Przed meczem Zagłębia z Piastem po prostu musimy napisać – zmiany, zmiany, zmiany. I to, niestety, zmiany zdecydowanie na gorsze. Z jednej strony to starcie wciąż aktualnego wicemistrza z wciąż aktualnym drugim wicemistrzem, z drugiej już tylko spotkanie w ramach grupy spadkowej. Z dwóch ekip grających naprawdę efektowny futbol zostało niewiele i dziś to bardziej mecz drużyn rozpaczliwie poszukujących własnego stylu. W Gliwicach od jakiegoś czasu nie ma już Latala, a w Lubinie już się spekuluje, że za jakiś czas nie będzie Stokowca. Miejscami zamienili się także czescy napastnicy, Papadopulos i Nespor. I dla nich także nie była to dobra zmiana.
Weźmy właśnie Nepsora, który zupełnie nie przypomina siebie samego z zeszłego sezonu, i wcale nie mamy tu na myśli nowej stylówy:
W poprzednim sezonie Nespor w 33 meczach był w stanie strzelić 11 goli, zaliczyć 5 asyst oraz 2 kluczowe podania, a dziś – po 22 spotkaniach – ma na koncie ledwie 4 bramki, 2 asysty oraz 0 KP. Wtedy cieszył się zasłużoną opinią rewelacji sezonu, a dziś musi uważać, by na ławce nie posadził go Adam Buksa. Jego transfer do Lubina póki co można rozpatrywać w kategoriach jednego z największych rozczarowań sezonu, tym bardziej, że pod względem liczb Martinowi daleko nawet do zeszłosezonowego wyniku Papadopulosa (8 goli), który zimą musiał się przecież pożegnać z Zagłębiem.
Z kolei problemem Piasta jest fakt, że samemu Papadopulosowi daleko dziś do swojego poprzedniego wyniku. W tym sezonie Czech ledwie dwa razy trafił do siatki rywala, a wziął udział w 27 meczach ligowych, co czyni go jednym z faworytów w wyścigu o tytuł defensywnego napastnika roku. I w tym kontekście naprawdę trudno się dziwić, że obie drużyny są wiosną posiadaczami odpowiednio trzeciej i czwartej najgorszej ofensywy w całej ekstraklasie.
W przypadku Piasta zjazd w stosunku do zeszłego sezonu jest o tyle dołujący, że obecnie każdy członek tamtej ekipy – czy to Latal (bezrobotny), czy jego piłkarze – jest w znacznie gorszym położeniu. To tyczy się także większości tych, którzy odeszli, czyli między innymi Nespora, ale też Vacka czy Barisicia. Można więc napisać, że po tamtej formie i po tamtej drużynie nie ma dziś nawet śladu, i że gliwiczanie zostali wyciśnięci jak cytryna, a szczyt mają już za sobą. W przypadku Zagłębia nie wygląda to aż tak dramatycznie, bo – spośród graczy, którzy odeszli – przynajmniej dwóch radzi sobie lepiej niż przed rokiem. Maciej Dąbrowski wreszcie sprawdził się na poziomie Legii, a nawet stał się jej najlepszym obrońcą, z kolei Krzysztof Piątek strzelił już dla Cracovii w tym sezonie 11 goli. A to już może być jakaś przesłanka, że prędzej czy później pozostali lubinianie także zaczną grać na miarę oczekiwań.
I właściwie najlepsza okazja nadarza się już dziś. Jeżeli Starzyński i spółka uporają się z Piastem, będą mogli być już niemal pewni utrzymania, przez co pomału będą już zaczynać myśleć o kolejnym sezonie. A przede wszystkim o tym, jak sprawić, by nie powtórzyć całej masy błędów z obecnych rozgrywek.
Fot. FotoPyK