Dokładnie 49 lat temu Polacy przetarli Turków o największe oczka tarki i wygrali 8-0.
W latach 60 mieliśmy naprawdę ciekawych zawodników. Faber i Lubański, Kostka, Gmoch czy raczkujący w kadrze Kazimierz Deyna. Jedyne, czego nam w tym dziesięcioleciu brakowało, to sukcesy kadry na wielkich turniejach, bo jedyny, na którym się zameldowaliśmy to Igrzyska Olimpijskie w 1960 roku.
W spotkaniu z Turkami pokazaliśmy cały kunszt naszej ekipy. Zagraliśmy wysoko i zwyczajne zdominowaliśmy o wiele odstających poziomem Turków. Strzelanie zaczęliśmy w piątej minucie za sprawą Eugeniusza Fabera. Na kolejną dawkę emocji nie musieliśmy zbyt długo czekać, bo już trzysta sekund później czekało na nas kolejne trafienie „biało-czerwonych”. Tym razem na listę strzelców wpisał Włodzimierz Lubański. Przez resztę czasu w pierwszej odsłonie Polacy zaprzestali agresywnych ataków i zwyczajnie kontrolowali spotkanie, ale w drugą połowę weszli z mocnym tupnięciem. Lubański podwyższył, a potem zaczęła się zabawa i ostatecznie Faber oraz Włodzimierz skompletowali hat-tricki. Swoje „pięć groszy” dorzucili również Janusz Żmijewski wraz z Bronisławem Bulą. Obaj Panowie strzelili jeszcze po bramce i mecz można było uznać za zakończony.
Pogrom, spotkanie gołej dupy z batem, nokaut.