Marcin Krzywicki za linią wroga

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2011, 01:47 • 2 min czytania

Nasz ulubieniec, Marcin Krzywicki, znowu przekroczył granice. Tym razem w sensie dosłownym – jest na Ukrainie. Stara się o kontrakt w Wołyniu فuck. Szczerze mu życzymy, żeby oblał te testy i stamtąd jak najszybciej spieprzał…

– Dostałem propozycję, żeby przyjechać na testy i z niej skorzystałem. Co mam więcej powiedzieć, zobaczymy. Ł»ycie pokaże jak to się dalej potoczy. Dopiero od wczoraj jestem na zgrupowaniu na Krymie, więc ciężko mi jeszcze mówić, co i jak. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze, niczego nie brakuje. Tylko się cieszyć, że można w takich warunkach trenować, bo nie jest najgorzej. Same treningi są bardzo ciężkie, ale to tylko może mi pomóc – opowiada nam Marcin Krzywicki.

Marcin Krzywicki za linią wroga
Reklama

– Pierwszy raz jestem na Ukrainie i dopiero wszystko tutaj poznaję. Zaplecze, infrastruktura i organizacja w Polsce były lepsze. Tutaj jest może i ładniej, bo jesteśmy teraz nad Morzem Czarnym, więc widoki są fajne. W Cracovii jednak było lepiej pod względem ogólnych warunków. To jednak nie jest najważniejsze w tej chwili. Muszę się teraz skupić na graniu – mówi z nadzieją, że dostanie angaż w Wołyniu فuck.

Mieszkałby wtedy w mieście, które żyje nienawiścią do Polaków. Stawia się tam pomniki organizatorom „rzezi wołyńskiej”, a kibice tego klubu składają pod nimi kwiaty. Nic dziwnego, bo od początku roku honorowym obywatelem فucka jest Stepan Bandera. To właśnie on dowodził ukraińskimi narodowcami. Ostatni było głośno o rajdzie rowerzystów jadących jego śladami, których nie wpuszczono do Polski. Tam on i jego koledzy mają swoje ulice. Na jednej z nich może zamieszkać niedługo Marcin Krzywicki.

Reklama

– Powiem szczerze, że nie wiedziałem o tym. No ale co ja mogę na nazwę ulicy? Poza tym, jeszcze jest daleka droga do podpisania jakiegokolwiek kontraktu i pozostania w Łucku. Ale jakby to przeszkadzało wielu ludziom, to przeprowadzę się na inną ulicę – stroi sobie żarty, ale pewnie nie byłoby mu tak do śmiechu, gdyby o tym ludobójstwie nauczyli go w szkole. No chyba, że kogoś śmieszy widok dziecka nabijanego na pal, widły czy płot.

W każdym razie, Marcinie… Dobry z ciebie chłopak, mimo wszystko. Dlatego taka nasza dobra rada – uciekaj. Ty już w Polsce, jako Polak, miałeś pod górkę, a co dopiero tam.

TOMASZ KWAŚNIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama