Zgodnie z oczekiwaniami i bez większych przeszkód – Wolfsburg po dwóch skromnych zwycięstwach utrzymuje Bundesligę i choć dziś wcale nie był zdecydowanym faworytem, to po raz drugi z rzędu na przestrzeni ostatnich dni poradził sobie z Eintrachtem Brunszwik. Eintrachtem, który może jednak pluć sobie w brodę, bo sytuacje do zdobycia bramki miał.
Można było się łudzić, że zaledwie jednobramkowa strata z pierwszego meczu zostanie szybko odrobiona, a emocje w tym starciu jeszcze się pojawią. I choć Eintracht dzielnie walczył o to, by choćby przedostać się pod pole karne Wolfsburga, to jednak na przestrzeni całej tej rywalizacji był wyraźnie gorszy piłkarsko. Nadrabiał jak mógł determinacją i zawziętością, ale to momentami okazywało się zdecydowanie zbyt mało, by trafić do siatki. Choć gospodarzom oddać trzeba, że w pierwszej połowie mieli dwie naprawdę dobre okazje do tego, by wyrównać stan rywalizacji. Najpierw jednak znakomitą interwencją popisał się Casteels, a potem – w okazji praktycznie stuprocentowej – zawodnik Brunszwiku posłał piłkę wysoko, wysoko nad poprzeczką.
Wolfsburg nie grał żadnego wielkiego futbolu, ale na pewno dominował doświadczeniem. Wiedział, kiedy nieco zredukować tempo gry, a kiedy przyspieszyć, do tego potrafił w odpowiednim momencie przytrzymać piłkę lub skorzystać z okazji i wyprowadzić kontratak.
I właśnie jedna z takich błyskawicznych odpowiedzi tuż na początku drugiej połowy skończyła się golem. W polu karnym świetnie zachował się Malli, ale jego uderzenie odbił jeszcze bramkarz. Przy dobitce Vieirinhii golkiper szans już jednak nie miał, a i stojący w świetle bramki obrońcy nie zdążyli z reakcją.
. @VfL_Wolfsburg BLIŻEJ BUNDESLIGI! Co za bomba Vieirinhi!Czy gospodarze jeszcze się podniosą? pic.twitter.com/sTL9wtjK3s
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 29 maja 2017
Trafienie Portugalczyka całkowicie spuściło już powietrze z gospodarzy. Perspektywa aż trzybramkowej straty przytłoczyła ekipę z Brunszwiku, która nawet tych sporadycznych prób ataków nieco zaprzestała. A “Wilkom” w to graj – spokojnie i cierpliwie dociągnęli prowadzenie i tym samym kolejny sezon już z pewnością spędzą w najwyższej klasie rozgrywkowej.