Reklama

Maaskant nie uczy się na cudzych błędach

redakcja

Autor:redakcja

29 września 2010, 15:06 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mamy świadomość, że czasami na stronie wypisujemy kompletne dyrdymały. Jednak zdarza się też czasami napisać coś mądrego – coś, co prezesi czy trenerzy powinni potraktować bardzo, bardzo serio. Na przykład apelowaliśmy nie tak dawno do działaczy Wisły Kraków, by jak najszyciej pozbyli się z klubu Mariusza Pawełka – jeśli tego nie zrobią, zawsze pojawi się u jakiegoś trenera pokusa, by wstawić go do bramki. Przyjdzie nowy szkoleniowiec, obejrzy dwadzieści treningów i powie: – Dawać Pawełka do bramki! A to pierwszy krok w kierunku katastrofy.
Pokusa, by stawiać na Pawełka będzie zawsze, ponieważ jest to bramkarz nie najgorszy w treningu. Natomiast, niestety, bardzo niepewny w meczach o stawkę – ale żeby się o tym przekonać, to najpierw trzeba go wstawić do jedenastki, a potem… przegrać mecz. Kolejni trenerzy padali w ten sposób, nawet Tomasz Kulawik w swojej krótkiej przygodzie z ławką trenerską Wisły doczekał się szmaty puszczonej przez Mariusza.

Maaskant nie uczy się na cudzych błędach

Teraz Robert Maaskant popełnia ten sam błąd, co poprzednicy – uważa, że lepiej uczyć się na własnych błędach, niż na cudzych. Ogłaszcza więc, że numerem 1 u niego jest i będzie Pawełek. Przedziwna jest ta wiara szkoleniowców, iż człowiek, który permanentnie zawalał mecze, nagle – przy nowym trenerze – przestanie. “Kiedyś to było kiedyś, teraz trenerem jestem ja i Pawełek będzie stanowił pewny punkt zespołu”. Nie, nie będzie.

Dlatego działacze Wisły powinni po prostu przegonić chłopaka – niech się realizuje gdzie indziej, sam mówi, że ma oferty. Zostawianie go w klubie zawsze kończy się tak, że Pawełek otumania kolejnego trenera i przybliża drużynę do katastrofy. Nie ma co kusić losu.

A na koniec musimy pogratulować rozpoczynającemu swoją przygodę z futbolem menedżerowi Marcinowi Lewickiemu – umieścił latem w polskiej lidze Jovanicia, który okazał się gorszy niż Pawełek i Antolovicia, który z bramkarza to ma tylko wzrost. Namówić polskie kluby, by wyłożyły na takich zawodników po pół miliona euro – niebywałe.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...