“Należy wyciągnąć wnioski”. Bylibyśmy zdziwieni, gdybyśmy nie usłyszeli tego po meczu od piłkarzy. A skoro tak, to je wyciągamy, błyskawicznie. Co po dzisiejszym meczu należy przeanalizować przed startem Euro? Oto pięć wniosków po spotkaniu z Włochami.
1. Nie marnujmy Kownackiego na lewej pomocy
Dawid Kownacki zebrał dziś brawa za bramkę, ale nie zagrał wielkiego meczu. Gubił się, podejmował złe wybory. Czy należy go za to obwiniać? Nie powinniśmy, bo grając na lewej pomocy średnio orientował się, co ma robić. Kownacki jest napastnikiem. Ewentualnie prawoskrzydłowym. I tego nie zmieniajmy, najlepiej trzymajmy się tego pierwszego. Owszem, zawodnik Lecha zagrał już w młodzieżówce na tej pozycji w meczu z Niemcami w ubiegłym roku, ale gościa, który w 2017 roku strzelił już sześć goli w klubie nie należy odsuwać od bramki rywali. Wydaje nam się, że upychanie go na skrzydle mija się z celem. Chociaż dziś na plus dla Kownasia to, że on sam do celu trafił. Generalnie nie zagrał źle, ale trzymanie go tam, gdzie nie wykorzystuje potencjału nie ma sensu. W klubie w innym miejscu radzi sobie o niebo lepiej.
2. Czas się zdecydować, na kogo postawić z przodu
Stępiński, Buksa, Niezgoda, Piątek i wspomniany wyżej Kownacki. Marcin Dorna sprawdził dziś pięciu napastników. Wydaje się, że na niecałe trzy miesiące przed Mistrzostwami Europy to jednak ciut za dużo. Zabrakło decyzji – na ciebie stawiamy, w ciebie wierzymy, a reszcie niestety dziękujemy. Sytuacja wygląda dziś tak, że nie wiemy, który z napastników powinien grać i nie wiemy, ilu powinno pakować się na Euro. Na dziś pierwszym wyborem jest Mariusz Stępiński, ale w tym roku statystyki ma on lepsze jedynie od Adama Buksy. A dziś Mariusz nie pokazał nic, czym umocniłby swoje pole position w hierarchii. Walka fizyczna z obrońcami jest tym, co zagwarantowali Piątek, Niezgoda, Buksa i Kownacki, gdyby zagrali z przodu za Stępińskiego. Najłatwiej byłoby zapewne, gdyby wszystkich wymienionych pogodził Arkadiusz Milik, ale sami wiecie, że to sprawa dynamiczna i rozwojowa.
3. Gry międzynarodowe to nie Ekstraklasa
Ruch Chorzów, Piast Gliwice, Zagłębie Lubin < Sassuolo, Torino, Genoa, czyli nasz środek pola, a środek pola Włochów. Patryk Lipski, Radek Murawski i Jarek Kubicki wyróżniają się w Ekstraklasie, ale nie jest to poziom międzynarodowy, zwłaszcza w tercecie. W środku podczas Euro będzie nam trzeba więcej jakości, po prostu. A tę zapewni… Serie A. Bo jesteśmy pewni, że zupełnie inaczej wyglądałaby dziś rywalizacja w centrum boiska, gdyby byli na nim Karol Linetty i Piotr Zieliński. Lipski, Murawski i Kubicki na razie nie doskakują do ich poziomu i o ile jeden z nich może śmiało dać radę przy kolegach z Sampdorii i Napoli, to trio na tle solidnych rywali wypadło słabo.
4. Przez naszą bramkę będziemy mieli obgryzione paznokcie
Drągowski – który teoretycznie miał być pewniakiem na turnieju – nie gra. U innych też z tym słabo. I tak padło na Jakuba Wrąbla, który wydawał nam się dobrym kandydatem, nawet na numer jeden. Jednak dziś, że tak to ujmiemy, nie zyskał w naszych oczach. Pierwszy gol – jego zasięg śmiało pozwalał na wybronienie strzału Pellegriniego. Nie był to babol na miarę Mariusza Pawełka, ale jednak Wrąbel przypomniał nam, skąd się wywodzi i z którym bramkarzem spędził wiele godzin na treningach. Drugi gol – tutaj można go wybronić, bo był zasłonięty, a piłka poszła w kozioł. Ale i my i sam Wrąbel zdaje sobie sprawę, że takie strzały z trzydziestu metrów można obronić. Mamy obawy co do bramki i zapewne do rozpoczęcia turnieju one nie znikną.
5. Brakuje nam cwaniactwa
Konkretny przykład? Chyba wszyscy mamy w głowach ten sam obrazek. Gdy Murawski, Kubicki i Lipski dyskutują z arbitrem, rywale przytomnie rozegrali piłkę i do siatki trafił Benassi. Nasi piłkarze nie pomyśleli, żeby uniemożliwić Włochom rozegranie albo odpuścić na chwilę sędziego i zostali za to ukarani. Brakowało nam tupetu, który na turniejach jest niezwykle potrzebny. W tym wieku o to trudno? Włosi pokazali nam dziś, że można. Po pierwsze – wspomniana bramka. Podanie, strzał, bez żadnego rozmyślania, czy aby na pewno nie poczekać, aż rywale skończą rozmawiać z sędzią. Dwa – w końcówce, kiedy trzeba było, potrafili przetrzymać piłkę, zagrać na czas. Nam w drużynie Dorny tego tupetu dziś brakowało.
fot. FotoPyk