Legia przeżyła w tym sezonie kilka naprawdę pięknych chwil czysto sportowych. Bo przecież nie co dzień gra się z wielkim Realem Madryt na Santiago Bernabeu, a i celebrowanie mistrzostwa Polski zdobytego na własnym stadionie to wspaniała sprawa. Sęk jednak w tym, że w parze z tymi atrakcjami szły też wydarzenia przykre.
Trochę wczoraj chaosu i niepokoju po ostatnim gwizdku sędziego się wśród stołecznych wdarło, bo choć Legia remisem z Lechią utrzymała pierwsze miejsce w tabeli, to wciąż musiała nasłuchiwać wieści z Białegostoku. A tam spotkanie zostało przedłużone aż o 10 minut i wystarczyła jedna bramka dla Jagiellonii, by koronację przenieść na Podlasie. W całym tym zamęcie na boisku oprócz zawodników i sztabu szkoleniowego pojawiła się też grupka ludzi, których raczej specjalnie nikt tam nie zapraszał. Panowie ubrani na sportowo kręcili się nie niepokojeni w tłumie i w zasadzie ciężko powiedzieć co wśród nich zaszło – jeden gość wybiega, drugi go goni, a trzeci… A trzeci ulega kompletnemu zezwierzęceniu. Najpierw wskakuje na plecy, potem kopie jeszcze leżącego fanatyka.
Czy ktoś jest nam w stanie wytłumaczyć o co w tym wszystkim chodzi? Po pierwsze – dlaczego w ogóle kibole pojawili się na boisku? Po drugie – z jakiego powodu jeden z nich serwuje drugiemu “przekopkę”? I wreszcie po trzecie – czemu nikt nie reaguje?
Przykre, naprawdę przykre że klub wygrywa ligę, a niektórym w głowie zamiast świętowania – bójki i awantury. Całe szczęście, że wszystko zostało dokładnie zarejestrowane i nawet nie wyobrażamy sobie innego scenariusza jak dożywotni zakaz stadionowy dla oprawcy.