Trzech na jednego. Grają o finał Ligi Europy, FC Porto faworytem bukmacherów…

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2011, 12:41 • 4 min czytania

Święto iberyjskiego futbolu trwa i kończyć się nie zamierza. Nie wiadomo tylko, jaki będzie kolejny rozdział. Czy dopasuje się do poziomu grającej w piłkę Barcelony, czy tylko przeszkadzającego w grze Realu? Ledwo złapaliśmy oddech po trzecim w tym roku Gran Derbi. Ledwo sprzed oczu zniknął Messi, mijający rywali jak tyczki… A już na dokładkę idą półfinały Ligi Europy. Hiszpański rodzynek – Villareal – kontra portugalska zmasowana ofensywa. Pierwsi w głębokim cieniu. Drudzy na świeczniku. Ł»ądni bramek, laurów i tytułów… Dziś oba spotkania: Benfica Lizbona – Sporting Braga oraz FC Porto – Villareal.
Czwartkowa „Marca” niemal całą okładkę poświęca wczorajszemu Gran Derbi. „Por qué?” – pyta sędziego Starka, wyciągającego czerwoną kartkę dla Pepe. Hiszpański dziennik zachwyca się znakomitym Messim, cytuje Mourinho, Ramosa czy Ronaldo… Półfinał Villarealu spada gdzieś na piąty plan. Zupełnie inaczej w Portugalii, w której piłką żyje dziś cały kraj. I nie ma w tym ani grama przesady. Piłkarze Bragi obwarowali się w ośrodku treningowym, do którego zakazano wpuszczania dziennikarzy. Trener Porto, André Villas-Boas, nie dał zawodnikom wolnego nawet w czasie Wielkanocy, ani we wtorek, który dla Portugalczyków był państwowym świętem.

Trzech na jednego. Grają o finał Ligi Europy, FC Porto faworytem bukmacherów…
Reklama

„W kraju będącym w gospodarczo – politycznej depresji, futbol podnosi dziś poczucie naszej wartości” – pisze dziennik „A Bola”. Braga, Benfica i Porto nazywane są „portugalską dumą”. W sumie nie ma się czemu dziwić. Ostatni raz te rozgrywki równie mocno zdominowali Hiszpanie, gdy w 2007 do półfinału Pucharu UEFA wprowadzili Sevillę, Osasunę i Espanyol.

W tegorocznej stawce z jednym zespołem mamy osobisty problem… BRAGA – niby jedzie dalej, „goli” faworytów, a i tak wciąż myślimy – zrobiła już dosyć. Więcej nie da rady. Nawet kibice na forach wypisują w proszącym tonie: „Byle nie awansowała, bo swoją toporną grą zepsuje finał”. Firma EXPEKT właśnie za triumf Bragi w całych rozgrywkach płaci najwięcej – aż 8.75 do 1.

Reklama

KTO PIERWSZY ODPALI TORPEDY?

Z czwartkowych par zdecydowanie ciekawiej zapowiada się rywalizacja portugalsko – hiszpańska. Atrakcyjniejszy, dające nadzieję na duże widowisko. Starcie drużyn, które z meczów ćwierćfinałowych zrobiły sobie lekką formalność. Przy okazji pojedynek najlepszych snajperów Ligi Europy: Rossiego (10 goli) z Falcao (11).

Przeglądamy jednak przedmeczowe wypowiedzi… i nic. Nuda. Zupełnie nie czujemy piłkarskiej wojny. Pełna dyplomacja, uśmiechy, uprzejmości. Ł»adnej napinki. Nic, z czego media mogłyby mieć pożywkę, jak w demonicznych starciach Mourinho z Guardiolą. Tylko oficjalna strona Porto odważnie zapowiada: „niebieska torpeda zatopi żółtą łódź podwodną”. Jest nawet zdjęcie.

Image and video hosting by TinyPic

Na marketingową zaczepkę, jako jedyny, odpowiada pomocnik Villareal, Bruno Soriano: – Nawet jeśli Porto zdobywa tytuły, nawet jeśli ma od nas większą renomę, to my przygotowaliśmy torpedy, które zatopią ten ich port.

Villas-Boas, kreowany na następcę Mourinho, najmłodszy szkoleniowiec w historii klubu, ma jednak w ręku mocne karty. Porto w cuglach zdobyło mistrzostwo kraju. Gra jak z nut. Szybko, ładnie, ofensywnie. Strzela bramki i nie przegrywa meczów. Czego chcieć więcej? Już raz zdobyło Puchar UEFA, podczas gdy dzisiejszy rywal dwukrotnie rozbijał się w półfinale. – Villareal ma doskonały atak, dobrą pomoc, wielkiego bramkarza, ale nie ma obrony – ocenia Juan Castro z dziennika „Marca”. Hiszpan, jako faworyta dwumeczu, wskazuje Porto.

PORTUGALSKI „KLASYK”

Trudno stwierdzić, które spotkanie bardziej elektryzuje Portugalczyków. Na trybunach w Lizbonie zasiądzie 60 tysięcy ludzi. Benfica – Braga to dla miejscowych mecz wielu podtekstów. Ale czego się spodziewać, skoro oba zespoły w całej historii spotykały się już ponad sto razy. Trener Jorge Jesus najpierw prowadził jednych po Puchar Intertoto, a dwa lata później z drugimi świętował mistrzostwo kraju.

Braga rzadko gra pięknie. W Lidze Europy ostatnio nie wygrywa. Ślimaczy się na remisach, byle do przodu. Goli nie strzela, choć jeszcze mniej traci. Jak to się popularnie mówi, pokazuje charakter. – Jesteśmy wojownikami i tą właśnie walką chcemy dojechać do Dublina (tam odbędzie się finał – przyp. red.) – zapowiada trener Domingos Paciência. Na razie dotarł do Lizbony.. Oba miasta dzieli odległość 350 kilometrów. Wpakował więc piłkarzy w autokar i w drogę…

Ostatnie mecze obu zespołów przebiegają wedle zasady: „raz my ich, raz oni nas”. Murowanego faworyta wytypować nie sposób. Chcąc wierzyć liczbom, awans do finału powinna świętować Benfica. Tyle, że statystyka najczęściej sprawdza się, jak prognoza pogody… Nieważne, co było. Kto z kim wygrywał i kiedy. Znaczenie ma to, co tu i teraz.

Jeśli o nas chodzi, w finale chętnie zobaczylibyśmy prawdziwy portugalski klasyk: Porto – Benfica. Braga swoje już w tym roku zrobiła. Obawiamy się tylko jednego gościa… Miejscowi cieszą się, że wyleczył kontuzję. My niedawno umieściliśmy go na szczycie rankingu pierdołowatych transferów sezonu. Jeśli ktoś nie widział, warto przypomnieć kilka „skutecznych” interwencji.

KURSY EXPEKT.COM NA DZISIEJSZE MECZE:.

FC Porto – Villarreal: 1.60 / 3.75 / 5.65
Benfica – Braga: 1.55 / 3.60 / 6.75

Zwycięstwo Benfiki więcej niż jedną bramką wyceniane jest na 2.35 do 1, natomiast prowadzenie do przerwy na 2.0. Warto dodać, że Porto oraz Villarreal to zespoły, które strzelają dużo goli, a kurs na to, że w tym meczu na over 2.5 wynosi 1,83, natomiast over 3.5 to kurs 3.0.

Kursy Expekt.com za zwycięstwo w całych rozgrywkach:

FC Porto – 2.25
Benfica – 3.60
Villarreal – 3.95
Braga – 8.75

WSZYSTKIE ZAKفADY ZNAJDZIECIE TUTAJ (WYSTARCZY KLIKNĄĆ).

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama