PZPN zażegnał sędziowski kryzys. Brawo, takich reakcji oczekiwaliśmy!

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2011, 13:59 • 3 min czytania

Jest problem z polskimi sędziami i jakoś trzeba mu zaradzić. Najlepiej – mnożąc etaty. Do tej pory mieliśmy sędziów i obserwatorów, gdzie sędzia brał trójkę z hakiem za mecz, a obserwator ponad tysiaka. Teraz PZPN wpadł na pomysł zażegnania kryzysu – potrzebni są obserwatorzy obserwatorów. Myślały nasze mądre głowy, myślały i już wiedzą! Czyż to nie genialne? Czyż w dotychczasowym systemie nie było luki? Ł»e obserwator obserwował sędziego – to wiadomo. Ale kto obserwował obserwatora?
No właśnie.

PZPN zażegnał sędziowski kryzys. Brawo, takich reakcji oczekiwaliśmy!
Reklama

Ta dziura w systemie piłkarskiego bezpieczeństwa zostanie w końcu załatana. Wreszcie ktoś się zorientował, że ewidentnie brakowało kontroli. Obserwator obserwatora – podstawa. Już Józef Stalin do perfekcji opanował system, w którym wszystkie służby wzajemnie się kontrolowały. Na kim miałby się wzorować PZPN, jeśli nie na Związku Radzieckim, naszym niedoszłym sparingpartnerze?

Całe szczęście, że będą ci obserwatorzy obserwatorów – chociaż nie wiemy, jak to niby wpłynie na poziom sędziowania – ale pewien niepokój pojawia się w związku z tym, że nikt nie będzie obserwował obserwatora obserwatora sędziego. A jeśli błędy będą dalej? Czyż sytuacja nie dojrzeje do tego, by i obserwator obserwatora miał swojego obserwatora? Warto rozważyć to już dzisiaj, żeby nie dać się zaskoczyć boiskowym wydarzeniom.

Reklama

W tym momencie posłużymy się cytatem z literatury, który powinien uświadomić działaczom PZPN, że kontroli nigdy za wiele. Fragment książki „Kontrola” Wiktora Suworowa.

Przy samej kabince, tej gdzie siedzą komentator i Chołowanow – trzej czekiści. Wyglądają na techników-dźwiękowców. Ale są tu wyłącznie po to, by przeszyć kulami Chołowanowa, gdyby on sam odświrował i próbował nagadać bzdur do mikrofonu. Broń trzymają w ukryciu, poły marynarek odstają niezgrabnie na boki. Wyposażeni bezpretensjonalnie. Takich cacek, jak Lugery, Colty, Lahti nie starcza dla wszystkich. Dlatego trzymają w kaburach rodzime tetetki, które nie mają starannego wykończenia, ani zamorskiego sznytu. Ale mają niezaprzeczalną zaletę: walą mocno i celnie. TT to pewna maszyna, nie zawiedzie w potrzebie. Gdyby jednak mimo wszystko któremuś z techników w momencie strzelania do Chołowanowa pistolet odmówił posłuszeństwa, wtedy ponownie zarepetuje broń. A póki będzie repetować, Chołowanowa przeszyje ośmioma kulami drugi towarzysz. Po to tu jest, razem z pierwszym. Jeżeli jemu też pistolet nie wypali, wtedy trzeci towarzysz będzie dziurawić Chołowanowa. Ale to byłby naprawdę wyjątkowy przypadek. Normalnie wpakują w niego po osiem pocisków, zmienią magazynki – i jeszcze po osiem. A tymczasem uśmiechają się do Chołowanowa. On też uśmiecha się do nich. Wszyscy trzej zachowują należyty respekt: osobisty pilot Stalina. Z takim nie ma żartów.

Motyw z trzema bandytami, którzy mieliby reagować w razie wygadywania bzdur do mikrofonu warto przetestować w TVP – ale to uwaga na marginesie.

W całej sprawie obserwatorów obserwatorów – jeśli mamy być trochę bardziej poważni – dziwi nas jedno: gdyby chcieć pomysł PZPN-u zinterpretować inaczej niż tylko jako dodatkowe etaty dla kolegów (to jest naszym zdaniem prawdziwy powód takich reakcji), należałoby uznać, że PZPN najwyraźniej przyznaje się, że błędy arbitrów wynikają z… korupcji. No tak, czy nie tak? Gdyby związek uznał, że chodzi o złe wyszkolenie arbitrów, reagowałby inaczej. Tutaj jednak stawia się na kontrolę, a nie szkolenie – i to kontrolę nie samych sędziów, lecz także obserwatorów.

Czyli – kolejny związkowy samobój. Ale kaska wpadnie.

Pytanie natury formalnej – jeśli obserwator obserwuje sędziego, to czy obserwator obserwatora może patrzeć na mecz i sędziego, czy też ma się patrzeć przez 90 minut na obserwatora?

Najnowsze

Anglia

Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana

Wojciech Piela
3
Dorgu bohaterem Old Trafford w Boxing Day. Skromna wygrana
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama