Niepodrabialny Józef Wojciechowski. Najpierw oznajmił, że ma lepszy zespół niż Wisła, Legia, Lech i reszta drużyn ekstraklasy, a teraz go jeszcze dodatkowo wzmocnił. – Teraz jesteśmy już zabezpieczeni w przodzie – stwierdził z dumą, po zakontraktowaniu Edgara Caniego. To właśnie ten 22-letni Albańczyk jest tym słynnym, zapowiadanym „napastnikiem z Włoch”.
Oczywiście, ten „napastnik z Włoch” to kilka półek wyżej niż „Niemiec z Borussii”, który dojechał na testy do Widzewa, ale wciąż jednak trudno o zachwyt: pięć goli w całym sezonie Serie B (34 mecze). Pięć goli, czyli wciąż o jakieś dziesięć za mało, by traktować chłopaka poważnie. A jak dodamy do tego, że w 2011 roku trafił RAZ, w dodatku w ostatnich meczach sezonu zazwyczaj wchodził z ławki i to w Modenie, która zajęła dopiero dziesiąte miejsce, to… o czym my w ogóle mówimy?
Młody chłopak jest, rocznik 1989. Jednak młodość nie powinna być jedynym atutem. Łącznie 91 meczów w Serbie B i 15 goli. To się ociera o bilans rozpaczy.
Polonia ma teraz w przodzie Sikorskiego (6 goli w poprzednim sezonie) i Caniego (5 goli), ewentualnie Sultesa (7 goli). Aż takiego dramatu by nie było, gdybyśmy nie podsumowali tylko 2011 roku. A wygląda to tak:
Sikorski: 4 gole.
Sultes: 2 gole (w jednym meczu).
Cani: 1 gol.
Powodzenia, Józefie, w szturmowaniu Ligi Mistrzów (jak już wygrasz tę gównianą ligę, której tak naprawdę wygrywać wcale nie chcesz).