Czasy zamierzchłe, a problemy wciąż świeże…

redakcja

Autor:redakcja

19 listopada 2011, 12:35 • 4 min czytania

Niewiele ciekawego mają nam do zaoferowania dziś sportowe gazety, więc zerknęliśmy do wydań archiwalnych i – o dziwo – jeśli chodzi o piłkę, to poruszane problemy, są łudząco przypominające te, z którymi polski futbol zmaga się obecnie. Oto, co możemy znaleźć w „Przeglądzie Sportowym” z 19 listopada 1932 roku, czyli dokładnie sprzed 79 lat. Pierwsze co rzuca się w oczy, to tytuł na głównej stronie, który jest tak aktualny, że śmiało mógłby tam też trafić choćby w najbliższy poniedziałek.
Przerzucamy kartkę i czytamy wywiad z najlepszym ówcześnie polskim sędzią, który właśnie obchodził jubileusz – 20 lat w tym zawodzie. Chodzi o dr. Józefa Lustgartena, wcześniejszego piłkarza i legendarnego działacza Cracovii, który już na front I wojny światowej wyruszał jako arbiter.

Czasy zamierzchłe, a problemy wciąż świeże…
Reklama

Uprawnienia sędziowskie zdobył jeszcze w czasach, gdy Polski nie było na mapie. Musiał więc się o nie starać u zaborcy – w austriackim związku piłki nożnej. Na egzamin pojechał do Wiednia i zdawał go – jak sam opowiada – „przed słynnym Hugo Meislem”. To były selekcjoner reprezentacji Austrii, z którą zdobył 4. miejsce na Mundialu w 1934 roku. Pan Józef wspomina, że egzaminatorzy potraktowali ich srogo, trzymali dwie godziny, ale on wraz z kolegą, „byli bici w piśmie” i dali sobie radę. Dwa lata później założono już polski związek, a przy nim kolegium sędziów, ale lada moment nadeszła wojna.

Co, ciekawe, po jej zakończeniu, Lustgarten przebywając we Wiedniu, poprowadził tam około dwudziestu spotkań. W momencie rozmowy z dziennikarzem, ma ogólnie na swoim koncie liczbę meczów, która „dawno przekroczyła trzysta”. Jako stary wyjadacz, jest pytany o ocenę ogólnego poziomu sędziowania i piłkarstwa w kraju.

Reklama


– Co sądzi pan doktór o naszej klasie sędziowskiej?
– Uważam, że biorąc przeciętnie, klasa naszych sędziów jest dobra. Musi pan wiedzieć, że ci sędziowie, którzy u nas uchodzą za dobrych, a których jest przecież spora ilość, są lepsi aniżeli wielu sędziów zagranicznych.

– No dobrze, ale dlaczego występy naszych sędziów zagranicznych należą do rzadkości?
– Tu wchodzi znów w rachubę pewna wspólnota interesów. Pewna grupa państw, mających nawiązane ścisłe stosunki, przeprowadza wymianę sędziów między sobą. Ale i na to jest rada. Gdy ostatnio wystąpiliśmy z inicjatywą porozumienia się kilku państw sąsiednich w tej sprawie; zwróciło to wagę tak silnych związków jak austriacki czy węgierski, które również dążą do porozumienia z nami i w ten sposób da się wprowadzić większą liczbę sędziów naszych na rynki zagraniczne

– Zapytany o poziom piłkarstwa naszego, dr. Lustgarten wypowiada się naogół pesemistycznie.
– Ze smutkiem stwierdzić muszę, że klasa nasza upadła w ciągu kilku ostatnich lat i to wybitnie. Przyczyny – zamknięcie się w ciasnym kółku imprez krajowych. Brak szerszego kontaktu zza granicą. Mecze międzypaństwowe tego nie nadrobią. Mogą nauczyć jednego czy dwóch graczy, ale nie drużynę całą.

-No dobrze, ale lekarstwo na to?
– W pierwszym rzędzie zmiana systemu. Tyle spodziewaliśmy się po wprowadzeniu ligi. A tymczasem kluby ligowe są dzisiaj w położeniu tragicznym, jakiego kiedykolwiek jeszcze nie znały. Mam wrażenie, że wrócimy do dawnego systemu. Klasy okręgowe i rozgrywki mistrzów, naturalnie z pewnymi modyfikacjami, ale w każdym razie gruntowna zmiana obecnego systemu.

-Może pamięta pan doktór o jakichś miłych specjalnie meczach?
– Przypominam sobie np. mecz w Sosnowcu, gdzie po odgwizdaniu zawodów, chciano mnie „sprać”. Potężnych wymiarów cegła przeleciała mi obok głowy. Pod względem „rekordowym” przypominam sobie poza tem, np. mecz Makkabi – Zwierzyniecki. 13 września 1924, decydujący o spadku do B-klasy, który trwał „tylko” 129 minut. Miłe wspomnienia pozostały mi też z meczów na Łotwie. Były one dużą propagandą sportu polskiego nad Bałtykiem.

Jednak to nie rzucona z trybun cegłówka, a aresztowanie przez NKWD w 1939 roku, przerwało karierę pana sędziego, który kilkanaście lat spędził w rosyjskich łagrach.

Frapujący materiał zamieszczono też na stronie piątej…

Image and video hosting by TinyPic

Tekst jest generalnie o zmianie założeń taktycznych na tej pozycji. Czytamy, że „główne przykazanie skrzydłowego, aby dotrzeć do chorągiewki, a dopiero stamtąd próbować oddać centrę, rozpadło się w proch. Teraz ma on na celu równie dobrze pośrednie zdobycie bramki, poprzez wyrobienie sytuacji swym partnerom, jak i bezpośrednie jej strzelenie.” Jest także ubolewanie, że podczas gdy w innych krajach można znaleźć graczy o takiej charakterystyce, to w Polsce już nie bardzo. Wymienianych jest kilku kandydatów, ale każdemu czegoś brakuje, a wszystko zapięte jest stwierdzeniem, że nigdy nie wybiją się ponad ramy poprawności i przeciętności.

Problemy podobne, ale pomysł na ich rozwiązanie jakby zgoła inny. Wtedy chciano eksportować nasz futbol, zamiast importować do kadry graczy zza granicy…

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Polecane

Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami

Wojciech Piela
0
Znany Austriak kończy karierę. Mistrz olimpijski żegna się ze skokami
Polecane

Twórca Deluxe Ski Jump: Polska oszalała na punkcie mojej gry [WYWIAD]

Jakub Radomski
12
Twórca Deluxe Ski Jump: Polska oszalała na punkcie mojej gry [WYWIAD]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama