– Jestem w ciągłym kontakcie z Danielem i wiem, że w Polonii jest mu ciężko. Nie radzi sobie zwłaszcza z presją, którą wytwarza prezes Wojciechowski – powiedział na łamach “PS” jeden z piłkarzy Górnika Zabrze, pytany o Daniela Sikorskiego.
Czas postawić ważne pytanie – Daniel Sikorski nie radzi sobie z “presją” wytwarzaną przez prezesa, ale czy radzi sobie jakoś z wpływającymi na konto pieniędzmi? Nam się zdaje, że jedno z drugim jest nierozerwalnie związane – jest kasa, jest presja. Nie można polubić pieniędzy, nie próbując zaprzyjaźnić się z presją. Zwłaszcza, że ta presja wytwarzana przez Wojciechowskiego jest jednak wyolbrzymiana. Bo co to za presja? Ł»e mówi o zwycięstwach? Ł»e mu się nie podobają remisy z frajerami? No, faktycznie, straszne!
Jak żyć? – zapytałby klasyk.
Najlepiej, żeby Wojciechowski płacił i miał zakaz odzywania się. Jeszcze moment, a w ogóle zabronią mu przychodzić na mecze – niech siedzi w domu i robi przelewy. No bo kto by pomyślał – płacić napastnikowi horrendalne sumy i wymagać, by trafił do pustej bramki?
– W takich warunkach to ja nigdy nie strzelę! – rzekł piłkarz do piłkarza, gdy Wojciechowski usiadł na krzesełku.
I dwie godziny później.
Wojciechowski: – Przepraszam, że pytam, ale przez ostatnie dwa lata przelałem na pana konto 1,8 miliona złotych. Proszę tego nie brać do siebie, ale chciałem grzecznie zapytać, czy wykona pan pracę, na którą się umówiliśmy, czyli trafi w bramkę?
Sikorski: – Proszę nie wywierać na mnie presji! To mi nie służy!