W GKS-ie Katowice w niemal co trzecim meczu remis, w Wiśle Kraków – w co drugim meczu remis, w Pogoni Szczecin – też podobnie. Czy trener Kazimierz Moskal to dziś gwarancja mniejszej liczby porażek, ale i jednocześnie… zwycięstw? Albo wprost, z punktu widzenia kibiców: czy to gwarancja nudy, rutyny?
Moskal to bardzo dobrze znane nazwisko w polskiej piłce. Jako piłkarz przez wiele lat reprezentował barwy Wisły Kraków, również Lecha Poznań, Górnika Zabrze czy Hapoelu Tel Awiw. Na ławce trenerskiej usiadł po raz pierwszy w wieku 40 lat, gdy Biała Gwiazda była w potrzebie i potrzebowała szkoleniowca tymczasowego. Długo zdobywał doświadczenie w roli asystenta, tego z tylnego siedzenia, ale od 2011 r. pełną parą pracuje na swój rachunek.
I jego bilans ligowy wygląda tak:
w Wiśle Kraków (11.2011-12.2011): 2-1-3, w bramkach 4:5
w Termalice (06.2012-06.2013): 19-6-9, w bramkach 54:28
w GKS-ie Katowice (08.2013-10.2014): 15-14-14, w bramkach 62:58
w Wiśle Kraków (03.2015-11.2015): 8-16-7, w bramkach 48:34
w Pogoni (2016/17): 7-12-7, w bramkach 37:35
Co zwraca uwagę, to przede wszystkim liczba remisów. W Katowicach Moskal zaliczał je równie często, co zwycięstwa i porażki, w Krakowie – najczęściej, teraz w Szczecinie – również. Podziałami punktów kończyło się aż 42% gier! Jego ostateczny wynik poprawiają pobyty w Termalice, która biła się o awans, i Wiśle, dając ostatecznie 35% remisów. Ale to i tak bardzo dużo…
Obecna pozycja Moskala nie jest zbyt pewna. Wynika to stąd, że jego Pogoń ma ciągłe wahania formy: sezon zaczęła kiepsko, bo w czterech meczach zdobyła dwa punkty, by sprzątnąć z miejsca Bruk-Bet 5:0. Za każdym razem, kiedy Portowcy notowali gorsze wyniki i można było oczekiwać zmiany trenera, odbijali się od dna. W tym roku też szału nie ma: szczecinianie z sześciu spotkań wygrali jedno, przegrali… też jedno. Król remisów tym razem zaliczył je trzy z kolei.
Zaczęliśmy zagłębiać się w przebieg tych spotkań, które w tym sezonie zremisowała Pogoń. Myśleliśmy, że mogą kompletnie „siadać” w końcowych minutach albo właśnie wtedy wrzucają wyższy bieg i dopadają rywala. Ale nie – jasnego wniosku nie da się wyciągnąć żadnego. Być może taki już charakter i styl mają zespoły Moskala: idą na kompromis.
Choć może to wszystko ma drugie dno i Pogoń idzie na wyrównanie swojego wyniku z zeszłego sezonu, wtedy Portowcy na koniec fazy zasadniczej mieli 16 remisów. Cztery mecze i cztery podziały punktów? Dla szczecinian jak najbardziej do zrobienia, a potem, w rundzie finałowej można ten rezultat jeszcze przebić, bo wówczas ekipa Michniewicza zremisowała tylko jeden raz. Ale chyba nie na tym polu Pogoń miała się poprawiać.
Fot. FotoPyk