Reklama

Trener, który zaczął mieć znaczenie

redakcja

Autor:redakcja

06 listopada 2011, 19:55 • 9 min czytania 0 komentarzy

“Czym byłby futbol beze mnie?” – pytał pyszałkowato prowokator, geniusz wprowadzający innowacyjny system, a przede wszystkim wspaniały trener i legenda Interu Mediolan – Helenio Herrera. Wielu pisało o nim jako Mourinho lat 60-tych, kompletnie spłycając karierę “Maga futbolu”, jak mówiono o szkoleniowcu urodzonym w Buenos Aires – mieście, które hojnie obdarowało świat piłkarskimi tuzami. Co do samych narodzin pewne jest tylko miejsce, data uległa zatarciu dzięki próbom matactw ojca przyszłego trenera, do tej pory niewiadomo czy w dowodzie Herrery powinien widnieć rok 1910 czy 1916.
Wątpliwości nie ma, co do tego, iż w młodości miał (nie)przyjemność przeprowadzić się do urokliwej Casablanki i ktoś przewidujący, bądź po prostu kochający futbol zaszczepił w Helenio miłość do tegoż sportu. Początkowo Herrera postanowił brać czynny udział w grze, mając ku temu jakieś predyspozycje, co jasne, nieporównywalnie mniejsze niż do dyrygowania drużyną z poza boiska. Karierę kończył w Puteaux, jednocześnie zaczynając nową. Zapewne nie było kuszenia zawrotną kwotą, pewnie nie było w ogóle kuszenia, w sumie mogło to wyglądać w stylu “skoro już tu jesteś to możesz zostać” – tak Herrera zaczynał drogę na szczyt w zawodzie trenera.

Trener, który zaczął mieć znaczenie

Droga ta miała wiele przystanków. Helenio najwyraźniej nie lubił się do nikogo przywiązywać i kluby traktował jak rękawiczki, ewentualnie dziewczyny – maksymalnie trzy lata i zmiana otoczenia. Jedyny wyjątek zrobił dla drużyny, w której zauroczył się z wzajemnością – Interu Mediolan.

Image and video hosting by TinyPic

Obraz Herrery utrwalił się dość niefortunnie. Dla wielu uchodzi za propagatora zabijania futbolu, nudziarza i relikt przeszłości. Dość odważna teza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że jedna z jego drużyn w ciągu dwóch sezonów potrafiła zdobyć 182 bramki (FC Barcelona). Odważna również biorąc pod uwagę charakter i historię tego człowieka.

W kraju, w którym zaczynał szkoleniową karierę (we Francji) wielkich sukcesów nie odniósł. Jako kosmopolita nie miał zbytnich problemów z przeprowadzką do Hiszpanii, gdzie jak się później okazało wiodło mu się zdecydowanie lepiej. Pierwszym osiągnięciem wartym odnotowania było poprowadzenie Realu Valladolid do awansu, sekwencja wielkich słów wskazywała, że Helenio zamierza zrobić z tej ekipy potentata. Jednak należy ufać wszystkiemu tylko nie słowom, niedługo potem szkoleniowiec pensję odbierał od Kastylijczyków z Atletico Madryt. Wtedy świat jasno i wyraźnie usłyszał, że Helenio Herrera to ktoś wielki. Jego podopieczni, od zawsze stojący w cieniu Realu udowodnili, że potrafią. Sercem ekipy był Larbi Benbarek, przybysz z Maroko. Dwa mistrzostwa zdobyte rok po roku przerosły najśmielsze oczekiwania, reputacja szkoleniowca zdecydowanie wzrosła. Rękawiczkę znów trzeba było jednak zmienić i nie wyszło mu to na dobre.

Reklama

Między 1952, a 1958 rokiem zwiedził cztery kluby, kolejno: Malagę, Deportivo, Sevillę i Os Belenenses nie wygrywając niczego znaczącego. Autorytet zaczął tracić na znaczeniu, aż w końcu trafił do FC Barcelony. Z miejsca dostał zespół niezwykle utalentowanych ludzi, mógł na treningach pokrzyczeć choćby na Luisa Suareza, Sandora Kocisa, czy Ladislao Kubalę. Musiał się jednak zmierzyć z podobnym problemem jak w Atletico – nieznośny cień rzucany przez Real Madryt. Do tego trafił na czasy rządów Francisco Franco, który był dość nieprzychylnie (to gigantyczny eufemizm) nastawiony do całego regionu Katalonii. Splot okoliczności wręcz idealny do spektakularnego sukcesu, a przynajmniej do ciekawej historii.

Image and video hosting by TinyPic

Metody szkoleniowe Herrery (jak na tamte czasy) były bardzo innowacyjne. Jako jeden z pierwszych docenił aspekt psychologiczny. Od czasu, gdy pojawił się w Barcelonie szatnia “Blaugrany” została obklejona plakatami motywacyjnymi. Ze ścian krzyczały hasła namawiające do pewności siebie i zaufania do partnerów. Do tego to właśnie Helenio wprowadzał pomysł grania “z klepki”, jakże obcy tamtemu okresowi w dziejach. “Mag” zaprowadził również żelazną dyscyplinę, co jednak nie zdobyło poklasku u wszystkich zawodników. Póki były wyniki ci co mówili robili to mniej więcej tak jak Luis Suarez: – Jego nacisku na kondycję i psychologię nigdy wcześniej nie widziano w piłkarskim świecie. Do tego czasu trenerzy nie mieli znaczenia, on to zmienia.

Dwa mistrzostwa, puchar Hiszpanii i ówczesny puchar na kształt obecnej Ligi Europejskiej, do tego imponujący wynik, o którym już wspomniałem – 182 bramki w ciągu dwóch sezonów (tak, to ten morderca futbolu), zamykały usta krytykom. W trzecim sezonie nie było jednak aż tak różowo. Ł»arliwym przeciwnikiem Herrery był Ladislao Kubala imający się wszystkich sposobów mogących wpłynąć na zwolnienie szefa. Do tego przyszła porażka z Realem na arenie europejskiej i szefostwo klubu nie miało wątpliwości rozstając się z człowiekiem, który zrobił dla nich coś wspaniałego.

Na takiej decyzji katalońskiego zespołu skorzystał Angelo Moratti (ojciec Massimo), prezes Interu Mediolan desperacko łaknący jakiegokolwiek sukcesu. Nie wahał się użyć najlepszego argumentu na świecie – pieniędzy. Wraz z podpisaniem kontraktu Helenio stał się najwyżej opłacanym szkoleniowcem w historii, oczywiście opłaciło się to wszystkim zainteresowanym. Trenerski geniusz szybko przystąpił do dzieła, udoskonalił metody psychologiczne z czasów Barcelony. Z pracy z hiszpańskim zespołem zaczerpnął pomysł z plakatami. Najbardziej znanym hasłem jakie na nich widniało było: “Umiejętności + Przygotowanie + Atletyzm + Inteligencja = Scudetto” – ono najlepiej obrazowało styl pracy Herrery.

Tym razem dyscyplina wprowadzona przez “Maga” (ten przydomek zyskał właśnie podczas prowadzenia Interu) była jeszcze bardziej restrykcyjna niż w “Blaugranie”. Helenio oczekiwał od zawodników wtajemniczania go w najbardziej intymne aspekty ich życia, od form spędzania czasu po treningach, przez dietę, po nazwisko aktualnej kochanki. Mówił, że sami gracze nie są wstanie odpowiednio żyć by wygrywać, więc on im w tym pomagał. Widać miał coś z maniaka. Do porównania w tym aspekcie na myśl przychodzi mi Guy Roux, który w pogoni za podopiecznymi niejednokrotnie zwiedzał miejscowej puby, Francuz miał jednak łatwiej, Auxerre przy Mediolanie to kilka domków na krzyż, dlatego aby zwiększyć możliwości kontroli Herrera wpadł na pomysł, który obecnie w wielu klubach jest normą. Otóż wymyślił obozy przedmeczowe. Od tej pory zawodnicy Interu przed spotkaniami byli koszarowani i odcinani od świata zewnętrznego, co oczywiste pod czujnym okiem Helenio. Miało to wzmóc koncentracje i zacieśnić relacje w drużynie.

Reklama

Kolejną innowacją była taktyka. To właśnie przez nią został posądzony o mordowanie piękna piłki nożnej. W tym miejscu należy obalić jeden z mitów – Helenio Herrera nie jest twórcą “Cattenacio”, a jedynie kimś kto ten system udoskonalił. Pomysłodawcą był Karl Rappan, który w czasach prowadzenia Servette FC i reprezentacji Szwajcarii wpadł na pomysł ustawienia jednego gracza za linią defensywy (libero), opierając całą taktykę na traceniu jak najmniejszej ilości bramek. Do Włoch idee takiej gry przeniósł Nereo Rocco, który stwierdził, że “meczu, w którym nie straci się bramki nie da się przegrać”, co bardzo opłaciło się prowadzonej przez niego Triestinie – zespół skazywany na porażki zajął drugie miejsce w tabeli.

Jednak to “Maga” uznaje się za kogoś kto najlepiej wykorzystał ten system. Libero ustawił za czterema obrońcami, a nie jak Rappan i Rocco za trzema. Do tego znalazł idealnego zawodnika do tej roli – Armando Pichiego. Bazował na szybkich kontratakach i dalekich przerzutach do pomocników. Dzięki temu jego Inter najczęściej wygrywał 1-0, co może nie elektryzowało fanów, ale wizja tabeli po ostatniej kolejce już tak. Lista sukcesów prezentowała się okazale: Scudetto w 1963, 1965 i 1966, Puchar Europy w 1964 i 1965 czy Puchar Interkontynentalny.

Image and video hosting by TinyPic

W 1967 Inter miał zmierzyć się w finale Pucharu Europy z Celtikiem Glasgow, więc Herrera zdecydował się przylecieć obejrzeć mecz między “Celtami” i Glasgow Rangers jednocześnie obiecując trenerowi przyszłych rywali, Jockowi Steinowi, że udostępni mu swój prywatny samolot by ten mógł zobaczyć jedno ze spotkań Interu. Po zakończeniu derbów Helenio samotnie powrócił do Włoch, tłumacząc złamanie obietnicy otyłością Szkota, która zagrażała zmieszczeniem się na pokładzie. Stein miał szczęście nie odwołując wcześniej zaplanowanego lotu. Za policzek zemścił się srogo – Celtic po bezapelacyjnej dominacji wygrał 2-1 i obnażył wszystkie braki systemu ferowanego przez Herrerę.

Rok później “Mag” przeniósł się do stolicy by objąć zespół AS Romy. Nie zostanie tam jednak zapamiętany z powodu cudownych zwycięstw, bo wygrał jedynie Puchar Włoch, co zdecydowanie nie spełniało pokładanych w nim nadziei. Na kartach historii zapisały się jednak inne wydarzenia, które udowodniły kim był Helenio. Był taki mecz, który przegrał przez rzut monetą i chyba nie muszę przypominać kto był rywalem Rzymian. Jednak sam trener zrobił wszystko by wygrać:

– Omal nie spóźniliśmy się na mecz, bo autokar w ogóle nie podjechał po nas pod hotel. Szczęśliwie polonusi z Francji i Niemiec, którzy przyjechali po autografy, zabrali nas swoimi samochodami. Ja wbiegłem na stadion 20 minut przed pierwszym gwizdkiem, w drodze z samochodu się przebierałem, Włosi już dawno się rozgrzewali – opowiadał Stanisław Oślizło w wywiadzie dla Gazety Wyborczej. Jak to się stało?

– Potem okazało się, że Helenio Herrera, trener Romy, powiedział kierowcy, że ma po nas nie jechać, bo autokar jest do wyłącznej dyspozycji włoskiej ekipy i to na nich ma czekać na parkingu. A w rzeczywistości gospodarze przygotowali jeden autokar dla obu ekip.

Genialny prowokator. Czy poprzestał tylko na autokarze? Nie wiem, choć Oślizło ma na ten temat jasne zdanie: – Jest nasza akcja, nagle wszystkie światła gasną i nie widzimy się na odległość centymetra! Stanęliśmy jak wryci. A trzeba wiedzieć, że wtedy akcję przeprowadzał Zyga Szołtysik, szykował się do dośrodkowania, a Lubański już pędził do centry. Z tego mogła być bramka. Pojawiały się potem przypuszczenia, że ten, który był odpowiedzialny za oświetlenie obiektu, miał układ z trenerem Romy.

Sprawiedliwość jednak zatryumfowała i Herrera musiał pogodzić się z porażką w półfinale. O jego zawziętości mówi jednak inna, zdecydowanie bardziej tragiczna historia. Jonathan Wilson opisywał Helenio jako kogoś pozbawionego serca i uczuć przynależnych człowiekowi. Szkoleniowiec miał w swoim zespole niejakiego Giuliano Taccole, całkiem zdolnego zawodnika. Przed jednym z meczów zgłosił on trenerowi złe samopoczucie spowodowane rzekomo zabiegiem wycięcia migdałków, który niedawno przeszedł. Zawodnik został skierowany na szereg badań, które nie wykazały konkretnej przyczyny odczuć piłkarza, lecz doktor Visalli stwierdził, iż najpewniej jest to poważny problem z sercem. Herrera zignorował jednak tak niekorzystną diagnozę i desygnował Taccole do gry w meczu z Cagliari. Po zakończeniu pojedynku, gdy Giuliano udzielał wywiadu upadł jakby rażony piorunem. Mimo szybkiej reanimacji zmarł niedługo potem. Kolejny przykład na to, że chorobliwa ambicja zabija, dosłownie.

Po odejściu z Romy dla Herrery przyszły chude lata. Próbował wrócić do Interu, lecz z marnym skutkiem. Na kilka lat odszedł ze świata futbolu, przyjmując w końcu ofertę z Rimini, gdzie nie szło mu zbyt dobrze. Karierę szkoleniową zakończył w FC Barcelonie, również bez większych osiągnięć.

Historię, jakże lubianego przez fanów (to on jako jeden z pierwszych nazywał widownię dwunastym graczem), zmarłego w 1997 roku szkoleniowca najlepiej podsumuje jego własny cytat “kto nie bierze wszystkiego, nie bierze niczego”.

KACPER GAWŁOWSKI

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIĘŁ»NE!



wl****@we****.pl














hi*******@we****.pl














an****@we****.pl














ni****@we****.pl












Najnowsze

Hiszpania

Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Bartosz Lodko
0
Policja aresztowała trzy osoby za obrażanie piłkarzy Barcelony na tle rasowym

Komentarze

0 komentarzy

Loading...