Nieoszlifowany diament z Ekwadoru

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2011, 22:29 • 4 min czytania

Ubogi kuzyn, zespół bez gwiazd i potężnego zaplecza marketingowego, który od wielu lat ledwo wiąże koniec z końcem. O drużynie będącej od zawsze w cieniu Valencii CF wie dzisiaj już każdy kibic na świecie. Nie sposób nie wspomnieć o klubie, który po 9 kolejkach ma czelność znajdować się w ligowej tabeli przed Realem Madryt i Barceloną. Niewykluczone, że już niedługo sen się skończy i wszystko wróci do poprzedniego stanu rzeczy. Jest to w zasadzie pewne i nie ma sensu debatować nad szansami Levante w starciu z Królewskimi oraz Dumą Katalonii. Valencia jednak niedługo ponownie wstrząśnie Primera Division i nie chodzi o żaden klub z miasta nad Turią.
Przez wiele miesięcy FC Barcelona starała się przekonać władze Realu Saragossa do sprzedaży swojego nieoszlifowanego diamentu. Media wielokrotnie informowały o osiągnięciu porozumienia, ale ostatecznie sprawa rozbijała się o pieniądze, a dokładniej o milion w europejskiej walucie, który był zapisany w klauzuli odejścia młodego Ekwadorczyka. Katalończycy nie mieli zamiaru płacić takiej kwoty za nieopierzonego zawodnika bez doświadczenia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ba, bohater tego tekstu mógł wówczas pomarzyć nawet o pewnym miejscu w składzie czwartoligowych rezerw Los Blanquillos. Wszystko zmieniło się latem tego roku, kiedy szkoleniowiec Realu Saragossa, Javier Aguirre niespodziewanie włączył piłkarza do kadry pierwszego zespołu podczas przedsezonowych przygotowań do sezonu. Zaledwie 16 letni chłopak otrzymał szansę, której nie zmarnował. Joel Valencia, bo o nim mowa, pokazał, że przyszłość należy do niego.

Nieoszlifowany diament z Ekwadoru
Reklama

Barcelona wciąż nie daje za wygraną, a każda kolejna oferta z ich strony tylko potwierdza, jak wielki potencjał drzemie w graczu rodem z Ekwadoru. Czarnoskóry młokos wyróżnia się przede wszystkim świetnym panowaniem nad piłką i nieprawdopodobną szybkością. Valencia, podobnie jak wielu zawodników z Ameryki Południowej poznał smak biedy, a trudne dzieciństwo sprawiło, że dziś twardo stąpa po ziemi. Urodził się w ekwadorskim mieście Esmeraldas, ale szybko przeniósł się do Puerto Quito. Brak pieniędzy zmusił jego rodzinę do opuszczenia rodzinnego kraju. Wybór nowego domu padł na Hiszpanię. W nowym kraju zaledwie 8 letni wówczas Joel odkrył swoją pasję, którą jak nietrudno się domyślić była piłka nożna. – Początkowo występowałem w szkolnej drużynie, kiedy skończyłem 11 lat wypatrzyli mnie skauci Realu Saragossa, gdzie szybko się przeniosłem – mówi Valencia. Zawodnik inteligencją na boisku i nienaganną techniką przerastał swoich rówieśników.

Reklama

Real Saragossa nie mógł dłużej czekać i nie zważając na jego wiek oraz zerowe doświadczenie, pozwolił mu trenować z zawodnikami pierwszego zespołu. 30 lipca Joel Valencia pojawił się na murawie w towarzyskim pojedynku z West Ham United. 20 minut wystarczyło, aby wprawić w zachwyt obserwatorów. Niski wzrost nie był przeszkodą w starciach z rosłymi defensorami angielskiej ekipy. Świetnie trzymał się na nogach i nie bał się dryblować wśród gąszczy nóg zawodników The Hammers. Valencia na pewno zdaje sobie sprawę z własnego potencjału, ale nie ma zamiaru z tego powodu przesadnie fantazjować. – Transfer do wielkiego klubu, jak Barcelona ma swoje zalety oraz wady. Może się okazać, że nie otrzymam możliwości gry, a co za tym idzie, dalszego rozwoju. Będę daleko od swojej rodziny. Nie podjąłem jeszcze w tej sprawie żadnej decyzji- wyjaśnia.

– Nie zmienia to oczywiście faktu, że Barcelona jest wspaniałym klubem. Przede wszystkim gra tam mój ulubiony piłkarz, na którym chcę się wzorować, Andres Iniesta. Byłbym wniebowzięty, gdybym tam trafił, ale prawdą jest, że to Real Saragossa dał mi szansę. Moim marzeniem jest debiut w Primera Division właśnie w tych barwach – kontynuował. Valencia wypowiadając te słowa w lipcu zapewne nawet nie podejrzewał, że marzenie tak szybko stanie się rzeczywistością. Nie był to debiut marzeń. Ekwadorczyk otrzymał tylko 5 minut na zaprezentowanie swoich olbrzymich umiejętności, a jego koledzy z drużyny kompromitowali się przed własną publicznością, przegrywając aż 0:6 z Realem Madryt. Od tamtego czasu Javier Aguirre nie odważył się na kolejne posłanie w bój 16 latka. Jego kariera nie stoi jednak w miejscu. Jest pewnym punktem drużyny rezerw, występując w każdym spotkaniu, a co najważniejsze zawsze należy do wyróżniających się graczy na boisku.

– Pochodzę z biednej rodziny, gdzie środków do życia było bardzo niewiele. Sława i pieniądze nie są moim głównym celem i absolutnie nie boję się, że woda sodowa uderzy mi do głowy. Ł»ycie nauczyło mnie pokory i chcę zostać taki, jaki jestem – stwierdził. Zarząd Realu Saragossa zdaje sobie sprawę, że ma w swoich szeregach nieoszlifowany diament, który w przyszłości może przynieść korzyści zarówno sportowe, jak i finansowe. Joel Valencia najbliższy sezon spędzi w trzecioligowych rezerwach, ale będzie przez cały czas do dyspozycji Javiera Aguirre, ponieważ na to zasługuje i co najważniejsze, jest na to gotowy.

DAMIAN GÓRECKI
Real-Saragossa.com

Polski Serwis Kibiców Realu Saragossa

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
1
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama