Ekstraklasa jak na razie nie chce się zgodzić, by rozgrywki ligowe w sezonie 2011/2012 skończyły się już 5 maja – czyli tydzień wcześniej niż zaplanowano. Tego natomiast oczekuje Franciszek Smuda.
Jeśli organizacja zarządzająca ligą nie dostosuje się do prośby selekcjonera, będzie to oznaczać, iż wszystko w naszym futbolu stoi na głowie.
Polska pierwszy raz w historii jest organizatorem takiej imprezy jak Euro 2012, za naszego życia to się już nie powtórzy. Selekcjonera mamy, jakiego mamy, ale do jasnej cholery – muszą zostać spełnione wszystkie jego zachcianki. Wszystkie! Jeśli zażyczy sobie, by w ostatniej kolejce przed Euro piłkarze zagrali w różowych gaciach – mają zagrać w różowych gaciach. Jeśli żądać będzie meczów ostatniej kolejki w czwartek o 14.48 – to wszyscy mają wyjść na boisko o 14.48 i ani minuty później!
„A jeśli każe iść do muzeum lotnictwa, to mają iść do muzeum lotnictwa, kurwa jego mać!” (Chłopaki nie płaczą)
Czy Smuda żąda wiele? Tydzień wcześniej mają skończyć tą zasraną ligę. Jedną kolejkę mają upchnąć na jakąś środę. I tyle. Euro 2012 to absolutny priorytet. Absolutny. Jeśli Ekstraklasa nie pójdzie Smudzie na rękę w tak błahej sprawie, to będzie znaczyć, że pracują w niej skrajni, nieodpowiedzialni idioci.
O sprawie pisze dzisiejszy „Przegląd Sportowy”. Oczywiście, jeśli już o Smudzie mowa, to nie mogło zabraknąć jakiegoś durnego cytatu.
„Mogłem się upierać, żeby na przełomie maja i czerwca nasza kadra grała trzy mecze, ale poszedłem na ustępstwa. I liczę, że teraz na ustępstwa pójdą kluby”.
Franiu, ty nie poszedłeś wtedy na żadne ustępstwa, tylko zostałeś gremialnie wyśmiany. Wyczuwasz różnicę? Wszyscy mówili: – Hahaha, ten Franiu myśli, że zorganizuje zgrupowanie w czasie rozgrywek ligowych… Nikt, ale to nikt nie potraktował cię w tamtej sprawie poważnie.