Obecna reprezentacja Węgier to zespół dwóch symboli: ponadczasowych spodni Gabora Kiraly’ego i klasy Balazsa Dzsudzsaka. Ten drugi to obecnie największy skarb Madziarów, choć w ostatnim czasie wybity z rytmu i trapiony kontuzjami. Kobieciarz, który okazał się za słaby na Ajax i zrobił karierę u ich wielkiego rywala. Profesjonalista, kiepski nurek i kłamca… olewający zainteresowanie Arsenalu, Juventusu czy Liverpoolu. Wolał wielkie pieniądze Anży i tego lata na dobre wpadł w wir podróżowania. Z Rosjanami negocjował w Londynie, a po podpisaniu umowy na mecze lata z Moskwy do Machaczkały. Wiecznie na walizkach. Tym razem wylądował w Poznaniu.
Kiedy w 2007 grał przeciwko nam po raz pierwszy, pozostawał w cieniu przeciętnego Tamasa Hajnala. Dziś od 24-latka rozpoczyna się ustalanie składu, bo selekcjonera przekonał pięcioma golami w kadrze w minionym roku. Szło mu na tyle dobrze, że w Eindhoven nagle zrobiło się dla niego za ciasno i rozejrzał się za nowym wyzwaniem. Wystarczyła pierwsza konkretna oferta z Anży, by dumę i ambicje schować do kieszeni. Sześć zer na koncie przynajmniej na razie skreśla marzenia o grze w hiszpańskiej La Liga. Wschód Europy póki co wychodzi mu jednak bokiem. Przynajmniej sportowo, bo Balazs przepadł jak kamień w wodę.
– Miejmy nadzieję, że to wszystka burza w szklance wody – pisał węgierski dziennikarz Oscar Czovek ze sporthirado.hu na wieść o możliwej przeprowadzce pomocnika do Rosji. Miał na uwadze, że jeszcze w 2009 piłkarz pozostał w kręgu zainteresowań Arsene’a Wengera. W tym roku nadal mógł śmiało obierać kierunek na Wyspy, bo pod lupę wziął go Liverpool. Dzsudzsak wolał rozegrać to po swojemu i wyznał, że zaczeka na ruchy hiszpańskich klubów. Niestety, zabrakło mu cierpliwości i obecnie jest zdany na pomoc matki biegle posługującej się językiem rosyjskim.
Sam Balazs już na dzień dobry dał do pieca. – Jestem wart tych pieniędzy – stwierdził bez cienia zażenowania na twarzy, kiedy podpisał kontrakt z Anży. Nieoficjalnie ma zarabiać 3 miliony euro za rok, a klub z Dagestanu zapłacił za niego 14 milionów euro. Węgierskie źródła podawały, że kwota mogła ocierać się nawet o 18 czy 19 baniek. Wówczas ofensywny pomocnik byłby trzecim najdroższym zawodnikiem w historii PSV, jeszcze większą szpilę wbijając w działaczy Ajaxu. W 2007 roku na Amsterdam ArenA doszli oni bowiem do wniosku, że jest dla nich za słaby. Nietrudno się zatem domyśleć, kto miał gigantyczną migrenę, kiedy piłkarz w barwach PSV notował w poprzednim sezonie 16 bramek i 12 asyst.
– To naprawdę klasowy gracz, ale jego klub potrzebuje na razie więcej czasu. Trafił do zespołu, który w trzy lub cztery lata nawiąże do obecnej potęgi Manchesteru City – twierdzi Dmitrij Aleniczew, legenda rosyjskiej piłki. Dzsudzsak w łaski lokalnej społeczności wkupuje się na razie dosyć banalnie, bo poprzez zaklinanie rzeczywistości: – Machaczkała to piękne miasto, bardzo mi się podoba. Niektórzy zarzucają mi, że przeszedłem tu tylko dla pieniędzy, ale to był przemyślany ruch. Wiem, że to krok naprzód – deklarował na krótko po prezentacji. Wystarczył jeden trening, by wydało się, że czasu na rozmyślanie o Anży nie miał wcześniej zbyt wiele. Kiedy napastnik Aleksandr Prudnikow wycinał mu żarty na pierwszych zajęciach, Dzsudzsaka zapytano co myśli o nowym koledze – Prudnikow? Kto to? To nasz trener? – odpowiadał.
Co ciekawe, rosyjskie gazety kompletnie olały sprawę i piłkarz paradoksalnie większą rozpoznawalnością cieszył się w Holandii. Króciutkie wzmianki o jego karierze pojawiły się tylko w tygodniku „Sport”. Moskiewskie tytuły „Sport Express” i „Sports Daily” skupiły się bardziej na transferach CSKA i Zenita, bo 14 milionów euro za Dzsudzsaka przestało dłużej robić wrażenie. Zwłaszcza w kontekście Anży, choć bez echa nie mogło się obyć na Węgrzech. Tam lokalne gazety posortowały najdroższych piłkarzy w historii kraju. Efekt przeliczeń był dość zabawny…
Piątka najdroższych węgierskich piłkarzy:
Balazs Dzsudzsak – 14 mln euro
Szabolcs Huszti – 3 mln euro
Peter Halmosi – 2,5 euro
Zoltan Gera – 2 mln euro
Balazs Dzsudzsak – 2 mln euro
Detari Lajos – 1,6 mln euro
Wartość graczy za plecami lidera notowania przekroczyła ledwie 11 milionów euro. Wciąż więcej wynosił tegoroczny transfer Dzsudzsaka, który… okupuje jednocześnie piąte miejsce w rankingu za transfer z Debreczyna do PSV. Rekordzista madziarskiej piłki w barwach zespołu z Machaczkały zdążył rozegrać dotychczas tylko sześć meczów, bo w meczu z Rostowem złamał obojczyk. Pierwsze diagnozy nie brzmiały różowo – bezwzględne wykluczenie do końca roku. Natychmiastowa operacja na Węgrzech pozwoliła mu jednak szybko powrócić do pełnej sprawności i kilka dni temu znów zapukał do klubowej szatni. Jest tam na tyle lubiany, że czasem pada ofiarą żartów kolegów. Kiedy wyczuli, że do pływania nie ma raczej smykałki, boleśnie zweryfikowali jego talent do nurkowania:
Dzsudzsak jak dotąd nie powalił w Rosji nikogo na kolana, ale wierzy, że z czasem zapracuje na miano węgierskiego Giggsa. Na razie ich podobieństwa kończą się na bezgranicznym zamiłowaniu do kobiet. Balazs ma już na koncie romans z holenderską prezenterką telewizyjną, dziewczyną Playboya i byłą miss Węgier. Dziś prawdopodobnie spędzi samotną noc, choć skupi się na tym samym – zaliczaniu. Trafień rzecz jasna.
FILIP KAPICA