Co poza bramkami zapamiętałem z ostatniego sezonu w Turcji? Pieniądze, które już zarobiłem. Nie czarujmy się, w Turcji są one olbrzymie. Nie wiem, co musi się dziać w Fenerbahce albo w Galatasaray. Nie wyobrażam sobie tego. To musi być jakiś kosmos. Poza tym nasza baza treningowa. Wspaniała rzecz. Aż miło się idzie na trening. Trzy boiska pełnowymiarowe, trawa równiutka, duży ośrodek. Chce się zapierdzielać – mówi w rozmowie z Weszło Kamil Grosicki. Do Galatasaray czy Besiktasu póki co jeszcze się nie wybiera, ale jedno jest pewne: ten sezon może być dla niego przełomowy.
Drużyna zaczyna obóz przygotowawczy w Bolu, a ciebie nie ma. Dołączyłeś dopiero po tygodniu. Brzmi jakbyś był tam gwiazdą.
Nigdy o sobie nie powiem, że jestem gwiazdą. Dostałem dłuższy urlop, bo byłem w czerwcu na kadrze. Tylko dlatego. Przez ten czas sobie trenowałem w Szczecinie, dbałem o wydolność itd… Jestem spokojny o swoją formę. Od poniedziałku trenuję normalnie. Mamy dwa treningi dziennie, wcześniej z tego, co słyszałem, były trzy. Ominęło mnie.
Mówimy powoli o nowym sezonie, ale jeszcze nigdzie nie wspomniałeś, jak wyglądało zakończenie poprzedniego. Był jakiś balet w Sivassporze? W końcu utrzymaliście się w lidze.
Nie, nie, żadnych baletów. Po meczu z Fenerbahce miałem akurat o 24 samolot z Istambułu. Rano leciałem z Berlina do Szczecina. W Turcji akurat nie piją alkoholu, nie było nie wiadomo jakiego świętowania.
Pijem, bawim się, sialalala to nie w Turcji?
No raczej nie. Drużynowego świętowania nie ma. Jak ktoś chce, to sobie w domu wypije piwo albo winko. Ja jak wracam do domu, to zawsze muszę lekko się odstresować. Robię sobie drinka, żona pije winko. Jest OK. Pamiętam, że jak strzeliłem hat-tricka w tamtej rundzie, to przez trzy godziny byłem w szoku. Chodziłem jak nakręcony. Nie mogłem do siebie dojść, więc musiałem szybko napić się drinka, żeby ciśnienie trochę zeszło.
Co poza golami najlepiej zapamiętałeś z tamtego sezonu? Jeden obrazek. Najlepiej coś ze spraw pozaboiskowych.
Co zapamiętałem? Pieniądze, które już zarobiłem. Nie czarujmy się, w Turcji są one olbrzymie. Nie wiem, co musi się dziać w Fenerbahce albo w Galatasaray. Nie wyobrażam sobie tego. To musi być jakiś kosmos. Poza tym nasza baza treningowa. Wspaniała rzecz. Aż miło się idzie na trening. Trzy boiska pełnowymiarowe, trawa równiutka, duży ośrodek. Zawsze się tam spotkamy, każdy ma swój pokój. Jak ktoś chce, to może tam siedzieć cały dzień i jeść w klubie. Śniadania, obiad, kolacja. Wszystko podstawiają pod nos.
Duży było osób, które pół roku temu odradzały ci transfer do Turcji?
Akurat rozmawiałem z zawodnikami, którzy grali w Turcji, np. z Mirkiem Szymkowiakiem i wszyscy mówili, żeby jechać. Ł»eby nie zwlekać. Mówili, że w takich zespołach można się wypromować i pójść dalej. Pierwszy sezon utrzymać zespół, grać jak najlepiej, reklamować się. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Teraz może być jeszcze lepiej. Mam nadzieję, że to będzie dobry sezon. Muszę tylko ustabilizować formę. W tamtym sezonie pierwsze dziesięć meczów miałem dobrych, było o mnie głośno. Potem trochę się obniżyłem.
Smuda trochę ci ostatnio nawytykał. Mówił, że musisz pracować nad agresywnością, strzałem i skutecznością. Szczególnie z tą ostatnią jakoś jest u ciebie różnie.
No różnie. Raz wchodzi, a raz nie. Jak strzelę pierwszego gola w kadrze, to się przełamię. Nie wiem, co to za blokada w tej reprezentacji, że nie mogę strzelić. Ważne, że mam sytuacje. W pewnym momencie wpadnie.
Ciekawe, czy Smuda będzie miał taką cierpliwość. Z Litwą, Norwegią i Grecją zagrałeś w sumie sto minut. Mało. I jeszcze ten słupek z Litwąâ€¦
No tak. Dostałem dopiero teraz szansę gry w pierwszym składzie z Argentyną. Szkoda, ze nie strzeliłem bramki, bo jakbym strzelił to bym bardziej przekonał trenera do siebie. Na zgrupowaniach rozmawiamy, co muszę poprawić. Czuję wsparcie, od prawie roku dostaję powołania. Muszę walczyć o to miejsce w kadrze i tyle. Te niewykorzystane sytuacje to stąd, że za bardzo chcę. Może powinienem trochę bardziej wyluzować? Jak się ma luz, to wszystko wychodzi. Można nawet bramkarza objechać.
Obgryzasz jeszcze paznokcie? Ryszard Komornicki opowiadał, że jak byłeś w Sionie to miałeś plastry na dłoniach. Aż taką czujesz presję?
Nie chodzi o presję, od małego to robię. Jak miałem pięć lat, to mama ciągle zwracała mi na to uwagę. Nigdy nie chciałem, żeby ktoś obcinał mi paznokcie. Wolałem sam je sobie ukrócić. Wiem, że to nieładnie wygląda, bo kobiety na to patrzą, ale co zrobić. A tych plastrów to nie pamiętam, ale możliwe, że były. To taki nawyk po prostu. Presja przy meczach zawsze jest, ale obgryzanie paznokci nie ma nic do tego.
Presja głównie przed meczami z pierwszą trójką?
Nie, mnie się z najlepszymi gra bardzo dobrze. Nie wiem, od czego to zależy. W Jadze moje najlepsze mecze grałem z Lechem, Legią albo Wisłą. Tutaj mam to samo. Debiut z Galatasaray, potem wygraliśmy z Besiktasem, a ja miałem asystę. Chyba jestem typem zawodnika, który sprawdza się przy kontrach. Ze słabszymi idzie mi ciężej. Muszę nad tym pracować. Dobry piłkarzy musi grać dobrze w każdym meczu.
Jak grałeś w ekstraklasie to mówiono, że umiesz tylko biegać. Ł»e tylko tym robisz różnicę.
No dobrze, każdy ma prawo do swojego zdania. Tylko jak ja robię różnicę swoją szybkością, to inny zawodnik z ekstraklasy czym robi różnicę? Jak on wolniej biega i nie potrafi kiwnąć nikogo? Ł»e piłkę poda na pięć metrów? Ja mówię: zawsze staram się robić wszystko na szybkości i wtedy wpada to ludziom w oczy. A takie podawanie w prawo, w lewo… Można tak podawać przez dwadzieścia minut.
Nie chcę mi się wracać do tematu Jagiellonii, bo o tym mówiłeś już wiele razy. Zapytam tylko, po co była ta udawana sympatia do Probierz skoro wiadomo było, że obaj nie mieliście za bardzo po drodze? To wieszanie się na szyi trenera…
To tylko raz było po meczu z Lechem Poznań. Podbiegłem do niego, bo to było jakoś krótko po tym, jak raz nie przyszedłem na trening. Trochę zabalowałem i później dostałem opierdziel. Tą bramką chciałem coś pokazać. Już miałem do Arisu odchodzić na sto procent, przed meczem mówili, że odchodzę, a po Lechu wszystko się pozmieniało. Ogólnie o Jadze mówiłem już wiele razy w innych wywiadach. Nie chcę już tego rozwijać. Nie wiem, jak skończyłby się sezon, gdybym zostałâ€¦
Probierz był zachłanny. Myślał, ze wygra ligę z Grzelakiem.
Taa… Doszły mnie takie słuchy, nie będę mówił nazwiska, kto mi to powiedział, ale właśnie podobno trener wypowiedział takie słowa, żeby mnie sprzedać, bo on i tak beze mnie zdobędzie mistrzostwo. Nie wnikam w to. To już przeszłość. Zawszę będę powtarzał, że dużo się od niego przez te dwa lata nauczyłem. Piłkarsko i nie tylko.
Co jest z tymi treningami, że czasami się spóźniasz albo nie przychodzisz w ogóle? W Sionie mieszkałeś na terenie stadionu, a potrafiłeś zaspać.
Nie no, to nie było tak. Nie mieszkałem na stadionie, tylko blisko stadionu. Miałem minutę z domu, ale bazę treningowa mięliśmy trzydzieści kilometrów od mojego mieszkania. I tam dwa razy się spóźniłem, faktycznie.
Dwa razy miałeś też stłuczki samochodowe. I to bez prawka.
Coś tam było. Młodość. Trzeba czasem próbować zakazanych rzeczy. Trochę poszaleć.
Przypomniało mi się, jak opowiadałeś kiedyś o swojej niezapomnianej osiemnastce.
Tak, niezapomniana. Dobrze powiedziane. Impreza była przednia. Jak to osiemnastka. Akurat policja nie była zaproszona, natomiast musieli się pojawić. Młodzi chłopcy porozrabiali, zrobiło się nerwowo…
W lutym pisaliśmy o tobie: „Nie ma możliwości, żeby po rundzie po tego chłopaka nie sięgnął jeden z najsilniejszych tureckich klubów”. Zaskoczysz nas czymś, czy jak to mają piłkarze w zwyczaju, powiesz, że w kwestii ewentualnego transferu nic, ale to zupełnie nic nie wiesz?
Jakbym grał w każdym meczu tak jak grałem z Manisasporem, to kosztowałbym grube miliony i grał w najlepszych klubach w Europie. To chyba normalne. Ale piłka jest zmienna. Raz grasz dobrze i wszyscy klepią cię po plecach, a raz coś zmarnujesz i jesteś najgorszy. Jak jest źle, to trzeba to przetrzymać. Trzeba mieć to gdzieś. Zaczynam właśnie przygotowania i zobaczymy, jak to będzie. Chcę być w gazie.
ROZMAWIAŁ PAWEŁ GRABOWSKI