Moglibyśmy wideo z tej akcji przepuścić przez wszystkie wielkie umysły tego świata. Pokazać mądralińskim z Harvardu, specjalistom z tych wszystkich amerykańskich laboratoriów i pewnie nawet Guardioli, Mourinho czy Allegriemu. I coś nam się zdaje, że żaden z nich nie potrafiłby tak po ludzku, łopatologicznie, wytłumaczyć nam zachowania Artura Jędrzejczyka. W obrońcy Legii niespodziewanie bowiem obudziła się wczoraj… żyłka siatkarza.
Oglądamy skrót meczu stołecznych z Cracovią już po raz enty i za każdym razem akcja z 44. minuty wprawia nas w totalne osłupienie. Opcje są bowiem trzy:
a) Jędrzejczyk uznał, że sędzia nie zabrał z szatni szkieł kontaktowych,
b) przed meczem naoglądał się Maradony,
c) stwierdził, że rozegra tę akcję “na trzy”.
Spójrzcie zresztą sami:
Tyle mówi się w dzisiejszych czasach o tym, jak uważni powinni być w defensywie obrońcy. Próba zablokowania dośrodkowania ze skrzydła? Łapy za sobą. Wślizg? Ręce ułożone tak, by broń Boże piłka nawet o nie nie zahaczyła. Ale wyskakiwać do główki jak do siatkarskiego muru? Tego chyba jeszcze nie grali. I aż żal, że przy linii nie stał Janusz Wójcik, bo mielibyśmy sequel słynnego filmu, na którym “Wójt” miesza z błotem Bartosz Fabiniaka słowami “Kurwa, on odbija… Siatkówka, kurwa!”.
No nic, tego co siedziało w tamtej chwili w głowie obrońcy, raczej nigdy nie rozszyfrujemy, ale proponujemy za to małą zabawę. Otóż tak: puśćcie wodzę fantazji, odpalcie Painta i powrzucajcie w komentarzach przeróbki z “Jędzą” w roli głównej”. Macie pełną dowolność w tej kwestii – może być Artur opierający się o wieżę w Pizie, może być wklejony gdzieś na boisku do szczypiorniaka. Im śmieszniej, tym lepiej.
Tutaj najprostszy przykład:
Wtem! 😀 pic.twitter.com/1SoBVYNWQp
— Kot 🐈 (@Hispadon) April 22, 2017