– Nie szanuję Smudy jako człowieka. Jest słaby, nie radzi sobie z charyzmatycznymi piłkarzami. Powinien przestać gadać, że będziemy rozgrywać piłkę, bo to gówno prawda – ocenia selekcjonera w rozmowie z Weszło, Piotr Świerczewski.
Jak się podobał czwartkowy mecz z okrojoną kadrą Francji?
Podobał mi się tylko dlatego, że jedna drużyna była bardziej widoczna. Oczywiście mam na myśli Francuzów… Osobiście nie przepadam za Smudą, więc po prostu mogę nie mówić obiektywnie. W samym meczu były przebłyski dobrej gry, ciekawych akcji i nie byłem jakoś bardzo zmartwiony. Ale my też się nie okłamujmy, bo to nie była Francja w najsilniejszym składzie. Nie grali Ribery i Benzema, bronił trzeci bramkarz. I nie wmawiajmy sobie, że nas potraktowali bardzo poważnie. Mecz o punkty to mecz o punkty, a tu był towarzyski i wystawili dużo debiutantów albo chłopaków, którzy wcześniej niewiele grali. Nasza kadra na tle tych debiutantów wyglądała gorzej i nie chodzi tylko o wynik.
Wydawało mi się, że lepsze akcje w wykonaniu naszej kadry, były wynikiem takiej samoistnej gry piłkarzy, tego co sami wykombinowali, a nie taktyki nakreślonej przez trenera.
Czy to był wynik taktyki? Ja i tak nie będę obiektywny, bo nie lubię tego człowieka, Smudy, z tego względu, że mnie oszukał. Dla mnie jest fałszywy.
Jak pana oszukał?
Jak była ta fuzja Amiki z Lechem, mówił, że nikt nie chce mnie w klubie, a później się okazało, że wcale tak nie było. Później w Lubinie też było nieciekawie. Odszedłem z Zagłębia, bo wiem już, że po prostu Smuda nie lubi piłkarzy, którzy mają coś do powiedzenia i którzy coś znaczą. On po prostu chce mieć bandę baranów. No może nie baranów, bo nie chcę obrażać kolegów piłkarzy, ale na pewno chłopaków bardzo posłusznych. On chce kierować nimi jak dziećmi. To znaczy, że Smuda jest słabym człowiekiem i nie potrafi sobie poradzić z zawodnikami charyzmatycznymi.
To skąd się taki człowiek wziął na takim stanowisku?
Bo naród go chciał, bo miał sukcesy. Ale okazało się, że jego drużyna kupowała mecze. Może on o tym nie wiedział, bo tak twierdzi, ale jego zespół był zamieszany w korupcję… Teraz widać, że Smuda jest za słaby i że nie jest w stanie udźwignąć ciężaru, do jakiego selekcjoner powinien być przyzwyczajony.
Słaby psychicznie trener, to słaba psychicznie drużyna? Faktycznie Smuda chce montować coś na wzór kadry juniorów, gdzie nikt go nie skrytykuje?
Nikt się nie odważy, bo jak ktoś skrytykuje Smudę albo jego sztab, to po prostu wyleci z drużyny. On nie lubi osobowości, on nie umie z nimi żyć. A odnośnie taktyki? No to widzieliśmy… Ciężko mówić o taktyce, bo nie byliśmy lepszą drużyną niż trzeci skład Argentyny. Z Francją też nie byliśmy lepsi. Smuda ma jeszcze rok, żeby przygotować to, co planuje. Ale on tak naprawdę tylko udaje, że potrafi sobie z tym poradzić. Nie potrafi z zespołem żyć, jako psycholog, jako trener.
Piłkarze Smudy nie szanują?
Nie no, ci co są teraz, to szanują. Chodzi o to, że przypieprza się o wszystkie rzeczy, a najśmieszniejsze jest to, że zaczyna mówić słowami z reklamy: jeszcze powołamy kogoś do reprezentacji. No kogo? Antoniak Grażynę? Czy może Antoniak Zdzisława?
Może akurat nie duet Antoniaków, ale chyba kilku można by jeszcze powołać takich, których Smuda pomija? Wylecieli z kadry Ł»ewłakow, Boruc..
Wiem, że czegoś takiego jak doświadczenie nigdy się nie wytrenuje. To się nabywa z czasem, ale Smuda nie potrafi żyć z piłkarzami, którzy są doświadczeni, trochę mocniejsi od niego. Jeśli dziennikarze chcą rozmawiać z nimi, a nie ze Smudą, puszczają mu nerwy. On się nie nadaje! Dla mnie może być w klubie trenerem, ale nie selekcjonerem. Mam co do niego złe odczucia.
Dobre odczucia, z kolei, co do pana mają chyba nad Sekwaną. Z okazji wczorajszego meczu „L’EQUIPE” opublikowała serię zdjęć polskich piłkarzy, którzy zaznaczyli się w historii futbolu obu krajów. W tym – Piotra Świerczewskiego.
Pamiętają mnie przede wszystkim z tego, że… z tymi Francuzami walczyłem. Chciałem się pokazać, dobrze grałem i mnie szanowali. A grałem nie byle gdzie, bo w dobrych klubach francuskich i nie byłem tam rezerwowym. Jak sobie przypominam ostatni mecz Polska – Francja, w którym wziąłem udział, to mierzyliśmy się z mistrzami świata. Z Zidanem, Henrym, Thuramem i Barthezem. I przegraliśmy z nimi po walce. Dopiero w końcówce meczu Zidane strzelił z wolnego. A wczoraj przeciw Polsce grała druga Francja i byliśmy od niej gorsi. Powinniśmy więc nabrać pokory i przestać mówić, że my będziemy rozgrywać piłkę, utrzymywać się przy niej, bo to jest gówno prawda. Tak naprawdę, powinniśmy się bronić i grać tak, jak grał Real przeciwko Barcelonie. Wszyscy się bronili i zdobyli Puchar Króla.
Oni mają Mourinho, my Smudę…
Ale musimy się bronić i grać to, co jest w piłce najprostsze – czyli kontry! A nie próbować rozgrywać piłkę z najlepszymi, bo widzieliśmy, jak to się skończyło z Hiszpanią.
Ł»eby się bronić, trzeba mieć do tego piłkarzy. Np. taki Rafał Murawski jest w odpowiedniej formie na kadrę?
Przed odejściem do Rubina Kazań, jak grał w Lechu, to był zawodnik na reprezentację. Teraz nie wyróżnia się aż tak, żeby być powoływanym. Nie chcę być pesymistą, bo mamy rok do Euro… Ta drużyna zagra jeszcze kilka meczów, może się trochę zgrają, będą o te kilka spotkań bardziej doświadczeni. Może dajmy im szansę, dajmy im spokój, niech Smuda sobie buduje, a drużyna niech gra, no i zobaczymy? Nie gdybajmy co będzie na mistrzostwach, że będzie kompromitacja. Może będzie, a może nie… Martwią mnie jednak przygotowania. Te mecze, które rozgrywamy – nie mówię o Argentynie czy Francji – w RPA na jakimś boisku szkolnym czy w Kanadzie są w tym wszystkim najśmieszniejsze. Nie wydaje mi się, żeby to były optymalne przygotowania do Euro.
Rozmawiał TOMASZ KWAŚNIAK