Reklama

Bijmy na ratunek. Smuda całkiem odleciał!

redakcja

Autor:redakcja

26 października 2010, 16:34 • 3 min czytania 0 komentarzy

Franciszek Smuda w “Piłce Nożnej” oświadczył, że:

1. Ranking FIFA? Powiem bez ogródek, wręcz wkur… mnie te wyliczanki. To nie jest wyrocznia, rankingi nie grają! W 2004 roku przed Euro Grecy byli poniżej 60 miejsca a wygrali cały turniej! Wygrywanie ze słabeuszami nic teraz nie da.

Bijmy na ratunek. Smuda całkiem odleciał!

2. Nie oszukujmy się, szansa na to, że (Michał Ł»ewłakow) dotrwa w wyjściowym składzie kadry do finałów Euro 2012, od początku nie była za duża. Biologii nie da się oszukać. W USA zabrakło Arka Głowackiego, który jesienią w Turcji wypracował taką formę, że spokojnie można zacząć myśleć o budowaniu obrony wokół niego.

3. Nie był to czas stracony. Jeśli porównamy pierwszy i ostatni mecz pod moją wodzą to chyba każdy zauważy postęp. Z Ekwadorem graliśmy momentami naprawdę bardzo dobrze, czego jednak niektórzy nie widzieli, lub nie chcieli zobaczyć.

4. Bob Bradley powiedział mi że momentami przecierał oczy ze zdumienia a w przerwie zaczął się bać reprezentacji Polski. A że to selekcjoner czołowej drużyny świata, to odebrałem to jako komplement.

No to po kolei – Grecja przed Euro 2004 nie była poniżej 60. miejsca w rankingu FIFA, tylko zajmowała 34. lokatę. Jak już selekcjoner reprezentacji chce używać argumentów – hmmm… – merytorycznych, to niech się lepiej merytorycznie przygotuje.

Reklama

Ponadto dodaje “Franz”, że wygrywanie ze słabeuszami nic teraz nie da, co jest sprytnym odwróceniem uwagi od faktu, że ze słabeuszami też nie wygrywamy.

Tekst o tym, że Arkadiusz Głowacki wypracował w Turcji taką formę, że można myśleć o budowaniu obrony wokół niego jest kpiną z kibiców. Głowacki rozegrał w lidze tureckiej niecałe dwa mecze, bo w drugim odniósł kontuzję, której do dziś nie wyleczył. O jakim więc wypracowaniu formy możemy mówić, przy 160 minutach spędzonych na boisku? Natomiast cały poprzedni sezon Głowacki spędził w Wiśle Kraków i wtedy, mimo że grał regularnie, w każdym meczu, dla Smudy nie był nawet kandydatem na ławkę rezerwowych. Jak to więc jest – Głowacki grał i był pod stałą obserwacją, ale dla Franka się nie nadawał. Kiedy wyjechał do Turcji i kiedy nikt go nie obserwował, kiedy dodatkowo odniósł kontuzję – o, wtedy już był filarem biało-czerwonej obrony.

Taką samą kpiną jest fragment, że trudno podejrzewać, by Michał Ł»ewłakow miał dociągnąć do Euro 2012 jako piłkarz podstawowego składu. Smuda cały czas powtarza, że buduje zespół na 2012 rok, a nie na dzisiaj, by teraz nagle oświadczyć, że zawodnik, który występuje w każdym meczu w podstawowym składzie i wokół którego buduje się obronę tak naprawdę w 2012 roku nie zagra. To jest Monthy Pyton. Jeśli Smuda wiedział, że Ł»ewłakow do Euro nie dociągnie, to po co uparcie szuka mu obrońcy do pary, a nie dwóch innych zawodników na środek defensywy?

Wypowiedzi, że z “Ekwadorem graliśmy momentami naprawdę bardzo dobrze, czego jednak niektórzy nie widzieli, lub nie chcieli zobaczyć” nawet nie ma co komentować – za takie “bardzo dobrze” serdecznie dziękujemy i nie prosimy o więcej. Natomiast respekt, z jakim Franciszek Smuda zaczął traktować sikającego przed nim w majty Boba Bradleya (tak, na pewno był w przerwie meczu w panice) jest uroczy. Dopiero co nasz selekcjoner nie uważał USA za “czołową drużynę świata”, tylko mówił, że: “Piłka w Ameryce to jest operetka, a nie futbol. Zawsze tak było i zawsze będzie”.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...