Kompromitacja Wydziału Szkolenia PZPN. Nie pierwsza i nie ostatnia. Przypomnijmy: regulamin mówi, że trener nie ma prawa prowadzić dwóch klubów w tej samej klasie rozgrywkowej w czasie jednej rundy. Jednocześnie istnieje furtka: PZPN może warunkowo wydać taką zgodę. Może, ale nie musi. Co robi PZPN? Oczywiście zgodę wydaje, przy jednoczesnym komunikacie, że zachowanie Jurija Szatałowa – przeskakującego w ostatniej chwili z Bytomia do Krakowa – było “nieetyczne”. Skoro było “nieetyczne” i skoro regulamin pozwalał ukarać szkoleniowca za ten brak etyki, to czemu PZPN tego nie zrobił?
W tym momencie trzeba zapytać – po co w ogóle istnieje ten przepis i w jakim momencie będzie miał zastosowanie? Wychodzi na to, że trener nie ma prawa podjąć pracy w innym klubie w tej samej rundzie tylko wówczas, jeśli został wywalony na bruk u poprzedniego pracodawcy w sposób mało kulturalny. Wtedy – że tak się wyrazimy – ma przejebane podwójnie. No bo przeczytajcie:
1. Trener może w ciągu jednej rundy rozgrywek pracować tylko w jednym klubie występującym w tej samej klasie rozgrywkowej.
2. Nieprzestrzeganie zasady, o której mowa w ust. l stanowi naruszenie dyscypliny związkowej.
3. Wydział Szkolenia PZPN lub związku piłki nożnej może wyrazić zgodę na odstępstwo od zasady, o której mowa w ust. l, gdy kontrakt trenerski łączący trenera z poprzednim klubem został rozwiązany za porozumieniem stron, bądź zerwany jednostronnie przez trenera.
Porozmawiajmy na przykładzie…
Gdyby Jose Maria Bakero wszedł do gabinetu prezesa Wojciechowskiego, ściągnął gacie i pokazał mu dupę, a następnie powiedział, że nie ma zamiaru pracować w Polonii nawet minutę dłużej i że za dwa dni poprowadzi przeciwko Polonii zespół najgroźniejszego rywala, to wtedy… mógłby liczyć na to, iż PZPN warunkowo pozwoli mu pracować u konkurencji.
Gdyby jednak sytuacja była odwrotna i gdyby to Józef Wojciechowski potraktował szkoleniowca w sposób chamski i po prostu bezpardonowo zwolnił, bez próby wypracowywania jakiegoś kompromisu, wówczas Bakero byłby w kropce: nie mógłby pracować ani w Polonii, ani nigdzie indziej.
Przecież to bez sensu. Całkowicie bez sensu.
Zgodnie z punktem trzecim Szatałow i Bakero mogli liczyć na specjalne względy PZPN. Już wiadomo, że Szatałow się nie przeliczył. W poniedziałek przygotowywał Polonię Bytom do meczu z Cracovią, we wtorek to samo, w środę to samo, w czwartek to samo, a w piątek już był jedną nogą u najbliższego rywala. Minęło kilka dni i PZPN ogłosił – to było nieetyczne ze strony szkoleniowca, ale i tak postanowiliśmy zastosować punkt pozwalający olać regulamin. A czemu ten regulamin miał służyć, jeśli nie zapobieganiu działań nieetycznych?
Regulamin pozwalał działaczom na stosowanie odstępstwa od reguły. Pozwalał, ale ich do tego nie zmuszał. Jeśli potępili szkoleniowca i wskazali brak etyki, to czemu wyrazili zgodę? Po takiej decyzji postawili się pod ściną – JUŁ» ZAWSZE muszą wyrażać zgodę na prowadzenie dwóch drużyn w jednej rundzie. Zawsze. Bakero może jeszcze pod koniec listopada przeskoczyć do Wisły Kraków i PZPN powinien to przyklepać.
Sprawa Szatałowa to precedens. On nie tylko pracował w dwóch klubach w jednej rundzie. On pracował w dwóch klubach w ciągu dwóch tygodni, przy czym te kluby rozgrywały mecz między sobą. Doszło do transferu szkoleniowca jakby poza oknem transferowym. Regulamin nie ma już żadnego sensu. Jerzy Engel może go posmarować keczupem i zjeść.