– Jestem trochę takim trenerem odnowicielem. Moim celem jest to, aby wydobyć z zawodników to co mają najlepsze. W kadrze mamy różnych piłkarzy: doświadczonych, jak Głowacki, Brożek czy Stilić. Wiadomo, że właśnie im umiejętności nie brakuje. Ta odnowa z mojej strony dotyczy sfery mentalnej. Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś ma 20 czy 30 lat. Chodzi o marzenia, o chęć i energię do działania. Chcę z piłkarzy to wszystko uwolnić – mówi w wywiadzie dla Super Expressu trener Wisły Kiko Ramirez.
FAKT
Dawid Kort opowiada, że do Pogoni trafił dzięki… telegazecie.
Korcik zjawił się w klubie przy ul. Twardowskiego jako sześciolatek.
– Tata regularnie sprawdzał w telegazecie wyniki meczów i przypadkiem trafił na ogłoszenie o naborze do Pogoni. Dialog był krótki. – Chcesz iść? – usłyszałem pytanie. – Chcę! 0 odpowiedź mogła być tylko jedna. Świętej pamięci trener Włodzimierz Obst wywoływał wybranych nazwiskami. Mnie wyczytał jako pierwszego – wspomina w rozmowie z Faktem pomocnik Portowców.
GAZETA WYBORCZA
Łukasz Skorupski rozgrywa sezon życia, w którym wyrobił sobie markę prawdziwego fachury od jedenastek. O czym w swoim artykule pisze Rafał Stec.
Skorupski rozprawił się dotąd z Joao Pedro, Iago Falque, Driesem Mertensem oraz wspomnianym Suso, prawie zawsze zasadniczo wpływając na rozstrzygnięcie meczu. Gdy bronił karne, jego drużyna wygrywała 2:0 z Cagliari, zremisowała 1:1 z Torino, uległa 2:3 Napoli (tylko wtedy wyczyn Polaka się „nie przydał”), a także sensacyjnie pokonała na wyjeździe 2:1 Milan (w ostatnią niedzielę). I ma pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, zbliżając się do rekordowej passy w dziejach klubu – utrzymania się przez cztery lata z rzędu w Serie A.
Dziennikarze wypytują więc Skorupskiego przede wszystkim o rzuty karne – on opowiada, jak skrupulatnie studiuje na wideo zachowania rywali – a klub właśnie odwdzięczył mu się sprezentowanym filmem z zapisem jego efektownych parad. Nie wolno jednak bramkarza Empoli redukować do specjalisty od jednego zagrania. On generalnie przez cały sezon spisuje się rewelacyjnie. Długo miał najwięcej czystych kont w lidze (choć w tym rankingu raczej nie brylują zawodnicy reprezentujący kluby z dołów tabeli), regularnie zachwyca refleksem. Jak w niedzielę, gdy w końcówce ratował zwycięstwo Empoli na stadionie San Siro.
SUPER EXPRESS
Kiko Ramirez mówi o sobie jako o trenerze-odnowicielu.
Znajomi nie dziwili, że zamienia pan Hiszpanię na Polskę?
Członków mojej rodziny już nic u mnie nie zdziwi. Wiedzą, że stać mnie na wiele poświęceń, że jestem gotowy na wszystko, bo nie raz zdarzyło się, że przemierzałem duże odległości, żeby dotrzeć na mecz. W Tarragonie skąd pochodzę przybyło kibiców Wisły. Oglądają nasze mecze przez internet. Kibicują nam, śledzą, cierpią i cieszą się razem z nami, gdy widzą bramkę w ostatniej minucie, która przesądza o naszym zwycięstwie. Kibiców Wisły w moich rejonach jest coraz więcej. Nie patrzą na Barcelonę czy Real, a na moją drużynę.
Wspomniany wcześniej Paweł Brożek powiedział nam, że stawia pana na podium trzech najlepszych szkoleniowców, z którymi pracował. Co jest u pana kluczem, że tak szybko zdobywa zaufanie u piłkarzy?
Jestem trochę takim trenerem odnowicielem. Moim celem jest to, aby wydobyć z zawodników to co mają najlepsze. W kadrze mamy różnych piłkarzy: doświadczonych, jak Głowacki, Brożek czy Stilić. Wiadomo, że właśnie im umiejętności nie brakuje. Ta odnowa z mojej strony dotyczy sfery mentalnej. Nie ma dla mnie znaczenia, czy ktoś ma 20 czy 30 lat. Chodzi o marzenia, o chęć i energię do działania. Chcę z piłkarzy to wszystko uwolnić.
Lewandowscy pomagają. Tym razem dali 100 tysięcy na leczenie Antoniego Rudzkiego, chłopca chorego na siatkówczaka obuocznego.
Lewandowscy sporo zarabiają, ale nie zostawiają pieniędzy tylko dla siebie. Wielokrotnie, pod nazwiskiem albo anonimowo, brali udział w akcjach pomocy innym i tak samo jest teraz. Tym razem o ich dobrym sercu przekonali się organizujący zrzutkę na leczenie Antoniego Rudzkiego, u którego lekarze wykryli siatkówczaka obuocznego, co może mieć straszne konsekwencje.
W Polsce nie ma możliwości walki z tą chorobą, niezbędny jest wyjazd do USA, a na to wszystko potrzeba 500 tysięcy złotych. Zbiórka szła dość powoli, w pierwszym terminie nie udało się zebrać tej kwoty, mimo wsparcia wielu znanych osób, które reklamowały ją pod hasztagiem #bojesieciemnosci.
Teraz do akcji wkroczyli Lewandowscy, którzy przelali dwa razy po 50 tysięcy złotych mocno pchając zbiórkę do przodu.
PRZEGLĄD SPORTOWY
W „PS” głównym piłkarskim tematem jest rozmowa z Maciejem Rybusem o jego pierwszym roku w Lyonie.
Dlaczego od listopada nie grał pan w podstawowej jedenastce?
Wszyscy wrócili do zdrowia po kontuzjach, zespół zaczął zdobywać punkty, więc trener musiał kogoś odstawić. Teraz znowu gramy co trzy dni i każdy się przydaje. Za mną trudne tygodnie i miesiące – nie było łatwo siedzieć na trybunach. Mam nadzieję, że wróciły lepsze dni.
Stracił pan miejsce po wygranej 6:0 z Nantes.
W meczowej kadrze może być tylko osiemnastu zawodników. Później grywałem sporadycznie, w Pucharze Francji czy Lidze Europy.
Wrócił pan na wspomniany mecz z Bastią.
I został przerwany po pierwszej połowie z powodu zadym kiboli. Parę dni wcześniej graliśmy w Lyonie z Besiktasem – ze Stambułu przyleciało pięć tysięcy kibiców, ale na trybunach było ponad 20 tys. Turków. W większości mieszkających we Francji. No i rozpętali piekło. Szczęście, że w ogóle zagraliśmy i nikomu nic się nie stało, choć były bójki i rzucanie racami. Na Korsyce sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli.
Przemysław Rudzki zapowiada derby Manchesteru jako starcie dwóch upadłych królów.
Na Półwyspie Iberyjskim mówiono, że Pep konstruuje, Mourinho jest zaś tym, który niszczy. Hiszpan zawsze miał więcej zwolenników, a ci twierdzili, że Portugalczykowi brakuje ogłady. Tak jak Franz Beckenbauer. – To, że założysz kaszmirowy sweter, nie czyni cię dżentelmenem. Ten człowiek jest chamem bez wykształcenia – powiedział kiedyś „Kaiser” o Mourinho.
Menedżer United ma to gdzieś. Zawsze szedł na wojny sam, był zdolny poświęcać w nich piłkarzy, a mimo to wielu z nich – jak choćby Zlatan Ibrahimović – jest zdolnych wskoczyć za nim w ogień. Wrogów docenia, ale gra z nimi ostro. I nawet jeśli to bitwa dwóch upadłych królów, śniących o dawnym blasku, dziś o godzinie 21 czeka nas wyjątkowo pikantne danie.
Czesi podrasowali Hlouska, czyli jak na grze obrońcy Legii w kadrze prowadzonej przez Karela Jarolima zyskuje stołeczny klub.
– Naturalnie nie traktujemy wszystkich zawodników tak samo. Na początku zgrupowania mają robione badania, mierzony poziom tkanki tłuszczowej, odbywają się konsultacje z dietetykiem. Wtedy też piłkarze ćwiczą indywidualnie, ale to dlatego, że w różnym stanie przylatują po spotkaniach ligowych. Później nie ma już czasu na indywidualną pracę, koncentrujemy się na doskonaleniu taktyki, stałych fragmentów gry. Zresztą do Adama nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń, jest stuprocentowym profesjonalistą – podkreśla Jarolim.
W niedawnej rozmowie z „PS” Hlousek przyznał, że po zgrupowaniu kadry odżył przede wszystkim psychicznie. – Zobaczyłem się z rodziną, z kolegami z poprzednich klubów. Mogłem trochę odetchnąć i wrócić do Warszawy wypoczęty. To dodało mi energii – opowiadał lewy obrońca zespołu Jacka Magiery.
Korona ma problem przed meczem z Lechem. Tylko jeden środkowy obrońca jest do grania.
Przed pierwszym, historycznym meczem Korony w grupie mistrzowskiej, szkoleniowiec kielczan może mieć problem z zestawieniem linii obrony. Kontuzjowany jest Djibril Diaw, a Bartosz Kwiecień choć nie zagrał w spotkaniu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza (0:1), został ukarany żółtą kartką za protesty przy linii bocznej i nie wystąpi z Lechem Poznań. Zdolny do gry jest tylko Radek Dejmek. W Poznaniu obok Czecha pojawi się ktoś z dwójki: Bartosz Rymaniak – Rafał Grzelak.
Niewypał transferowy Lechii Gino van Kessel prawdopodobnie wróci do Slavii.
Gdyby się sprawdził, gdański klub mógł go wykupić ze Slavii Praga, do której trafił z Trenczyna. W grę wchodziła zawrotna – jak na polskie realia – kwota 1,5 miliona euro (wliczając dodatki związane z ewentualnym mistrzostwem Polski i grą gdańszczan w Lidze Mistrzów). To czyniłoby reprezentanta Curacao najdroższym piłkarzem ekstraklasy. Jednak van Kessel w Gdańsku nie rozwinął skrzydeł. Na razie rozegrał tylko trzy mecze w lidze, w tym dwa w podstawowym składzie.
– Zostało nam siedem kolejek, może jeszcze coś pokaże. Ale swoje walory musi zaprezentować na boisku, a nie na treningu – powiedział w programie „Cafe Futbol” prezes Lechii Adam Mandziara.
fot. 400mm.pl