Cristian Omar Diaz jednak gryzie się w język

redakcja

Autor:redakcja

01 czerwca 2011, 12:26 • 3 min czytania


Dziesięć dni temu Cristian Diaz zapowiadał – „skończy się sezon, porozmawiamy o Lenczyku. Teraz nie chcę problemów”. Spodziewaliśmy się ostrych wypowiedzi w stylu Sotirovicia, bo wyraźnie było widać, że panowie za sobą nie przepadają. Wystarczył cudowny występ Diaza z Arką i sytuacja się zmieniła… Chociaż w dalszym ciągu jest dość… tajemnicza. Co dalej z argentyńskim snajperem?

Na początek gratulacje. Zastanawiam się, o czym pomyślałeś po trzecim golu. „I co? Kto miał rację?”
Nie chodzi o to, kto ma rację, tylko o sukces drużyny.

Cristian Omar Diaz jednak gryzie się w język
Reklama

Podaliście sobie ręce z trenerem Lenczykiem?
Po meczu mnie uścisnął i powiedział – „muchas gracias”. Odpowiedziałem tym samym. Ale dłuższej rozmowy nie było.

No właśnie. Miałeś nam coś opowiedzieć o trenerze. Zamieniamy się w słuch.
Taaak, ale… nie chcę problemów.

Reklama

Spodziewaliśmy się, że po hat-tricku zostanie w tobie nadzieja, że jeszcze cię nie skreślił.
Nie chcę, aby myślano o mnie, jako o osobie konfliktowej. Po prostu cieszę się z sukcesu. Teraz zbliżają się wakacje, ale nie wracam do domu, bo mamy krótkie urlopy. Wybieram się z rodziną do Hiszpanii. Chcę pobyć w kraju, w którym ja rozumiem wszystkich i wszyscy rozumieją mnie.

W czwartek Lenczyk ma mieć spotkanie w sprawie swojej przyszłości. Od tego zależą też twoje losy?
Od tego mam menedżera. Dziś jest w Niemczech, ale jutro przyjeżdża do Wrocławia.

Masz jeszcze rok kontraktu.
Tak, ale nie chcę o tym rozmawiać. Mogę wypowiadać się na temat meczów.

Ale chcesz w ogóle zostać we Wrocławiu?
Tak. Dobrze mnie tu traktowano. Prezes… Wszyscy. Choć były trudne chwile z powodu kontuzji.

Wiesz, kto został wybrany na najlepszego trenera sezonu?
Lenczyk. Ale zasłużył i niech świętuje.

A jak twoje wrażenia po fecie?
Piękna sprawa. Kibice bawili się podobnie jak w Ameryce Południowej. Tam też wychodzi się na ulice świętować. Dziś, kiedy szedłem przez miasto, byłem dumny. Fani mi gratulowali. Ale to cała drużyna dała radość Wrocławiowi. Nikt nie spodziewał się, że zakończymy rozgrywki w takim stylu. W tamtym sezonie Śląsk był dużo niżej. Przyszedł nowy trener, dokonał swoich wyborów i dzięki naszemu wysiłkowi, udało się odnieść sukces.

Za kilkadziesiąt lat pewnie ktoś będzie opowiadał o Argentyńczyku, który rozjechał Arkę i przypieczętował awans do pucharów.
(śmiech) Takie obrazki zostają w pamięci na zawsze. Wszyscy będą to wspominać. Sam będę o tym opowiadał swoim dzieciom.

Myślisz, że z tym zespołem da się osiągnąć coś więcej?
Oczywiście. Ale trzeba w pełni zaufać zawodnikom. I być nastawionym na osiąganie coraz większych sukcesów. Jeśli te dwa warunki zostaną spełnione, w przyszłym sezonie powtórzymy dobry wynik.

Krótka piłka – obiecujesz kibicom, że zostaniesz?
Nie. Jestem tylko piłkarzem i nie chcę rozmawiać o tych kwestiach. Ja mam grać, a przyszłością zajmuje się menedżer, który jutro i pojutrze będzie rozmawiał ze Śląskiem.

Inne polskie kluby przyjęłyby cię z otwartymi ramionami.
Śląsk otworzył dla mnie drzwi i nie interesują mnie inne polskie kluby.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama