Adrian Mrowiec wymyślił sobie, że jeden skuteczny napastnik może nie wystarczyć Frankowi Smudzie i najwyraźniej czuje się na siłach zastąpić Pawła Brożka w kadrze na Euro. No, bo szczerze mówiąc – z czego innego może kojarzyć go Smuda, jeśli nie z efektownego samobója w meczu Arki z Wisłą?
W każdym razie 27-letni już Mrowiec, grający ostatnio w Hearts, żali się, że Smuda do tej pory nie znalazł dnia, żeby zajrzeć na szkockie boiska. – Kilka tygodni temu widziałem wypowiedź selekcjonera, który stwierdził, że ma 25 zawodników i innych nie zamierza już sprawdzać. To rozczarowujące (…) Myślałem, że występując w Szkocji będę miał większą szansę na grę w reprezentacji niż wracając do Polski – opowiada Mrowiec.
Miał nadzieję, że ktoś ze sztabu przyjedzie go obejrzeć, ale oczywiście nie przyjechał i nie obejrzał. – Nie miałem żadnego telefonu z federacji. Nikt nawet nie poprosił o jakąś płytę DVD. Nie rozumiem tego, bo liga szkocja jest silniejsza od polskiej. Gramy przeciwko takim drużynom jak Rangersi czy Celtic – żali się dalej Polak.
Oczywiście medal, jak zwykle, ma dwie strony.
Franiowi faktycznie nie stałaby się krzywda, gdyby w pierwszy lepszy weekend żona podrzuciła go na lotnisko w Balicach. Przekonałby się czy Mrowiec – nagle, w jakiś niespotykany sposób – rzeczywiście tak się rozwinął, czy tylko z ogólnego rozżalenia stracił kontrakt z rzeczywistością.
Bo to właśnie ta druga strona medalu. Sami wypisalibyśmy dziesięciu innych kandydatów do sprawdzenia w kadrze, ale jakoś Mrowiec za nic do głowy by nam nie przyszedł…
Jeśli nie kojarzycie, to dokładnie ten facet, którego wspólny właściciel jak worek kartofli przerzucał do Szkocji z litewskiego FBK Kowno. Potem zagrał sezon w Arce Gdynia – umówmy się, zwyczajny, z jednym samobójem szczególnej urody – po czym znów wyjechał do Szkocji.
A teraz kilka bieżących faktów:
Hearts zajmuje piąte miejsce w tabeli ligi szkockiej. Gra z Rangersami i Celticiem, wiadomo, ale zdążyło też zremisować z Inverness Caledonian Thistle, przegrać z Motherwell albo St. Johnstone. Sam Mrowiec wystąpił jednak we wszystkich dwunastu meczach sezonu, jedenaście razy wychodząc w pierwszym składzie. Dziesięć razy grał od pierwszej do ostatniej minuty.
Smuda, jak przystało na selekcjonera, prawdopodobnie nie ma o tym zielonego pojęcia. Nawet jeśli hasło „Mrowiec do kadry” nadal brzmi absurdalnie.
PAWEŁ MUZYKA