Jak zatrzymać Vadisa Odjidja-Ofoe? Przez długi czas byliśmy przekonani, że – zachowując wszelkie proporcje – to na naszym krajowym podwórku pytanie z gatunku “jak sprawić by Messi przestał strzelać?” czy “jak powstrzymać schodzącego na lewą nogę Robbena?”. Nawet Nenad Bjelica po meczu z Legią był kompletnie bezradny. – On nie pasuje do tej ligi. Strzelił nam gola, robił co chciał, nie potrafiliśmy go zatrzymać – mówił wówczas, czym jasno sugerował, że powstrzymanie tego gościa jest zwyczajnie niemożliwe. Nie w tej lidze, nie, jeśli dysponujesz Trałką, Matrasem czy Sławczewem, a nie przecinakami najwyższego europejskiego sortu. I wtedy na scenę wszedł Michał Probierz na smyczy ze swoim bulterierem, Jackiem Góralskim.
Mecz Jagiellonii z Legią powinien być podręcznikiem dla każdego defensywnego pomocnika w tej lidze i idziemy o zakład, że Ariel Borysiuk przed dzisiejszym starciem zna stopklatki z tego spotkania na pamięć. Bo jeśli Lechia chce dziś namieszać w stawce, kluczowe będzie właśnie powstrzymanie VOO, inaczej z Legią się nie da wygrać. Wielce prawdopodobne, że Borysiuk będzie próbował obierać podobną taktykę, co reprezentant Polski. A jaka była jego recepta na sukces?
Obejrzyjmy starcie Góralski-Vadis raz jeszcze (w kompilacji wszystkie pojedynki obu panów i nie tylko, gościnne epizody zaliczają też kumple Górala).
Co zadecydowało o tym, że to defensywny pomocnik wyszedł zwycięsko z tego starcia?
1. Wyczekanie i atak z doskoku
Walka bark w bark z Vadisem nie ma większego sensu, bo to przecież nie technik w stylu Guilherme, którego może powalić konkretniejszy podmuch wiatru, a chłop jak dąb. Szczególnie, gdy jesteś raczej skromnej postury. Wydaje się, że Odjidja-Ofoe wręcz lubi, gdy ktoś wpadnie w niego z większym impetem. Po pierwsze – potrafi się dobrze zastawić, więc w łatwy sposób odpiera atak. Po drugie – on wręcz od wchodzących w niego piłkarzy się odbija, co pozwala mu się rozbujać i nabrać dynamiki. Starcie wagi ciężkiej nie ma więc zbyt wielkiego sensu.
Góralski obrał więc inny sposób – cały czas znajdował się w bezpośrednim pobliżu Vadisa i gdy tylko pojawił się moment na przecięcie akcji – wchodził ostro na piłkę. Czy to wślizgiem, czy ciosem przypominającym MMA, czy wtykał swoją nogę między nogi rywala – nieważne. Liczyło się odpowiednie wyczekanie, zaufanie własnemu refleksowi, no i atak na piłkę.
2. Bez plastra
Vadis ucieka z zasięgu wzroku i wędruje gdzieś pod linię boczną? To niech wędruje, nie warto za nim biec. Belg bynajmniej nie należy do zawodników przyspawanych do swojej pozycji, więc biegając za nim piłkarz nie dość, że naraża się na oddychanie rękawami już po 45 minutach, to jeszcze pozostawia spore luki w swojej strefie, na co tylko czeka cała reszta legionistów. I tak robił Góralski – gdy tylko Vadis wychodził ze środka, przestawał o nim myśleć i przekazywał kolegom. Gdy ten wracał – był zwykle pierwszym, który podbiegał.
3. Dogadywanie, popychanie, udawanie. Po prostu: wkurwianie.
Gdy Vadis chce szybko wykonać rzut wolny – zastaw mu piłkę i lekko go pchnij. Gdy wejdziecie w starcie – dogaduj mu i jednocześnie protestuj u sędziego. Gdy przechodzisz obok – po prostu go zaczep. W jakikolwiek sposób. No i faule. Dużo fauli. Najlepiej dyskretne, niewinne, byle nie nabawić się żółtej kartki, ale przerwać akcję. No i najważniejsze – obrzydzić rywalowi mecz. Tak to wyglądało zapewne na odprawie, ale – żeby była jasność – nie są to sposoby godne pochwały, chcielibyśmy oglądać na naszych boiskach jak najmniej boiskowego chamstwa. Patrząc jednak na sprawę obiektywnie – nie można odmówić im skuteczności. Były to na tyle drobne zaczepki, że sędzia Frankowski kompletnie nie potrafił nad nimi zapanować. Z drugiej strony – doprowadzały one Vadisa do szewskiej pasji. W meczu z Jagą Vadis znacznie częściej był na glebie po kolejnych wejściach czy przepchnięciach niż zaliczał udane akcje i to jest duży sukces taktyki Probierza.
4. Czekanie na to, aż Vadis straci cierpliwość…
…która absolutnie nie jest jego mocną stroną. W meczu z Jagą bardzo szybko rozpoczęły się uśmieszki do sędziego, machanie rękami, a co za tym idzie – mniejsze skupienie na grze, bo im bardziej Odjidja-Ofoe był wyprowadzany z równowagi – mniej go było widać, aż wreszcie zniknął dosłownie. Najpierw nie mógł sobie odmówić zupełnie niepotrzebnego złapania za rękę Góralskiego (pierwsza żółta), a później po chamsku zdzielił go łokciem (druga żółta). A przecież parę tygodni temu VOO także dał wyraz frustracji, gdy testował sędziego Stefańskiego ze znajomości angielskiego słowami “fuck off”. Wygląda więc na to, że wyprowadzenie Vadisa z równowagi daje podwójny efekt – nie dość, że przestaje grać w piłkę, to jeszcze dąży do osłabienia własnej drużyny.
***
Żeby było jasne – to są zasady, które przygotował Jacek Góralski i Michał Probierz. Czy są one piękne? Nie. Czy je pochwalamy? Niekoniecznie. Czy sprawdziły się w boju? Owszem. Kto wie, czy po zeszyt z notatkami Góralskiego nie sięgnie Piotr Nowak. Pewnie nie gwarantuje on wielkich fajerwerków artystycznych, ale komu w Gdańsku dziś są one potrzebne? Lekcje są już odrobione, metoda na zatrzymanie najlepszego piłkarza ligi leży na tacy.
Fot. FotoPyK