukcesu: – Popatrzmy na reprezentację Anglii. Moim zdaniem obok Rooneya, to właśnie Jack jest piłkarzem, który na boisku robi największą różnicę – powiedział wychowanek Barcelony. Jego powrót do gry jest planowany na początek stycznia.
W dzisiejszym wyjazdowym spotkaniu z Norwich goście uświadomili nam, że czas leci jak szalony. Jeszcze kilka miesięcy temu Emirates kojarzyło nam się z przedszkolem, w którym aż roi się od smarkaczy. Jednak na Carrow Road widzieliśmy mężczyzn, którzy walczą niczym prawdziwi herosi. Naszym zdaniem „Kanonierzy” zasłużyli na to, aby zacząć ich traktować, jak poważnych facetów. Pytanie tylko, czy to wystarczy, aby zdobyć jakieś znaczące trofeum. Przypomnijmy, że w drugiej części sezonu Arsenal zawsze łapie drastyczną zniżkę formy. Czy teraz będzie tak samo?
Sami zawodnicy zdają sobie sprawę, że czeka ich jeszcze wiele ciężkiej pracy, jeśli chcą wrócić na podium: – Powinienem strzelić więcej bramek. Mam do siebie pretensje, ponieważ mogliśmy wygrać wyżej. Przemyślę swoje błędy i postaram się nad nimi popracować podczas treningów – zapowiedział van Persie. Z kolei były pomocnik Borussii Dortmund, Tomas Rosicky jest zdania, że kluczem do sukcesu jest gra obronna: – Jesteśmy coraz lepsi w defensywie. Będziemy szlifować ten aspekt gry. Jestem przekonany, że stać nas na więcej – powiedział Czech. Jeśli nie są to puste słowa wymuszone przez kibiców, to z pewnością zobaczymy Arsenal w przyszłorocznej edycji Champions League.
RADOSŁAW BUDNIK
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

