Jak Eugen nagle zechciał być Eugeniuszem

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2011, 14:53 • 1 min czytania

To przyszło nagle! – zwierzył się Eugen Polanski dziennikarzowi „PS”. Jak grom z jasnego nieba! Olśniło go niespodziewanie, gdy w czwartkowy poranek siedział na kiblu: „Chcę grać dla Polski! Jestem Polakiem!”
Eugen nie czuł się Eugeniszem nigdy wcześniej, zawsze wolał być Polanskim niż Polańskim. Prowadził życie typowego Niemca – jeździł samochodem rodzimej produkcji, czytał „Bild”, oglądał RTL, wolał Beckera od Fibaka, Littbarskiego od Deyny i uważał jodłowanie za całkiem przyjemną muzykę. Aż pewnego dnia…

Jak Eugen nagle zechciał być Eugeniuszem
Reklama

Stało się.

– To przyszło nagle! – wyznał dziennikarzowi. Spadła na niego polskość, z całym jej ciężarem. Spadło na niego Radio Zet, Szymon Majewski, Mariusz Pudzianowski, spadła na niego Ewa Kopacz, katastrofa smoleńska i późniejsza walka o krzyż. Spadła afera hazardowa, rywinowska komisja śledcza, twórczość Ł»eromskiego i na dodatek Gienek Loska z „X Factor”. Nabrał powietrza w płuca i zakrzyknął: – Jestem Polakiem!

Reklama

Rok temu mówił – streszczając wywiady z nim – że Polacy mogą mu naskoczyć. Teraz mówi: – Przydam się! Jest rok do Euro 2012! Mogę pomóc!

Ale zaznacza jednocześnie, że jeśli ma przyjechać do Warszawy, to tylko po to, żeby zagrać w kadrze, w żadnym innym celu. I że jak miałby nie grać, to w meczu Polska – Niemcy będzie kibicował Niemcom.

Wiesz co, Eugen? Wal się na ryj. Wolelibyśmy, żeby Polska grała w dziesiątkę, niż z tobą w składzie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama