Trzy tysiące kilometrów od domu, bez znajomości języka, z wątłą posturą i z brakiem doświadczenia w seniorskim futbolu. To nie mogło się udać. Tak, z perspektywy czasu, może powiedzieć Valerio Brandi, były piłkarz Rubina Kazań. Piłkarz tylko na papierze, bo przez dwa lata nie rozegrał tam choćby jednego spotkania. Nawet w rezerwach. Oto krótka historia człowieka, któremu wydawało się, ze złapał Pana Boga za nogi, ale jego życiowa szansa szybko zamieniła się w koszmar.
Brandi przez dziewięć lat trenował w szkółce Milanu i zapowiadał się na dużej klasy zawodnika. Był kapitanem drużyn juniorskich, mógł grać zarówno w środku pola, jak i na stoperze. Jego umiejętności doceniali trenerzy młodzieżowych reprezentacji „Squadra Azzurra”, regularnie wysyłając mu powołania do kadry. I to właśnie na jednym z turniejów młodzieżówek wypatrzył go skaut Rubina Kazań, który zaproponował młokosowi kilkudniowe testy w zespole mistrza Rosji, podczas ich letniego obozu w Austrii. Brandi pojechał, potrenował i po trzech dniach Gurban Berdijew, trener i wiceprezydent klubu w jednej osobie, obwieścił – bierzemy go.
19-latek podpisał z Rubinem trzyletni kontrakt i dostał koszulkę z numerem „12”. W rozmowie z portalem ilsussidiario.net nie krył zadowolenia: „Koledzy z drużyny traktują mnie jak młodszego brata, z dużym szacunkiem i starają się, abym czuł się tu, jak w domu. Podobny kontakt mam ze sztabem szkoleniowym. Mogę do nich pójść z każdym problemem, a oni zawsze mi pomogą.” Potem napomknął jeszcze coś o czekających go meczach w Lidze Mistrzów z Interem Mediolan, nauce rosyjskiego i przepadł. Bez śladu. Jak kamień w wodę.
Słuch o nim zaginął. Przynajmniej we Włoszech, ale jeśli ktoś dłużej poszukał, to odnalazł Brandiego w zespole juniorów Rubina. W swoim pierwszym sezonie rozegrał tam czternaście spotkań, i to byłoby na tyle, jeśli chodzi o jego piłkarskie występy w dalekim Kazaniu. Później, z niewiadomych przyczyn, całkowicie postawiono na nim krzyżyk. Sprawa była o tyle dziwna, że klub nie chciał go nigdzie wypożyczyć, a jednocześnie trener Berdijew odsunął go od zespołu i nakazał trenować indywidualnie. Nie chodziło też o pieniądze, bo piłkarz regularnie dostawał wypłaty na swoje konto. Nie miał też większych problemów z aklimatyzacją, nie tęsknił za pastą i limoncello, zaczął nawet trochę mówić po rosyjsku, ale wciąż nie grał. Pytanie więc – dlaczego?
– Sam nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Trener powiedział mi tylko, że nie mogę trenować z drużyną. Nic więcej. Zero wyjaśnień. W klubie też nikt nie rozmawia ze mną na temat przyszłości, jakby nikogo to w ogóle nie obchodziło – żalił się Valerio w rozmowie z dziennikiem „Sovietsky Sport”.
Po pewnym czasie głos w tej sprawie zabrał sam Berdijew, który zapytany przez dziennikarza portalu gazeta.ru o Brandiego, odpowiedział: – Jego warunki fizyczne pozostawiają wiele do życzenia. Jest za mały i zbyt chudy. Unika gry ciałem i wślizgów. Niestety, w ostatnich miesiącach nic nie poprawił w tym aspekcie i nie jest gotowy do gry w pierwszej drużynie, choć trzeba przyznać, że znakomicie panuje nad piłką.
– Znam wielu piłkarzy o podobnej fizjonomii, którzy należą do światowej czołówki – ripostował młodych Włoch, który w samej Barcelonie, znalazłby kilkunastu, bardziej mikrych zawodników, z Messim i Xavim na czele. Co ciekawe, w maju tego roku, Brandiemu skończyła się wiza turystyczna, bez której nie kupisz w Rosji nawet biletu na dworcu kolejowym (przynajmniej w teorii, bo wiadomo, że w praktyce magia kilku rubli może zdziałać cuda), więc mimo ważnego kontraktu z Rubinem, musiał wrócić do domu, do Włoch.
Nieco zahukany Valerio postanowił więc coś z tym fantem zrobić i w czerwcu, z pomocą Rosyjskiego Związku Zawodowych Piłkarzy, skierował swoją sprawę do FIFA, gdzie złożył wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. I to mu się akurat udało. Obecnie pozostaje bez klubu. Siedzi w domu, trenuje indywidualnie, kopie piłkę w parku i pewnie rozmyśla nad zmarnowanym czasem. W Milanie mógł przecież zostać może i nawet drugim Maldinim. A tak, po dwóch latach spędzonych w Kazaniu, bliżej mu raczej do Daniela Kokosińskiego.
JAKUB POLKOWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]