– Mourinho pokazuje, że jest autentycznym pajacem – stwierdził w marcu przewodniczący kolegium deputowanych prowincji Málaga, Salvador Pendón. Manolo Preciado ze Sportingu Gijon nazwał go łajdakiem, a Mauricio Pochettino z Espanyolu stwierdził, że powiedziałby to samo. Ale to nie wszystko. Na przestrzeni ostatniego roku trener Realu zdążył kilka razy wylądować na trybunach, wyciągnąć kartkę z błędami sędziego i zagrzebać w oku asystenta Guardioli. To tylko wierzchołek góry lodowej, która sprawia, że takie określenia jak „arogancki” i „bezczelny” przywykły do niego niczym słynne „The Special One”. Jednak pod maską bezkompromisowego Jose Mourinho kryje się jeszcze jedna postać, przy której „Gołebię serce Mike’a Tysona” ma się jak Roger do Ballacka. Poznajcie Jose, którego przypadek idealnie pasuje do fabuły filmu „Crash”.
– Nie, ona nie lubi futbolu. Poślubiła Jose, a nie Mourinho – odpowiedział kilka dni temu szkoleniowiec „Królewskich”, gdy został zapytany o to, czy jego żona pojawia się na trybunach. To właśnie gdzieś w tle kolejnych afer i gestów ze strony Jose Mourinho, kryje się zwykły, skromny i wrażliwy człowiek. Całkowicie oderwany od statusu gwiazdy i łatki przyklejonej do życia zawodowego. Kolejne doniesienia zagranicznych mediów potwierdzają, że Jose Mourinho i – jak sam określił – Jose, to zupełne antagonizmy. Potwierdza to w wywiadach, mówiąc o dwóch osobowościach. – Jest Mourinho jakiego znacie, ale też Mourinho prywatnie. Tego nie da się porównywać – mówił. I faktycznie, znając jedną osobowość Portugalczyka, ciężko jest uwierzyć w tą drugą.
Najważniejsza jest rodzina i podstawowe wartości. Podczas pobytu w Interze media starały się wmówić, że jest bliski rozwodu a kilka modelek ma na niego ochotę, jednak czas pokazał, że na przestrzeni lat nic się u niego nie zmienia. – Nie mam wielkiego życia poza piłką. W wolnym czasie wolę zostać w domu z rodziną. To moja pasja, to mnie cieszy. Mój dzień jest prosty: z domu do pracy, potem do szkoły i na koniec do domu. Nie jestem człowiekiem, który z łatwością otwiera drzwi. To moja prywatna przestrzeń. Są ludzie, którzy twierdzą, że są moimi przyjaciółmi, ale tak naprawdę nie są. Moi przyjaciele wiedzą, że lubię prywatność i w ogóle nie udzielają się w mediach ani nie używają mojego nazwiska dla własnych celów – opowiedział o swoim drugim życiu, o którym publicznie w ogóle nie lubi mówić. – To prawda, że piłka wiele mi dała, ale też zabrała poczucie spokoju, kiedy jestem z rodziną na plaży, w ogrodzie, czy w kinie. Futbol zabrał mi tego typu rzeczy, ale nie możesz mieć w życiu wszystkiego – dodaje prywatnie cichy i nieśmiały szkoleniowiec.
Gdy w listopadzie ubiegłego roku Mourinho stwierdził, że „są drużyny, które myślą, że nie mogą wygrać z Barceloną i wychodzą rezerwami”, w Gijon zawrzało. To właśnie głównie w szkoleniowca tamtejszego Sportingu kierowane były te słowa, który dość szybko zdecydował się ripostować. – To łajdak, nie lubię go. Posadziłbym go w niedzielę wśród „Ultras Boys”. Jeżeli w Madrycie nikt mu nie wytłumaczył, czym jest szacunek, to powiem mu to ja. Jeśli mówi, że Sporting, który walczy o awans i utrzymanie w Primera Division oddaje spotkania, to kim do cholery jest, by tak myśleć i mówić? Co to ma być? Próbowałem usprawiedliwić postawę tego człowieka i te jego wybuchy, ale to jest bez sensu. Facet, który wychodzi na stadion Milanu i wykonuje jakieś gesty, albo jest egoistą, albo ja go nie rozumiem. Wyciągam rękę do każdego, ale nie będę milczał. Powiem mu to w twarz – irytował się Manolo Preciado na konferencji prasowej przed meczem z Realem. Mecz przegrał, a na koniec – jak informowały później media – wykonywał obsceniczne gesty w kierunku autokaru Realu. Kilka miesięcy później doszło do diametralnej zmiany. – Chcę wyjaśnić, że nie mam żadnego problemu z Mourinho, zero. To najlepszy trener na świecie. Nigdy go nie obraziłem, ani nie nazwałem łajdakiem. Powiedziałem tylko, że jeśli naprawdę myśli to co powiedział, to nim jest. Przed jego przyjściem do Hiszpanii idealizowałem go, miałem wobec niego wyjątkowo dobre odczucia, ale teraz są mniejsze. Oczywiście, że wypiłbym piwo z Mou, a nawet dwa. Jednak on by płacił, ponieważ ma więcej pieniędzy ode mnie – stwierdził. To nie był koniec, bo w kwietniu trener Sportingu nie mógł się nachwalić… zachowania swojego niedawnego wroga. Gdy zespół z Asturii przerwał trwającą ponad dziewięć lat passę Portugalczyka bez ligowych porażek na własnym stadionie, Preciado znów zabrał głos. – Chciałbym podkreślić zachowanie Mourinho, który wszedł do szatni pogratulować mojej drużynie i podał wszystkim rękę – oznajmił już całkiem innym tonem niż kilka miesięcy wcześniej.Â
Podczas gdy w listopadzie kipiał ze złości, w marcu stwierdził,że „konflikt jest prehistorią” a w kwietniu pochwalił trenera Blancos, to w maju znów opowiedział o nieprzystającym do stereotypów zachowaniu Mourinho. – Jestem bardzo wdzięczny Jose Mourinho, który skontaktował się ze mną telefonicznie w dniu śmierci mojego ojca. Rozmawialiśmy przez około piętnaście minut i chciałbym mu podziękować za to wsparcie. Udowodnił, że tak naprawdę jest zupełnie innym człowiekiem od tego, jakim się wydaje być na konferencjach prasowych – podzielił się refleksją 54-latek.
Także w maju Real Madryt wyjechał na towarzyski mecz do Lorki, by zagrać na rzecz ofiar trzęsienia ziemi z Reprezentacją Murcji. Wówczas oprócz wielu wychowanków, na boisku pojawił się… pochodzący z tamtych rejonów Chendo. Kierownik pierwszej drużyny Realu przez całą karierę związany był z „Królewskimi”, a po jej zakończeniu pozostał w klubie. Były obrońca nałożył koszulkę Carvalho i wybiegł na murawę z opaską kapitana przy akompaniamencie skandujących jego pseudonim kibiców. – To był pomysł Mourinho. Powiedział mi, że to wyjątkowy dzień, jesteśmy w Murcji, a cel jest szczytny. Jestem mu bardzo wdzięczny, bo było to dziesięć szczęśliwych minut – mówił chwilę po zakończeniu spotkania. Motywy tej decyzji wyjaśnił sam pomysłodawca w jednej z audycji radiowych, kiedy to pytania zadawały dzieci. Wówczas za mikrofon chwycił jedenastolatek przedstawiający się jako Eduardo i zapytał o opinię dotyczącą powrotu Chendo, na co Mou żartobliwie odpowiedział: – To twoja wina, bo twój ojciec kilka razy mówił mi, że ma trzech synów i tylko ty nie widziałeś go na boisku. W Murcji siedział na ławce i też wiele dla niego znaczyło to spotkanie, więc zapytałem go: „Eduardo ogląda w domu mecz?”. Odpowiedział, że raczej tak, więc powiedziałem mu wtedy: „Dzisiaj zobaczy cię grającego. Wejdziesz, ale nie zrób zbyt dużo błędów”.
Ciekawe zdarzenie miało miejsce podczas tegorocznego tournee Realu po Chinach. Podczas treningu na murawę wbiegło dwóch chińskich kibiców, niemal po uszy zakochanych w Kace. Zanim jednak zdążyli się zbliżyć do brazylijskiego idola, służby porządkowe postanowiły wyprowadzić ich poza teren stadionu. To właśnie wtedy Mourinho poprosił ochroniarzy o zostawienie dwójki kibiców na murawie. Napaloną dwójkę Portugalczyk odprowadził do ławki rezerwowych, podał wodę i pozwolił obejrzeć cały trening. Do tego, po jego zakończeniu, cała dwójka mogła spełnić marzenie i sfotografować się z Kaką. Podobne zdarzenie miało miejsce kilka miesięcy wcześniej, kiedy to trener madrytczyków „przejął” od ochroniarzy jednego z kibiców.
 Długo na jaw nie wyszedł inny gest szkoleniowca „Królewskich”. Okazało się, że po tragicznych wydarzeniach w Japonii, Mourinho wpłacił sześćset tysięcy euro dla ofiar kataklizmu i poprosił, by nie podawać tego do informacji publicznej. Całą sprawę wytropił jeden z dziennikarzy „Marki”. – Osoba Mourinho wykracza daleko poza konferencje prasowe, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Jego osobowość jest tak wielka, że ​​przekazał sześćset tysięcy euro na rzecz ofiar tsunami w Japonii. Jego ludzka wrażliwość nie ma granic. Portugalski trener poprosił o zachowanie tego w tajemnicy, ale kwota ta nie została niezauważona tak, by mogła dalej być anonimową darowizną – pisał hiszpański dziennikarz.
W ostatnich tygodniach „The Special One” działa dalej. Pod koniec września okazało się, że Złotą Piłkę dla najlepszego trenera świata za ubiegły rok przekazał na walkę z rakiem prowadzoną przez Fundację im. Bobby’ego Robsona, aby uczcić swojego nauczyciela. – Przekazane nam przez Mourinho trofeum trafi wkrótce na aukcję, z której wpływy zostaną przeznaczone na walkę z chorobami nowotworowymi prowadzoną przez naszą fundację. Jesteśmy wdzięczni Jose za ten piękny gest. Cała nasza rodzina przyjęła Złotą Piłkę z dużym wzruszeniem – powiedział Mark Robson, syn angielskiego szkoleniowca. Wprawdzie ta nagroda miała dla 48-latka duże znaczenie, ale – jak mówił – dostawał już lepsze. – W 2006 roku Międzynarodowa Federacja Historyków i Statystyków Futbolu przyznała mi brązowe trofeum, po tym jak w latach 2004 i 2005 otrzymywałem złote. Gdy wróciłem szczęśliwy do domu, to obok dwóch złotych trofeów znalazłem jeszcze jedno: „Dla najlepszego taty na świecie”. Po co mi Złote Piłki? Wolę zupełnie inne wyróżnienia, które mają dla mnie dużo większe znaczenie – mówił w jednym z wywiadów.
Najnowsza historia ma dopiero kilka dni. Mourinho w CD Canillas zapłacił czesne za dziesięciu chłopców, które wynosi około siedmiuset euro na rok. Zarówno dwanaście miesięcy temu, jak i teraz, dziesięcioro adeptów futbolu dostało możliwość dalszego pobytu w madryckim klubie, w którym trenuje bramkarz José Mário, czyli latorośl trenera Realu.
– Zachowuje się jak każdy inny rodzic. Ostatnio na jednym z meczów pobiegł po daleko wybitą piłkę i podał ją chłopcom z powrotem do gry – mówi dyrektor sportowy klubu. – Nie chce, by ludzie poznali jego inną stronę. Oczywiście, że chcę mu podziękować. To coś pięknego także dlatego, że on tym nie chwali. Nie chce, żebyście znali go takiego, nie robi tego, żeby się popisać – dodaje samotna matka jednego z chłopców.
„Niezależnie od pozycji społecznej, rasy, płci i przekonań religijnych, łączy nas jedno… niewiele wiemy o sobie. Skoro nie jesteśmy w stanie poznać do końca samych siebie, zawsze w kontaktach z innymi będziemy opierać się na stereotypach i uprzedzeniach” – mówi fragment opisujący „Crash”…
KRYSTIAN GRADOWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

