Pewnie nie tylko nam nasunęło się dziś pytanie – co jest z tym gościem nie tak? Johan Voskamp podpisał trzyletni kontrakt ze Śląskiem Wrocław i tak na pierwszy rzut oka powinien być to strzał w dziesiątkę. Na drugi zresztą, też.
Lubimy, kiedy za piłkarzy przemawiają liczby. Wiecie – nie, że „dobry napastnik, tylko musi popracować nad skutecznością”, albo „dobrze gra tyłem do bramki i potrafi obrócić się z piłką”. Futbol jest prosty. Napastnik ma strzelać gole. Jak nie strzela – to pipa, a nie napastnik. A Voskamp strzela seryjnie.
Sezon 2010/2011 – 29 goli.
Sezon 2009/2010 – 22 gole.
I tu właśnie pojawia się wątpliwość. Skoro strzela tak dużo, to dlaczego jest dziś w Śląsku? To za piękne, żeby mogło być prawdziwe.
Strzelił facet 22 gole – żaden klub Eredivisie go nie kupił. Sezon później poprawił ten wynik i zapakował 29 goli – znowu nic. Nie czarujmy się: wolałby grać w ojczyźnie niż w Polsce. Chociaż jakiś Utrecht czy Heracles powinien go wziąć. A tu dupa – musiał emigrować. Michał Janota powiedział, że Voskamp jest przeciętny i że w zasadzie tylko dostawia nogę, ale czyż takich też się nie szuka? Kiedy piłka śmiga po całym polu karnym potrzebny jest ktoś, kto podejdzie i po prostu kopnie ją do bramki.
Voskamp musi mieć jakąś wadę, która wyjaśniałaby, dlaczego nie zrobił kariery w ojczyźnie. Być może kluby z Eredivisie uważają, że bramki zdobywane poziom niżej nie mają żadnej wartości, bo tam generalnie – łagodnie mówiąc – lubią sobie postrzelać. Taka ciekawostka: mistrz Polski, Wisła Kraków, zdobył w poprzednim sezonie 44 gole. W drugiej lidze holenderskiej więcej trafień zanotował… ostatni zespół, Almere City. U nas królem strzelców został Tomasz Frankowski z 14 golami, a tam taki wynik dawał… dwunaste miejsce.
Druga liga holenderska wygląda więc na specyficzną i nie jest wykluczone, że w niej nawet Piotr Ćwielong wcisnąłby… no, tak z osiem goli (a co!).
Ale jednak 29 goli to jest coś. 29 goli trudno strzelić nawet na spartakiadzie.
O co więc chodzi? Chłopak pije? Kłótliwy jest? Zaraz mu pęknie kręgosłup? Ma popieprzoną rodzinkę? Trafia tylko do pustej bramki? Jakim cudem wynalazł go akurat Śląsk – a to nie jest klub z siecią skautów rozsianych po całym świecie – a nie nikt inny? Dyrektor Wisły Stan Valcx zajrzał do Belgii, ale już do swojej ojczyzny nie? Dziwne to.
Nie ukrywamy – transfer Voskampa nas intryguje.