Mierzejewski w Trabzonie, poloniści wyszli na idiotów

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2011, 15:04 • 3 min czytania

Adrian Mierzejewski przechodzi do Trabzonsporu, drugiego zespołu ligi tureckiej. Nie ma w tej informacji niczego zaskakującego, bo przecież dziś w prasie Józef Wojciechowski zapowiedział, że swojego ulubionego piłkarza na pewno do Turcji nie puści („Powtórzyłem, że Adrian nie jest na sprzedaż”). A skoro tak zapowiedział, to rzecz jasna musiał zmienić zdanie, jak to ma w zwyczaju. No i zmienił. Trabzonspor zapłacił absurdalne 5 milionów euro, bijąc tym samym rekord naszej ekstraklasy. Sam piłkarz zarobiać będzie 800 tysięcy euro rocznie netto, czyli około 260 tysięcy złotych miesięcznie.
Turcy najwyraźniej potrafili rozmawiać z Wojciechowskim. Wiedzieli, że jeśli na transfer nie zgadza się w środę, to trzeba odezwać się w czwartek i spytać, czy nie zmienił zdania. Niewykluczone, że w piątek Mierzejewski znowu nie byłby na sprzedaż, a w sobotę dałoby się go wyciągnąć za darmo. Do soboty jednak przedstawiciele Trabzonsporu nie zamierzali czekać.

Mierzejewski w Trabzonie, poloniści wyszli na idiotów
Reklama

Za Wojciechowskim nie sposób nadążyć – facet ewidentnie sam nie wie, czego chce. 24 godziny wcześniej nie brał pod uwagę sprzedania Mierzejewskiego nawet za sumę przekraczającą 4 miliony euro, bo przecież zamierzał budować Wielką Polonię. Tak bardzo zamierzał ją budować, że z przedstawicielami Trabzonsporu początkowo nawet nie chciał się spotykać, a dopiero później uznał, że jednak wypada się spotkać i spuścić ich na drzewo osobiście. Teraz okazało się, że marzenia o Wielkiej Polonii może porzucić w zamian za 600 czy 700 tysięcy euro więcej, zupełnie jakby ta kwota robiła mu różnicę.

Oczywiście, gdybyśmy rozmawiali o normalnym klubie, to grzechem byłoby Mierzejewskiego za 5 milionów euro nie sprzedać, grzechem byłoby go nie sprzedać nawet za 3,5, albo i za 2,5. Tu jednak trudno wychwycić sens i logikę. Jednego dnia jaśnie pan prezes z pieniędzmi się nie liczy i mówi, że musi zdobyć mistrzostwo, a koszty nie grają roli, a następnego oddaje kapitana.

Reklama

Jak dla nas – jeśli ktoś NIE JEST NA SPRZEDAŁ» w środę za 4,5 miliona euro, to nie jest na sprzedaż także w czwartek za 5 milionów. Oczywiście, możecie uznać, że Wojciechowski w sposób mistrzowski negocjował i wytargał kwotę znacznie przewyższającą wartość Mierzejewskiego, ale bądźmy szczerzy: to nie była taktyka negocjacyjna, tylko chaos, z którego niespodziewanie urodziła się myśl: „a chuj, sprzedam, dawajta te papiry, zanim się rozmyślę”.

To było coś w stylu… Zgłasza się Manchester City do Realu Madryt.
– Chcemy kupić Cristiano Ronaldo.
– Ale on nie jest na sprzedaż.
– Dajemy 120 milionów!
– On nie jest na sprzedaż.
– 122 miliony!
– OK, zgoda.

Na największych idiotów wyszli ci piłkarze Polonii, którzy dali się namówić (chociaż to nie była namowa, tylko szantaż) na renegocjację kontraktów – wiecie, ta sprawa z zamrażarką. Wojciechowski obciął zarobki o 20 procent i obiecał trzykrotność tej sumy w zamian za mistrzostwo. Mistrzostwo jednak coraz bardziej się oddala, bo na dziś w zespole nie ma Mierzejewskiego, nie ma Sobiecha, nie ma Andreu, a za chwilę może nie być Smolarka.

I znowu – gdyby to było zaplanowane, gdyby to była chłodna, cyniczna kalkulacja Wojciechowskiego, wtedy wypadałoby powiedzieć: mistrz. Zrobił z durniami, co chciał. W zasadzie to niemal na prośbę piłkarzy ściął koszty utrzymania drużyny o 20 procent. Ale ponieważ wszystko to wyszło przypadkiem, wypada tylko śmiać się z naiwnych zawodników.

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama