Jak słyszę po tym meczu, że mamy kryzys, to mnie krew zalewa. Z wszystkich możliwych do zdobycia punktów w tym roku, straciliśmy dwa i od razu wielki krzyk. Nie można burzyć czy podważać naszej pracy po jednym remisie. Kto tak mówi, mógłby się rozpędzić i zaatakować głową ścianę, to jest tak samo bez sensu – mówi w rozmowie z Super Expressem Łukasz Trałka, piłkarz Lecha.
FAKT
Ciąg dalszy materiałów o kasie w reprezentacji. Czy kadra zgarnie krocie w Lidze Narodów?
Walka z najlepszymi, wielkie pieniądze i miniturniej być może w Polsce. Biało-czerwoni spijają śmietankę za wysokie miejsce w rankingu UEFA. (…) Po daniu głównym, mundialu w Rosji, czeka nas słodki piłkarski deser – co najmniej dwa mecze z wielkimi rywalami w Polsce. Sam start w Lidze Narodów to 1,5 mln euro dla bijących się w Lidze A. Zwycięzcy podgrup otrzymają następne półtora miliona. Natomiast prawdziwy bonus czeka uczestników turnieju “Final 4”. Zwycięzca otrzyma aż 4,5 mln euro, 2. miejsce to 3,5 mln, 3. – 2,5 mln, 4. – 1,5 mln. “Final 4” odbędzie się w czerwcu 2019 roku. Możliwe, że w Polsce.
Dziś w Krakowie starcie sił z Bałkanów.
30 tysięcy ludzi na trybunach, atmosfera wielkiego widowiska, a na murawie drużyny, które świetnie sobie ostatnio radzą. (…) To może byc doskonały przedsmak fazy finałowej ekstraklasy. A główne role powinni odgrywać południowcy – zwłaszcza ci z Bałkanów. Kolejorz nie byłby jednym z kandydatów do mistrzostwa, gdyby nie zatrudnienie trenera Nenada Bjelicy. Chorwat tchnął w zespół nowego ducha.
Pozostałe tematy:
– Anderlecht wykupił Teodorczyka, by za chwilę zarobić?
– Jacek Kiełb wraca na stare śmieci
– Koronę ma przejąć Dieter Burdenski
– Arka bez Siemaszki ma problem
Polskim sędziom wchodzi się na głowę – uważa Piotr Nowak.
– W Polsce jest wiele spotkań, podczas których trenerzy dyktują swoje warunki sędziom, podłączają się do tego piłkarze, przez co emocje na boisku biorą górę. I mamy eskalację. Trzeba to poprawić, bo tu chodzi o to, jak liga jest postrzegana jako całość – mówi Faktowi Nowak. (…) – Z Rafałem [Wolskim – przyp. Weszło] z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej. On mocno wierzy w to, że jest nie tylko dodatkowym ogniwem, ale może też być wiodącym zawodnikiem. W Lechii nie mamy jednego koła napędowego, ale wiele małych, które się zazębiają. I mają tworzyć mechanizm. Wyeksponowanie jednego, że gra słabiej, jest niesprawiedliwe – tłumaczy Nowak.
Obok czytamy tekst o Jagiellonii, która potrzebuje pięciu trafień, by zdobyć pięćsetnego gola w ekstraklasie. A przecież ma naprawdę porządne strzelby w składzie: Frankowskiego, Cernych i Vassiljeva.
GAZETA WYBORCZA
Korona sprzedana, czyli kilka szczegółów w temacie.
Radni zgodzili się sprzedać 72 proc. akcji Korona SA za 850 tys. euro i chwalą inwestora Dietera Burdenskiego, byłego bramkarza Niemiec i Werderu Brema. Kolegę Franciszka Smudy. O sprzedaży klubu z Kielc (kiedyś był własnością Krzysztofa Klickiego, i teraz w całości należy do miasta) mówi się od lat. Powód jest prosty – miasto co roku dokłada ok. 8 mln zł. (…) Reprezentowana przez Burdenskiego spółka Phoenecia Burdenski Investment GmbH ma zapłacić więcej niż poprzednicy – za 72 proc. akcji aż 850 tys. euro, czyli niemal 3,7 mln zł. Gwarantuje bezterminowe zachowanie zwrotu Korona Kielce w nazwie i siedzibę klubu w Kielcach przez 25 lat.
Wideosprawiedliwość w futbolu.
Prawdopodobnie system Video Assistant Referee (VAR) będzie wykorzystywany już podczas mistrzostw świata w Rosji, choć FIFA twierdzi, że na razie tylko go testuje. Pierwsze próby odbyły się w grudniu podczas klubowych mistrzostw świata w Jokohamie i Osace, gdzie krytykowali go nawet zwycięscy piłkarze Realu Madryt. Zawodziła komunikacja między asystentem analizującym materiał wideo, arbitrem technicznym i sędzią spotkania. Decyzje podejmowano za długo, wywoływały one dezorientację kibiców i piłkarzy. We wtorek w Paryżu na Saint-Denis FIFA zaprezentowała udoskonaloną wersję systemu VAR i jak się okazało, technologia przyćmiła nawet wielkie gwiazdy biegające po boisku. Hiszpanów bardziej niż ich własna drużyna elektryzował występ 18-latka z Monaco Kyliana Mbappe, którego przyszłość już jest wiązana z Realem Madryt. Nawet tak spokojny piłkarz jak Antoine Griezmann wściekł się po meczu na dziennikarzy. – Kurde, ależ wy jesteście trudni do zniesienia. Zostawcie chłopaka w świętym spokoju, niech się cieszy grą z Monaco – stwierdził napastnik Atletico Madryt. O systemie VAR Griezmann powiedział tyle, że zmienia futbol. I dał do zrozumienia, że wcale nie na lepsze.
SUPER EXPRESS
Superak też kontynuuje temat VAR – dzięki powtórkom wideo nie powtórzy się ręka Boga.
Wielkimi krokami zbliża się przełomowy dzień w historii piłki nożnej, czyli wprowadzenie powtórek wideo. W przyszłym tygodniu FIFA zbiera sędziów kandydatów do gwizdania na mundialu w Rosji, aby przećwiczyli system VAR, dzięki któremu takie piłkarskie oszustwa jak “ręka Boga” Maradony nie będą już miały miejsca. Jak pisaliśmy, wtorkowy mecz Francja – Hiszpania przyczyni się do rewolucji. Arbiter, korzystając z powtórek, zmienił dwie decyzje, dzięki czemu mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem (2:0 dla Hiszpanii), a nie wypaczonym (bez powtórek byłoby 1:1). (…) Większość ludzi piłki jest zdecydowanie za systemem. Dzięki VAR druga “ręka Boga”, czyli gol Maradony w meczu z Anglią, czy haniebne oszustwo T. Henry’ego w starciu z Irlandią nie będą już miały miejsca. Niewykluczone, że FIFA wprowadzi ten system już w trakcie mistrzostw świata w Rosji.
Rozmowa ze Spasem Delewem. Czy bułgarska torpeda zatopi Legię?
Jak wiele telefonów i sms-ów odebrałeś ostatnio z gratulacjami za występ z Holandią?
– Uzbierało się trochę tego. Największy komplement dostałem od mamy, która nie była na meczu. Powiedziała: synu, jestem bardzo dumna z ciebie. Niestety, podczas całego pobytu na zgrupowaniu w Sofii nie widziałem się z nią. Na trybunach obecni byli za to tata, siostra i narzeczona. Mogę powiedzieć, że w sobotę wieczorem jeszcze raz obejrzałem sobie całe spotkanie.
(…)
Twoje gole z Holandią przyczyniły się do zwolnienia selekcjonera Danny’ego Blinda.
– Szkoda mi tego szkoleniowca, ale to nie moja wina, że został bez pracy. Widoczne to on popełnił błędy w taktyce drużyny. Delew nie jest problemem Blinda. Dla mnie ważne jest zwycięstwo Bułgarii, że liczymy się w walce o awans na mundial, a nie dymisja Holendra.
(…)
Wszyscy teraz mówią o twoich golach z Holandią. Z Legią też będziesz skuteczny?
– Po meczu z Holandią w media w moim kraju pisały, że jestem jak “torpeda z Klucz” (miejsce urodzenia Delewa – przyp. red.). Zwracano uwagę na moją szybkość. Mam nadzieję, że włączę ten mój “motorek” i może zdołam wykiwać obronę Legii. Tak, ja to miało miejsce przeciwko Holendrom w eliminacjach.
Jest i kolejna rozmowa, tym razem z Łukaszem Trałką. Jak słyszę o kryzysie w Lechu, to krew mnie zalewa – mówi.
Tak dobrej atmosfery nie było jednak już dawno, prawda?
– Nie ma narzekania, nie ma w końcu żadnych wielkich problemów ani zarzutów. Nie przychodzimy do klubu, mając z tyłu głowy, że coś jest nie tak. Jest dobrze, trenujemy, gramy, można się skupić na robocie. Takiego czasu dawno już w Lechu nie mieliśmy, wcześniej zawsze coś tam nie grało. Teraz mamy dobry klimat.
(…)
Nie zwątpiłeś trochę po remisie z Górnikiem Łęczna?
– Jak słyszę po tym meczu, że mamy kryzys, to mnie krew zalewa. Z wszystkich możliwych do zdobycia punktów w tym roku, straciliśmy dwa i od razu wielki krzyk. Nie można burzyć czy podważać naszej pracy po jednym remisie. Kto tak mówi, mógłby się rozpędzić i zaatakować głową ścianę, to jest tak samo bez sensu.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka.
Tomasz Włodarczyk informuje, że Polacy zagrają o 32 mln złotych. Rozwinięcie tekstu z Faktu.
Przyszły rok będzie dla reprezentacji Polski bardzo intensywny. Z mundialu w Rosji kadry nie da się wyprosić, a jesień to rewolucja, na którą wszyscy czekamy. Wrzesień, październik i listopad 2018 roku będzie stał pod znakiem Ligi Narodów. Biało-czerwoni zagrają z najlepszymi o wielkie pieniądze: nawet 32 miliony złotych. Żeby zobrazować, jak wielki postęp zrobili nasi piłkarze, wystarczy cofnąć się do 2014 roku, gdy Liga Narodów stała się faktem. Będąc na 30. miejscu w rankingu UEFA zagralibyśmy w Lidze C z reprezentacjami pokroju Albanii, Armenii i Litwy. Pod wodzą Adama Nawałki zaczęliśmy błyskawicznie piąć się w górę. Porażki zaczęły być w przypadku biało-czerwonych wypadkiem przy pracy. Na aż dwadzieścia spotkań o stawkę, tylko dwa razy uznawaliśmy wyższość rywali, przegrywając w grupie eliminacji EURO 2016 z mistrzami świata Niemcami (1:3 we Frankfurcie) i po serii rzutów karnych ulegając w ćwierćfinale późniejszym mistrzom Europy Portugalii. Polska piłkarska rzeczywistość zmieniła się w piękny krajobraz, bo dzięki świetnej formie zespołu Nawałki wprowadziliśmy się na salony, zaliczamy się do europejskiego topu. Będąc w dziesiątce najsilniejszych na Starym Kontynencie, następnej jesieni zmierzymy się w Lidze A. Będzie na pewno atrakcyjnie, bo w podgrupie (Liga A podzielona na cztery po trzy zespoły, B podobnie, C 3 po 4 zespoły, D 4 po 4) możemy zmierzyć się z rozstawionymi wyżej od nas Niemcami, Portugalią, ale też Francją, Włochami czy Hiszpanią. Losowanie już w lutym przyszłego roku. Wreszcie ranking (pod uwagę będzie brany ten z listopada 2017 r. – bez uwzględniania baraży MŚ 2018) to nie wydmuszka – da nam namacalne korzyści, m.in. świetny sprawdzian piłkarskiej siły naszej drużyny.
Liga Narodów to reprezentacyjna Liga Mistrzów – komentuje Maciej Sawicki.
Jesienią 2018 roku rusza Liga Narodów. To zupełnie nowe rozgrywki, w których Polska znajdzie się prawdopodobnie w najwyższej grupie. Czego pan po nich oczekuje?
– Najważniejszy jest prestiż tych rozgrywek. O podziale drużyn pomiędzy poszczególne ligi decyduje ranking UEFA dla federacji i on upoważnia nas do mierzenia się z najmocniejszymi rywalami. Te mecze to będzie prawdziwa uczta dla kibiców i wielkie wyzwanie sportowe dla naszej drużyny. Zachowując proporcje, Liga Narodów ma być dla reprezentacji czymś takim jak Liga Mistrzów dla drużyn klubowych.
Mówi pan o prestiżu, ale to nowe rozgrywki. Myśli pan, że faktycznie może to być impreza porównywalnej rangi z mistrzostwami Europy?
– Mistrzostwa świata i Europy dalej będą najważniejsze w świecie futbolu. Ta reforma spowoduje jednak, że jeszcze bardziej będzie się chciało oglądać mecze reprezentacji. Tak jak podczas kwalifikacji, przez kilka dni fani będą mogli delektować się spotkaniami najmocniejszych drużyn narodowych w Europie. Te rozgrywki mają zastąpić mecze towarzyskie. To niezwykle interesujące, bo mecze będą miały swoją stawkę, ze spadkami i awansami pomiędzy poszczególnymi grupami, a najlepszy zespół wygra Ligę Narodów.
Semir Stilić przekonuje: Jeszcze będę błyszczał w Polsce.
Myśli pan sobie czasem: „Po co mi był ten Cypr? Trzeba było podpisać kontrakt z Wisłą i nie ruszać się z Krakowa”?
– Nie, nigdy. Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby nie zostać źle zrozumianym, ale każdy piłkarz musi myśleć o przyszłości. Kiedy przychodzi lepsza okazja, warto z niej skorzystać. A nie ukrywam, że APOEL Nikozja przysłał dużo, dużo korzystniejszą ofertę pod względem finansowym. Byłem na Cyprze, rozegrałem dwadzieścia trzy mecze, zdobyłem cztery bramki, w tym jedną bardzo ważną. Nie żałuję tego wyjazdu.
Rzadko grał pan jednak zarówno na Cyprze, jak i w Turcji, i na Ukrainie. Štilić to piłkarz tylko na polską ligę?
– Może na bośniacką jeszcze też. Poważnie mówiąc, najwięcej czasu spędziłem w Polsce. Tu rozegrałem najwięcej meczów. Gdybym został na Cyprze dłużej, może ktoś mówiłby teraz, że jestem piłkarzem na ligę cypryjską. Poza Bośnią i Hercegowiną gram od ośmiu lat. Sześć z nich spędziłem w Polsce. Trudno, żeby ktoś powiedział, że jestem zawodnikiem na ligę cypryjską czy turecką.
Dariusz Dudka – król szatni nie składa broni.
– Nie ma szans na granie na razie? – zagaił 65-krotnego reprezentanta Polski Antoni Łukasiewicz.
– Nic, nic. Wiesz, może jak będzie 3:0… – odparł Dudka.
– Ty za wcześnie wystartowałeś! Miałeś 16 lat, kiedy zacząłeś grać w piłkę…
– Ale przecież mam jeszcze dziesięć lat grania przed sobą – roześmiał się obrońca Kolejorza.
1 kwietnia, czyli dzień po meczu z Wisłą w Krakowie, minie równo rok, odkąd Dudka ostatni raz zagrał w polskiej lidze. Trener Jan Urban wystawił go wtedy w środku pomocy razem z kapitanem Łukaszem Trałką przeciwko Śląskowi Wrocław (0:1). „Dudi” zszedł z boiska po ponad godzinie gry. Od tamtej pory w oficjalnym meczu wystąpił ledwie raz, gdy Nenad Bjelica wpuścił go na symboliczne pięć minut w rozstrzygniętym już rewanżu ćwierćfinału Pucharu Polski z jego byłym klubem, Wisłą (4:2). Dziś Dudka znów może wejść na ostatnie minuty… przy sprzyjającym wyniku. Chorwat dobrze wie o jego sentymencie do krakowskiego klubu.
Antoni Bugajski zapowiada kolejkę, twierdząc, że Wrocław nie nadąża za Poznaniem.
Parcie na sukcesy w Poznaniu jest ogromne, w całej Wielkopolsce wróciła moda na Lecha. Na meczu z Lechią było ponad 30 tysięcy ludzi, na Górniku ponad 40, stadion do ostatniego dostępnego miejsca zapełni się też za tydzień na meczu z Legią. Takiego Lecha wszyscy rywale się boją, hossa trwa. W nieco większym mieście też mają klub w ekstraklasie, ale ostatnio drużyna skupia się na odskoczeniu od strefy spadkowej. Co z tego, że właścicielem Śląska Wrocław jest gmina o rocznym budżecie przekraczającym 4 miliardy złotych (Poznań w tym roku wyda o pół miliarda mniej), jeśli przekazywanie kasy na piłkarską drużynę to jak wrzucanie banknotów do buzującego ognia. A właśnie szefowie Lecha od dawna powtarzają, że w nikt w ich klubie nie będzie palił w kominku pieniędzmi. We Wrocławiu też niby to wiedzą, dlatego chcą się pozbyć problemu i sprzedać klub, tyle że negocjacje idą opornie, choć pojawił się podobno wiarygodny kontrahent z Ameryki. Chciałby kupić klub, ale pewnie nie po to, by porządnie rozpalić w kominku.
Bez nogi da się przeżyć, bez piłki trudniej.
Krakowski Prądnik Biały. Pan Janusz wita szerokim uśmiechem i gorącą herbatą. Małe, ładnie urządzone mieszkanie z aneksem kuchennym. Przy wersalce leżą krzyżówki, ich rozwiązywanie to – obok oglądania meczów – jedno z ulubionych zajęć rozmówcy. Wolnego czasu nie brakuje. – Widzi pan, po tym nieszczęściu zrobiłem wszystko, by znaleźć pracę. Szukałem na różne sposoby, rozpytywałem, ale kaleki nikt nie chce zatrudnić. Nie czuję żalu. Jest, jak jest. W protezie nie wytrzymam dłużej niż 1,5 godziny. Za bardzo boli – mówi Adamczyk. Kiedyś zdobywał z Wisłą mistrzostwo Polski jako zawodnik i trener. Później przyszło cierpienie: w pięć lat przeszedł kilka operacji. Dziś żyje ze skromnej renty, często jest zdany na pomoc innych. – Czasem znajomi pytają: „Jasiek, masz coś w lodówce? Jeśli nie, podrzucimy!”. W ten sposób egzystuję. Nie muszę jeść szynki na śniadanie i obiadu z dwóch dań. Starczy mi to, co mam. Naprawdę nie narzekam.
I jeszcze pięć pytań przed ekstraklasowym weekendem.
Jakie dzieło napisze Szekspir?
Trzy remisy (z walczącymi o mistrzostwo Lechią i Legią oraz rozpędzonym wiosną Ruchem) i trzy porażki spowodowały, że Bruk-Bet Termalica zwolniła trenera Czesława Michniewicza, a jego kapcie założył dotychczasowy asystent, Marcin Węglewski. Kiedy całkiem niedawno Leicester zwolniło Claudio Ranieriego, który kilka miesięcy wcześniej dał drużynie mistrzostwo Anglii, Michniewicz napisał na Twitterze: „I tylko Ranieriego żal. Craig Shakespeare, kolejny trenerski „pasażer na gapę”, który chwilowo wypłynął na plecach poprzednika. Nie szanuje takich.” W Niecieczy sytuacja się powtórzyła, choć drużyna osiągała wyniki ponad stan, ale w lutym i marcu – mimo zimy – właścicielom mocno zagrzały się głowy. Leicester pod wodzą Shakespeare’a zaczęło wygrywać i awansowało nawet do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Węglewski debiutuje w Białymstoku, więc trudno spodziewać się wyniku lepszego niż dotychczasowe w tym roku, ale liga nie takie cuda widziała.