Gdy przychodził na świat w szpitalu w Buenos Aires, Argentyna ogrywała Urugwaj na mistrzostwach światach. Od początku szło mu z nią jak po grudzie – w młodzieżówkach, na turniejach i w klubach… Dopiero wczoraj odgryzł się w wielkim stylu i w charakterystyczny dla siebie sposób. Powstrzymał Albicelestes – na ich terenie, przy 40 tysiącach fanów. Fernando Muslera. Niewiele piłkarskich nazwisk pojawia się dziś w mediach z taką częstotliwością.
Jasne, słowa uznania należą się całej drużynie. Przeciwko argentyńskiemu żywiołowi, Urugwaj zagrał po prostu mądrze. Nie poszedł na otwartą wojnę, zachował zimną krew, a mimo to mecz dostarczył kibicom emocji. „Najwięksi faworyci mistrzostw zostali uśpieni przez chłopców Oscara Tabareza” – donosi argentyńska gazeta „ClarÃn”. W nagrodę Urusi powalczą z Peru o finał i chyba nikt nie powie złego słowa, jeśli będzie on wyglądał tak, jak mecz z Argentyną.
„El Tribuno” pisze o magicznych rękawicach Muslery i słusznie, bo chłopak bronił NIE-WIA-RY-GO-DNIE. W Urugwaju żartobliwie nazywają go „Castorina”, czyli „mały bóbr”. Bo nie dość, że przy 190 centymetrach wzrostu, waży 74 kilo, to jeszcze z twarzy – po prostu dzieciak. Najwyżej junior starszy, który dziś w nocy wyrównał z Argentyńczykami wszystkie rachunki…
Jego rodzice przez lata mieszkali w Buenos Aires. Gdy przychodził na świat, 16 czerwca 1986, Argentyna wygrywała właśnie z Urugwajem na mistrzostwach świata. Mecz śledził cały szpital. Lekarz odbierający poród proponował, by chłopakowi nadać imię Pedro Pablo, na cześć strzelca zwycięskiego gola – Pedro Pablo Pasculli’ego. Ojciec Muslery nawet nie przyznał się, że pochodzi z Urugwaju…
Minęło siedemnaście lat zanim niedoszły Pedro Pablo postanowił na poważnie zająć się piłką. – To był ważny dylemat w jego życiu, bo świetnie radził sobie w szkole – wspomina matka Fernando, która do dziś tak przeżywa jego mecze, że w maju 2009 roku z nerwów wylądowała w szpitalu. Lazio zdobywało właśnie Puchar Włoch, pokonując w karnych Sampdorię Genua. Muslera najpierw powstrzymał Cassano, a później wybronił strzałâ€¦ Argentyńczyka Campagnaro. Zadomowił się w Serie A. Wreszcie nie przegrywał rywalizacji z 44-letnim Balottą i kolejnym prześladującym go Argentyńczykiem – Carrizo.
>>> FIFA 12 JUŁ» DO KUPIENIA, NAJNIŁ»SZA CENA – KLIKNIJ TUTAJ! <<<
Ale to był dopiero początek. Pierwszy z trzech nerwowych rozdziałów. Gdy Tabarez powołał go na mundial w RPA, historia powtórzyła się w meczu z Ghaną. Znów broniąc dwie jedenastki, Muslera dał Urusom awans do półfinału. I gdyby tylko nie nawalił w meczu z Niemcami, byłby bohaterem na równi z Forlanem czy Suarezem…
– Fernando musiał poradzić sobie z tą krytyką i dziś znów ma swój wielki dzień – mówił wczoraj Alvaro Pereira. Muslerę oglądało się z przyjemnościąâ€¦
Na stadionie w Santa Fe znów powiedział ostatnie słowo. Został MVP meczu. Wyczuł decydujące uderzenie – mocne, trochę zbyt blisko środka bramki. – Obejrzałem wiele karnych, także wykonywanych przez Teveza i być może to mi pomogło – cieszył się bramkarz.
Kibice też mogli się cieszyć, bo wreszcie obejrzeliśmy mecz, przy którym – mimo pory – oczy nie zamykały się do snu. Argentyna, grająca u siebie, łasa na 15. triumf w Copa America, dziś jest już za burtą. W półfinale Urugwaj. Kraj, w którym żyje 10 razy mniej mieszkańców niż w Polsce. A mimo to udało się stworzyć w nim maszynę skuteczną i miłą dla oka.
PAWEŁ MUZYKA